Ze szczytu na samo dno. Tadeusz Broś z "Teleranka" odszedł w zapomnieniu

Jego twarz znało każde dziecko w latach 80. Przez dekadę prowadził "Teleranek" i wiele innych popularnych programów. Alkoholizm odebrał mu zdrowie, karierę i rodzinę...

Tadeusz Broś
Tadeusz Broś
Źródło zdjęć: © FORUM | Studio69 / Studio69 / Forum

16.11.2022 | aktual.: 16.11.2022 14:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To były czasy, w których przed telewizorami w jednym momencie zasiadało nawet 10 milionów widzów. Dlatego prowadzący "Teleranka" był jednym z najpopularniejszych ludzi w kraju. Brosia w swoich wspomnieniach Jacek Cygan opisuje jako człowieka z misją, niezwykle zorganizowanego.

- Nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Jeśli w programie miała być lokomotywa, była lokomotywa. Jeśli dziecko marzyło o podróży helikopterem, Tadeusz natychmiast to załatwiał - powiedział.

Jak pisze tygodnik "Dobry Tydzień", Broś stawiał sobie za cel uszczęśliwianie dzieci, bo sam swoje dzieciństwo miał niezwykle trudne. "Po śmierci ojca w wypadku, ojczym, zawodowy żołnierz, przez lata znęcał się nad chłopcem fizycznie i psychicznie" - czytamy.

Jako młody chłopak porzucił rodzinne miasto, w Krakowie wybrał studia aktorskie i tam odkrył, że jego powołaniem jest scena i kontakt z publicznością. Dzięki telewizji stał się gwiazdą i żył pełnią życia. Niestety poznał ciemną stronę popularności i dobrobytu, uzależnił się od alkoholu.

Z telewizji został zwolniony po tym, jak spowodował pożar na statku MS Batory, gdy zasnął z papierosem w dłoni. Rozpadło się jego małżeństwo, córka zerwała z nim kontakt. Pozostał przy nim jedynie 14-letni syn. Po latach Broś w rozmowie z Szymonem Hołownią mówił, że jest z niego niezwykle dumny, bo trwał przy ojcu alkoholiku.

- On przeszedł przy mnie piekło na ziemi. Idąc do domu, bał się tego, co tam się będzie działo - mówił, prawdopodobnie nie zdając sobie sprawy, jak życie z ojcem alkoholikiem mogło wpłynąć na chłopaka. To on ratował go wraz ze strażakami, którzy musieli podnośnikiem wjechać na ósme piętro, by sprawdzić, czy Tadeusz wciąż żyje. Jeszcze długo czuł ciarki, gdy słyszał, że ktoś otwierał puszkę.

- To jest piękne, że on mnie wtedy nie zostawił - mówił z dumą.

Hołownia, przeprowadzając z nim wywiad, zapytał Brosia wprost, czy nie jest mu wstyd za to, jakim był ojcem. Dawny gwiazdor telewizji podkreślił wtedy, że swego czasu dzięki pieniądzom zapewnił synowi rzeczy, których nie mieli jego rówieśnicy. Do końca syn utrzymywał Tadeusza Brosia, pracując już jako dorosły mężczyzna w Londynie.

- Wielokrotnie chciałem skakać - wyjawił w tym samym wywiadzie dawny gwiazdor tv, mówiąc o tym, że myślał często o śmierci. Ta przyszła 11 lat temu, w przededniu jego 62. urodzin, gdy po wizycie u lekarza miał wylew.

Tadeusz Broś -  Nagranie programu "Pytanie na Śniadanie", 2011-04-26
Tadeusz Broś - Nagranie programu "Pytanie na Śniadanie", 2011-04-26 © Licencjodawca | Krzysztof Kuczyk/FORUM
Komentarze (149)