"Agent – Gwiazdy": Nizińska dała popalić. Misiek był w swoim żywiole

Kierowca taksówki z Wysp Kanaryjskich na długo zapamięta polską piosenkarkę. Gdyby nie kamery, najpewniej wysadziłby ją na pierwszym zakręcie.

"Agent – Gwiazdy": Nizińska dała popalić. Misiek był w swoim żywiole
Źródło zdjęć: © stopklatka/TVN

Poprzedni odcinek programu był pełen dramatycznych emocji. Krystyna Czubówna na samym początku trafiła pod opiekę lekarzy i ostatecznie musiała się wycofać z programu. Później Edyta Górniak oznajmiła, że postanowiła odejść z "Agenta".

W kolejnym odcinku uczestnicy nie walczyli z żywiołem, choć nerwów nie brakowało. Szczególnie Agata Nizińska dała się ponieść emocjom, gdy próbowała instruować kierowcę taksówki.

Obejrzyj: Koterski błyszczy w "Agencie": "Ku*wa, nie skoczę"

Pierwsze zadanie polegało na ustawieniu pięciu samochodów (w każdym siedziało po dwóch uczestników) na rondzie w odpowiedniej kolejności. Całą akcją kierowali Misiek Koterski i Angelika Mucha, którzy zostali wybrani jako najbardziej godni zaufania.

Nizińska, siedząca w taksówce z Aleksandrem Dobą, wydzierała się na taksówkarza, przeklinała po angielsku. W pewnym momencie zaczęła go nawet popychać, by jechał szybciej. Kierowca miał nietęgą minę, ale nie dał się ponieść emocjom.

Obraz
© stopklatka/TVN

Później do zgrzytu doszło między Mariolą Gołotą i Miśkiem Koterskim. Mariola siedząc w taksówce pytała Miśka przez telefon o zwrot w języku hiszpańskim, by mogła porozumieć się z kierowcą. Misiek wybuchł tylko śmiechem i powiedział:

- Ja to po hiszpańsku znam tylko jedno słowo: paczanga.

Ostatecznie grupie nie udało się zdobyć 5 tys. zł, bo zamiast hasła "AGENT" (każde auto miało na dachu jedną literę), ułożyli "TNEGA".

Obraz
© stopklatka/TVN

Nieco lepiej poszło im w drugiej konkurencji, gdzie musieli dopasować zegarki z kluczami do odpowiednich drzwi. Katarzyna Wołejnio, która odpadła w pierwszym odcinku, ale wróciła na miejsce Krystyny Czubówny, zdobyła immunitet. A Viola Kołakowska ukryła przed wszystkimi dwa Jockery.

Ostatnie zadanie było zdecydowanie najbardziej emocjonujące. Połowa uczestników musiała bowiem zeskoczyć z klifu i wzbić się w powietrze na paralotni.

Jednym ze śmiałków był Misiek, który znowu pokazał, że pojechał tam przede wszystkim dla zabawy. Choć miał podawać przez krótkofalówkę zasłyszane informacje na temat Wysp Kanaryjskich, przez większość czasu podziwiał widoki i piał z zachwytu.

Obraz
© stopklatka/TVN

Z programem pożegnał się Aleksander Doba.

- Ja to traktowałem cały czas, jako wspaniałą zabawę – powiedział na koniec podróżnik, który opuścił grupę i nie pojedzie z pozostałymi uczestnikami na Teneryfę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)