Zimowa wpadka w "Dzień Dobry TVN". Widzowie zobaczyli wypadek na śniegu
Program na żywo to jedna z najtrudniejszych form w telewizji. Zarówno ekipa, jak i prowadzący muszą być gotowi na wszystko i reagować na to, co się dzieje na planie. Nie zawsze jednak udaje się uniknąć wpadki, a tym bardziej wypadku.
Programy śniadaniowe ścigają się o uwagę widzów i starają się dostarczyć jak najwięcej interesujących tematów. Chodzi nie tylko o dobór zapraszanych gości do studia i opowiadanych historii. Ekipa show pracuje także w terenie – stąd wejścia na żywo reporterów, którzy nadają z różnych zakątków Polski.
Śniadaniówki tematykę dopasowują oczywiście do pór roku, więc kiedy podczas wakacji żar leje się z nieba, reporterzy donoszą prosto z nadmorskich plaż czy znad mazurskich jezior. Zimą zaś, szczególnie w okresie świąt czy ferii, a wiec znów kiedy nadarza się więcej wolnego czasu – relacjonują, co się dzieje w poszczególnych górskich kurortach czy Zakopanem – zimowej stolicy.
Pogoda na południu kraju sprzyja jeszcze szaleństwu na śniegu, toteż podczas jednego z ostatnich wydań w "DDTVN" reporter Piotr Wojtasik relacjonował, na jakie atrakcje można trafić w Muszynie. Nawiązując do trwającej właśnie olimpiady zimowej w Pekinie, wyjawił, że miłośnicy saneczkarstwa mogą znaleźć sporo emocji także właśnie w Muszynie. I tak, jak powiedział, sam tych emocji dostarczył niemało.
Jako że w programie na żywo może się wydarzyć wszystko, tym bardziej podczas wejścia z terenu, tak podczas jego relacji… doszło do wypadku. Zaczęło się efektownie, bo mówił do kamery, już zjeżdżając z górki – było dynamicznie i energicznie, gdy nagle prezenter dosłownie wywinął orła na sankach i wylądował w zaspie.
Wyglądało groźnie, ale Wojtasik zaraz wyłonił się ze śniegu, rozbawiony i zachrypnięty – nie poddał się i dokończył saneczkowy rajd. Zabawne wideo trafiło na instagramowy profil programu.
"Szanse na wystąpienie @pietrekwojtasik na zimowych igrzyskach są nikłe, ale w olimpiadzie dobrego humoru byłby niepokonany" – skomentowała ekipa "DDTVN". "To się nazywa stracić głos z wrażenia. ABSOLUTNY SZTOS! A co do igrzysk! Dajcie mi cztery lata" – skwitował Wojtasik.