Złote Globy 2021. "The Crown": Perfekcja do potęgi czwartej. Recenzja
Hitowa produkcja o królowej Elżbiecie i jej rodzinie otrzymała Złoty Glob w kategorii Najlepszy serial dramatyczny. Nic dziwnego! Kolejna część "The Crown" została przyjęta z ogromnym entuzjazmem nie tylko przez krytyków, ale także wiernych widzów. Statuetki otrzymali także Emma Corin i Josh O'Connor wcielający się w rolę księżnej Diany i księcia Karola oraz Gillian Anderson, która brawurowo zagrała Margaret Thatcher.
01.03.2021 04:11
Trudno jest zdiagnozować, dlaczego Polacy tak interesują się losami brytyjskiej monarchii, a kolejnych jej członków traktują jak rodzimych celebrytów. Kolorowe gazety i serwisy plotkarskie pełne są doniesień o królowej Elżbiecie, książętach Williamie i Harrym i oczywiście o ich żonach i dzieciach. Z tej obsesji na punkcie "royalsów” na pewno nie wyleczył Polaków serial "The Crown", który z miejsca stał się hitem giganta telewizyjnego.
Sukces "The Crown" był bardzo dokładnie przemyślany i zaplanowany. Nikt, kto porywałby się na taki projekt, nie próbowałby iść na skróty. Serial pociągnął za sobą ogromne koszty i to widać. Nakładów wymagała nie tylko realizacja zdjęć w odpowiednich wnętrzach, rozmach, plenery i najmniejszy detal, ale także długie i uważne studia materiałów źródłowych tworzące podwaliny scenariusza. I chociaż "The Crown" nie jest autoryzowaną biografią Elżbiety II i jej bliskich, to maluje przed nami porywający obraz pełen żywych postaci z krwi i kości. Czy są tacy, jakich widzimy ich na ekranie? Na pewno nie, ale czy nie tym polega ta magia?
Czwarty sezon serialu to czasy urzędowania Margaret Thatcher, pierwszej kobiety na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii. Walka z kryzysem, bezrobocie, ale i wojna o Falklandy. To także czas, gdy trzydziestoletni książę Karol, przyszły następca tronu musi wreszcie założyć rodzinę, zaręczyć się! Niczym z nieba spada mu młodziutka Diana Spencer.
Ogłoszenie aktorki grającej tę ważną, niemal ikoniczną postać, było prawdziwą sensacją. Emma Corrin to debiutantka, młoda dziewczyna o jasnym spojrzeniu. Właśnie taka jest Diana czwartego sezonu "The Crown". Urocza, dziewczęca, zagubiona i wreszcie głęboko nieszczęśliwa. Myli się każdy, kto sądzi, że czwarty sezon poświęcony będzie przygodom osamotnionej Diany na wielkim dworze królewskim. Twórcy celowo wcale nie stworzyli z niej centralnej postaci. Biografia "Królowej ludzkich serc" ma wiele punktów i motywów zasługujących na osobny serial czy film (te zresztą powstały), ale w "The Crown" je przemilczano. Jej synowie po prostu pojawiają się na świecie, nie zobaczymy w serialu ikonicznych scen przed szpitalem, gdzie rodziła księżna. Diana w tej opowieści musiała ustąpić miejsca innej kobiecie.
O Margaret Tatcher zagranej przez młodszą od swojej postaci o niemal 20 lat Gillian Anderson będziecie czytać wszędzie same zachwyty, gwarantuję. Ja także do nich dołączę: prawdziwy brylant, wręcz hipnotyzujący, powalający na kolana występ aktorki. Anderson na naszych oczach zmienia swoją twarz, ciało, głos, gestykulację i staje się Żelazną Damą. Jej sceny z królową (oscarowa Olivia Colman) to najpiękniejsze, co ten sezon nam przynosi. Iskry lecą z ekranu, a my odważnie chcemy więcej! Mimo dość bogatego dorobku szerszej publiczności znana jest z roli zimnej i zamkniętej w sobie agentki Scully uganiającej się za kosmitami w "X Files". Po latach zaskoczyła wszystkich świetną, niemal autoironiczną roli wyzwolonej seksterapeutki w "Sex Education". Ale to, co dzieje się na naszych oczach, gdy staje przed nami "jej" Margaret Thatcher to jest istne telewizyjne arcydzieło!
Co z innymi bohaterami, których zdążyliśmy poznać w trzecim sezonie? Pasjonująca będzie obserwacja Karola, któremu przecież wszyscy kibicowali, nagle zmieniającego się w niekochającego i niewiernego męża. Księżniczka Małgorzata (fenomenalna Helena Bonham Carter) zdawałaby się być idealną przyjaciółką dla zagubionej Diany, niestety! Nasza miłość do tej pasjonującej postaci będzie wystawiona na próbę.
I chociaż wiemy z biografii królewskiej rodziny o kryzysach, romansach, rozwodach i siostry królowej i jej córki, księżniczki Anny (Erin Doherty), to nie zdążymy się zagłębić w tę historię. Fabuła gna przez 10 odcinków pozostawiając nas z poczuciem ogromnego niedosytu. To sezon zasługujący na bez mała 30 odcinków, ale może przemawia przeze mnie tęsknota prawdziwego fana? W końcu to jest ten bardzo smutny moment, gdy żegnamy się z tą obsadą. W piątym, potwierdzonym sezonie zobaczymy już innego księcia, inną Dianę, a przede wszystkim – nową królową. Jeśli sezon czwarty ma być pożegnaniem z nimi – to cholernie piękne pożegnanie.