Agent - gwiazdy: kryzys u Gołotów. "Będzie rozwód na sto procent"
Kolejny odcinek "Agenta" uwidocznił coraz więcej napięć między uczestnikami. W tym programie nie można ufać nikomu. Wiedzą o tym nawet Gołotowie.
Za nami 4. odcinek programu "Agent – gwiazdy". Uczestnicy przenieśli się na Teneryfę, gdzie musieli zdobyć górę, odnaleźć osoby ze zdjęć na zatłoczonym bazarze oraz zagrać w pokera. Grupa postanowiła skorzystać z rady Kingi Rusin, by wyznaczyć przywódcę grupy, który pomoże ogarnąć chaos. Misiek zaproponował, by Angelika była liderem przy jednym zadaniu "na próbę". Rafał Jonkisz stwierdził, że był to "humorystyczny wybór", bo Angelika udziela się najmniej ze wszystkich.
W pierwszej konkurencji zadaniem było zdobycie góry Pico del Teide i podanie sumy liczb rozpisanych na tabliczkach po drodze. Problem polegał na tym, że drogę trzeba było przebyć w sztafecie. Uczestnicy musieli podzielić się na cztery grupy i wybrać środki transportu, jakimi będą pokonywać kolejne etapy drogi. Mariola chciała koniecznie być w grupie z Andrzejem - Jak ich rozdzielimy, to będzie rozwód na sto procent – powiedziała Agata Nizińska.
Andrzej i Mariola Gołotowie ruszyli jako pierwsi. Mieli podjechać tandemem pod górę. Zgrane małżeństwo zaczęło się sprzeczać. Siedząca z przodu Mariola prosiła męża o zamianę, mówiąc, że nie może utrzymać roweru. Andrzej odpowiedział jej: - Cicho bądź.
Ale w końcu się zamienili. Po chwili Mariola zaczęła narzekać, że jest jej ciężko. – Tobie jest ciężko? Przecież ty nic nie robisz! – powiedział Andrzej.
Gdy zauważyli pierwszą tabliczę, okazało się, że Mariola źle dodała liczby. Andrzej kłócił się z nią, że nie ma racji, ale ona upierała się przy swoim. W pewnym momencie wypalił: - Czy ja mam tu agenta?!
Dalsza część sztafety poruszała się na hulajnogach, by dotrzeć do skutych kajdankami Miśka Koterskiego i Damiana. Damian nie wiedział, jak się obsługuje kajdanki. Na to Misiek wypalił: - No co ty, nigdy nie byłeś na dołku, Damianek? Każdy porządny mężczyzna powinien przynajmniej raz wylądować na izbie wytrzeźwień.
Misiek i Damian mieli przebyć swój odcinek drogi biegnąc. Ale stwierdzili, że po co się męczyć, skoro można złapać stopa. Udało się. Ostatnia część trasy to była kolejka na szczyt wulkanu, gdzie czekała Rusin. Grupie udało się podać poprawną odpowiedź. Wygrali pieniądze, a agent dostał po nosie.
Druga konkurencja odbyła się na bazarze. Uczestnicy musieli odnaleźć osoby ze zdjęć, które udzielały im dalszych wskazówek. Aby tego dokonać, potrzeba było lidera. Choć to Angelika miała pełnić tę rolę, pałeczkę przejął Damian. Wszyscy biegali za nim. Ale opłaciło się. Chłopak poprowadził wszystkich do zwycięstwa.
Ostatnią konkurencją była gra w agentowego pokera. Każdy z uczestników otrzymał kopertę, w której były pieniądze, połówki banknotów lub fanty. Gra polegała na tym, żeby wymieniać się kopertami tak, by ugrać dla siebie lub dla grupy jak najwięcej. Mariola wylosowała połowę banknotu i chciała wymienić się z kimś, kto miał drugą połówkę, by pieniądze mogły trafić do wspólnej kasy. Tymczasem Andrzej miał w kopercie immunitet i chciał oddać go żonie. Ta jednak wybrała dobro grupy.
Niesłusznie. Wiola, która miała drugą połowę banknotu, nie wymieniła się z nią. Tłumaczyła później, że nie zauważyła połówki w kopercie. Ale nikt jej nie uwierzył. Z kolei Wiktor, który miał w kopercie 2000 zł, nie oddał ich do kasy, tylko wymienił się z Rafałem. Zyskał w ten sposób dwa jokery i stracił zaufanie kolegi – W pierwszej chwili poczułem się szukany. Ale to mnie otrzeźwiło. Pierwszy raz zrozumiałem, w jakim programie biorę udział – powiedział Rafał.
Podczas eliminacji okazało się, że sporo osób obstawia, że to Wiktor jest agentem. Z programu tym razem odpadła Agata. Miała jokera, ale była tak pewna swojego typu, że go nie wykorzystała.