Zwariowana i zabawna Aleksandra Kisio. Czy przyćmi Muchę?

Zwariowana i zabawna Aleksandra Kisio w nowym serialu TVN „Prosto w serce” będzie mogła wreszcie zaprezentować swoje umiejętności szerokiej publiczności, a może nawet uda jej się przyćmić samą Annę Muchę. Młodej aktorce w końcu w życiu zawodowym zaczęło się układać tak dobrze, jak w prywatnym.

Zwariowana i zabawna Aleksandra Kisio. Czy przyćmi Muchę?
Źródło zdjęć: © AKPA

10.01.2011 13:45

- Po Nowym Roku zobaczymy Cię w nowym serialu. Co to będzie za rola?

"Prosto w serce" wchodzi na miejsce "Majki" i już od stycznia pojawi się na antenie TVN-u. Gram Gośkę Figurę, przyjaciółkę i współlokatorkę głównej bohaterki, Moniki, granej przez Anię Muchę. Gośka to dość zwariowana i zabawna postać o bardzo dobrym sercu, która szuka swojej drugiej połówki. Jest niespełnioną aktorką i bardzo chciałaby dostać rolę, aby pokazać swój talent. Temu podporządkowuje całe swoje życie.

- Jest trochę podobna do Ciebie?

Tworzę tę postać, więc na pewno nadaję jej jakieś swoje cechy, chociażby to, że obie jesteśmy jedynaczkami. Wbrew powszechnej opinii osoby, które wychowywały się bez rodzeństwa mają dużą potrzebę dzielenia się. Obdarowują uczuciami na prawo i lewo, mają silną potrzebę posiadania przyjaciół. Takie obie jesteśmy.

- Jak Ci się pracuje na planie "Prosto w serce"?

Część ekipy znam jeszcze z "Brzyduli", w której grałam małą rolę Gośki Poznachowskiej. Dzięki temu czuję się bardzo komfortowo. Atmosfera pracy jest bardzo przyjazna i wbrew temu co pisze prasa, nie ma żadnych większych konfliktów między aktorami czy też ekipą.

- Jak reagujesz na komentarze internautów, że swoją urodą stanowisz konkurencję dla Ani Muchy?

To śmieszne. Ania jest piękną kobietą o zupełnie innym typie urody niż ja. Urody nie można porównywać, bo piękno jest subiektywne. Fajnie, że jako trzy przyjaciółki razem z Martą Powałowską jesteśmy zupełnie różne.

- O jakiej roli marzysz?

Marzę o różnych rolach kobiet silnych i zupełnie słabych, pozytywnych i negatywnych bohaterek. Moim ogromnym marzeniem jest zagrać w filmie kostiumowym. Chętnie przeniosłabym się w czasy, w których kobiety zachowywały się zupełnie inaczej niż współczesne. Miały inne zwyczaje, sposób zachowania i obowiązki. Szkoda, że w Polsce nie kręci się niewiele filmów kostiumowych.

- Mogłabyś wykorzystać w filmie swoje umiejętności jeździeckie, jako amazonka... Jak zaczęła się Twoja przygoda z końmi?

Zaczęła się wiele lat temu, kiedy mieszkałam niedaleko stadniny. Pomagałam zajmować się końmi. Tam nauczyłam się dbać o konie i na nich jeździć. Wszystko było naprawdę wspaniale, aż do momentu, gdy koń mnie bardzo pogryzł.

- Dałaś mu jakiś powód?

Ten koń z natury był niepokorny, więc trudno zgadnąć, co tak naprawdę mogło go rozjuszyć. Byłam ubrana w czerwoną katanę dżinsową, więc może myślał, że jestem marchewką (śmiech). Niemniej od tej pory wystraszyłam się i zaczęłam z dużo większą ostrożnością podchodzić do moich pupili. Później moja przyjaciółka podczas jazdy miała bardzo bolesny wypadek. Strzaskała sobie szczękę i przeszła operację. To mnie trochę zaraziło do jeździectwa i przez kilka lat nie siedziałam w siodle.

- Ale znów się z nimi przyjaźnisz?

Tak. Kilka lat po tamtym wypadku pojechałam do Tunezji. Na jedną z wycieczek wybrałam się konno, ponieważ był to najprostszy sposób zwiedzania. Konie okazały się bardzo łagodne, łatwo dawały się prowadzić nawet ludziom, którzy nigdy wcześniej nie jeździli. W siodle spędziłam cały tydzień. Ten powrót do jazdy konnej sprawił mi ogromną przyjemność. Gdy wróciłam do Polski, pomyślałam, że powinnam wrócić na stałe do jazdy. Niestety, jak się okazało polskie konie chyba już wyczuwają mój strach... Ale nie ma tego złego. Ten strach spowodował, że nauczyłam się trochę powozić, bo nigdy tak do końca z koni nie potrafiłam zrezygnować.

- Interesujesz się innym sportem poza jeździectwem?

Tak. Staram się być na bieżąco z najważniejszymi wydarzeniami sportowymi. Czasem oglądam piłkę nożną, ale przede wszystkim staram się sama uprawiać sporty, bo daje mi to dużo siły i energii. Latem jeżdżę na rowerze, rolkach i skuterze wodnym. Rowerem uwielbiam jeździć nocą, szczególnie, gdy jest upalne lato. W zimie narty i łyżwy. Przez cały rok natomiast chodzę na siłownię, aerobik.

- A jak dbasz o siebie?

Mam jeszcze trochę czasu na zmarszczki, więc chyba nie muszę dbać jakoś szczególnie... Staram się dobrze nawilżać skórę i nigdy nie żałuję pieniędzy na dobre kremy. Najczęściej kupuję dermokosmetyki w aptece lub profesjonalne kosmetyki w gabinecie kosmetycznym. Poza tym stosuję masaże twarzy, peelingi i maseczki. Ale co jeszcze najważniejsze w dbaniu o siebie - staram się wysypiać.

- Wydajesz się bardzo wyważoną osobą. Masz bzika na jakimś punkcie?

Naprawdę? (śmiech). Nie znoszę, gdy jest mi zimno, dlatego bardzo ciepło ubieram zarówno zimą jak i latem, co często wzbudza uśmiech wśród moich znajomych. Przywiązuję dużą wagę do tego, co na siebie zakładam oraz do zdrowego odżywiania. Wszystko co jem musi być naturalne, wartościowe, bogate w minerały i witaminy. Największego bzika mam chyba na punkcie porannej kąpieli w wannie. Nie znoszę prysznica. Nawet, gdy muszę być gdzieś bardzo wczesnym rankiem, to wstaję na tyle wcześnie, by móc przynajmniej przez moment poleżeć w wannie.

- Dziękuję za rozmowę.

Ewa Pokrywa/ AKPA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)