"40 kontra 20" miał obalać stereotypy. Tylko je utrwala [OPINIA]
Nowe randkowe show TVN7 chciało łamać schematy i udowodnić, że wiek w miłości nie gra roli. Teoria swoje, a praktyka swoje. Już dawno nie widziałam w telewizji tak stereotypowego ukazania kobiet pod kątem ich wieku.
Pierwsza czerwona lampka zapaliła mi się, gdy dowiedziałam się, że w "40 kontra 20" będzie tylko dwóch panów - jeden młodszy, drugi starszy. Od początku więc zakładano, że grono kobiet w przedziale 20-50 lat będzie zabiegać o ich względy. A co w sytuacji, kiedy uczestniczce nie spodobałby się żaden z nich i to nie ze względu na wiek czy ciało, ale charakter czy temperament? Zdaje się, że nikt z produkcji nie zadał sobie takiego pytania. Przecież wystarczy tylko zamknąć ze sobą dziesięć kobiet, a podstępna rywalizacja między nimi gwarantowana. Brzmi jak... niemal każdy program randkowy.
Druga czerwona lampka zapaliła mi się, gdy okazało się, że panie nie będą mogły wybrać, z którym z panów zamieszkają. Oni sami również nie podjęli indywidualnych decyzji co do każdej kandydatki. Potraktowano je grupowo i to ze względu na ich wiek. Żeby w show coś się działo, musiano zagrać schematem - starsze panie zostały pozbawione wygód i trafiły pod namiot z 24-latkiem, a młode dziewczęta mogły rozkoszować się willą u boku 43-letniego gentlemana.
Najciekawsze są jednak rozmowy bohaterek, które twórcy wyselekcjonowali dla widzów. Podczas gdy czterdziestolatki rozmawiają o poczuciu własnej wartości, wierze, swoich doświadczeniach miłosnych i wyciągniętych z tych lekcji wniosków, tak dwudziestolatki wspominają, jakimi lalkami bawiły się w dzieciństwie, co i gdzie sobie zoperowały u chirurga plastycznego.
Wierzę, że również młodsze uczestniczki "40 kontra 20" rozmawiają na poważniejsze tematy. Wszak część z nich ma za sobą kilka lat na emigracji, kończą studia, mają ambitne plany zawodowe. Jednak produkcja postanowiła zaprezentować je nam jako osoby skupione wyłącznie na beztroskiej zabawie. Po co? Odpowiedź wydaje się prosta: by pasowały do schematu młodych trzpiotek, niemających zbyt wiele w ślicznych główkach.
Bez wątpienia dojrzałe panie mają większy bagaż życiowy. Chętnie wyrzucają z siebie historie o nieudanych związkach czy roli dzieci w ich życiu. Uderzyło mnie to, gdy jedna z nich przyznała się do kompleksu na punkcie małego biustu i wyznała, że zdecydowałaby się go powiększyć dla mężczyzny. Usłyszała wtedy od koleżanki, że jest piękna i powinna odpuścić sobie związek z kimś, kto chciałby ją zmieniać. Kilka metrów dalej młodsze o połowę uczestniczki z nutą zazdrości w głosach porównywały, która z nich ma lepiej zoperowany biust.
W XXI wieku nikogo już nie dziwi, że tak samo jak starsi mężczyźni mogą związać się z młodszymi kobietami, tak starsze wybierają młodszych partnerów. TVN7 próbował sprzedać tę ideę jako coś rewolucyjnego. Nie udało się. Utrwalono za to stereotypy na temat kobiet. Zresztą w przypadku mężczyzn podobnie podkreśla się to, że znany z "Tańca z gwiazdami" tancerz Robert Kochanek zwraca uwagę na wygląd kobiet, a początkujący aktor Bartek Andrzejczak nie ma zbyt wiele do zaoferowania doświadczonym czterdziestolatkom poza swoją urodą i energią. Schemat goni schemat.
Liczę na to, że w kolejnych odcinkach nastąpi wymieszanie drużyn i zobaczymy, jak wygląda komunikacja między kobietami w różnym wieku. Być może okaże się, że wcale tak wiele ich nie różni i będą w stanie znaleźć wspólny język. Tym samym udowodniłyby, że główne założenie programu to pic na wodę, a osoby w różnym wieku mogą tworzyć wartościowe relacje, i to nie tylko miłosne.