Zmarł Cezary z "Sanatorium miłości". Program miał uleczyć ból po tragedii

- Chcielibyśmy poinformować o odejściu od nas Cezarego Mocka, jednego z dwunastu uczestników programu "Sanatorium Miłości" – poinformowali twórcy programu TVP. Cezary Mocek miał za sobą tragiczne doświadczenia.

Zmarł Cezary z "Sanatorium miłości". Program miał uleczyć ból po tragedii
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Drozdek

20.02.2019 | aktual.: 20.02.2019 10:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na fanpage’u programu pojawił się poruszający wpis.

- Cezary na każdym kroku udowadniał, jak był wyjątkowym i niepowtarzalnym człowiekiem. Szczerym, bezpośrednim, niezwykle ujmującym. To ktoś, kogo trudno było nie obdarzyć sympatią od pierwszej chwili, pierwszego spotkania. Cezary potrafił oczarować nie tylko swoich partnerów z programu, ale też jego ekipę oraz wszystkich tych, którzy mieli przyjemność i zaszczyt się z nim spotkać. Dzisiaj ból i smutek towarzyszy nam wszystkim. Odszedł ktoś, kto na długo pozostanie w naszej pamięci i naszych sercach. Dobranoc Cezary… - czytamy.

Mocek był jednym z najbarwniejszych uczestników programu. Ale życie okrutnie go doświadczyło.

Stracił ukochaną żonę

W pierwszym odcinku programu Cezary wyznał: - Jestem całkowicie samotny. Rodzina wyprowadziła się z Łodzi i nie mam nikogo bliskiego. (...) Stać mnie na wielką miłość, czuję to. Chciałbym poznać osobę, która by chciała ze mną tańczyć.

Gdy zgłosił się do "Sanatorium", był od 11 lat wdowcem. Jego żona zginęła w tragicznych okolicznościach. Wyszła z domu do pracy i już tam nie dotarła. Została potrącona przez samochód na przejściu dla pieszych.

- Ta najważniejsza, ostatnia kobieta wybrała mnie. Powiedziała: to jest tylko ten i nikt inny. Z każdym rokiem wzrastała miłość. Myśmy za sobą szaleli przed wypadkiem. 11 lat temu zginęła na pasach, idąc do pracy. Była tragedia. Czasem aż mi łezka poleci – opowiadał w programie Marcie Manowskiej.

Wspominał, że byli małżeństwem 20 lat. – Najpierw była tragedia, a potem już tylko niekończąca się tęsknota – mówił Mocek.

- Jak miało się ideał, to teraz trudno jest znaleźć. Metr siedemdziesiąt wzrostu, szczupła blondynka. Ja jestem przeciętny, szukam przeciętnej partnerki - dodał.

Zgłosił się do programu, bo nie chciał być już sam. Podobno do udziału w castingu namawiała go szczególnie jego jedyna córka. Cezary powtarzał: - Bać się miłości, to jest tak jakby bał się człowiek życia.

Miał problemy ze zdrowiem

Mocek w "Sanatorium" opowiadał, że pracował całe życie jako taksówkarz i niczego się nie dorobił. Wyznał, że gdy przeszedł na emeryturę, zaczęły się problemy. – Trudno jest wyżyć za ledwie 1,5 tys. złotych. Ale trzeba sobie jakoś radzić.

Kilka lat temu pojawiły się także problemy ze zdrowiem. W programie często rezygnował z różnych aktywności, bo nie miał już siły.

- Wszystkie ukryte choroby zaczęły wypływać. I nie ma końca – przyznał.

Mówił, że kiepska forma fizyczna nie jest dla niego powodem do dumy. – 35 lat temu wygrywałem konkursy tańca. Teraz żal mi było patrzeć – mówił. Ograniczenia fizyczne przyszły wraz z wiekiem. – Jestem żwawy życiowo. Ale co, mam płakać? Nic na to nie poradzę - tłumaczył prowadzącej, narzekając na kiepskie zdrowie.

Cezary Mocek zmarł w wieku 67 lat.

cezary moceksanatorium miłościcezary z sanatorium miłości
Komentarze (12)