"Zawsze warto". I o to chodzi! Rosati, Wieniawa i Zielińska to trio, które chce się oglądać
Prawniczka, pracownica banku i prostytutka - co może łączyć te kobiety? Z pozoru niewiele, albo i nic. Niespodzianka, niespodzianka. Okazuje się, że można stworzyć niebanalny serial z silnymi postaciami kobiet, które nie zanudzą po kilku odcinkach.
05.09.2019 06:57
Jesteśmy sceptycznie nastawieni do polskich seriali, trzeba to przyznać. Jak i to, że większość tych nowych produkcji bazuje na tych samych schematach. Albo opowiadają mdłe historie o romansach albo o rodzinnych dramatach. Jakże odkrywczo, prawda? Ci, którzy z serialami są za pan brat patrzą na te serialowe polskie poletko z politowaniem. Są jednak chlubne wyjątki. Do listy dopisujemy nowy.
"Zawsze warto" od początku zapowiadało się nieźle. Bo twórcy zapowiadali, że będą podejmować niebanalne tematy. Młoda, prostytuująca się dziewczyna jako jedna z trzech wiodących bohaterek? Kto by pomyślał. Jak prezentuje się nowy serial Polsatu?
Rosati, Wieniawa i Zielińska na zakręcie
Mamy Weronikę Rosati w roli Marty. Jest prawniczką, pracuje w kancelarii ojca. Poznajemy ją w momencie, gdy rozsypuje się jej na pozór idealne życie. Rozwodzi się z mężem, który zostawia ją dla mężczyzny. To dzięki niej zdobył świetną pracę (w kancelarii jej ojca) i doświadczenie. Marta musi nauczyć się żyć bez niego, zerwać z przyzwyczajeniami. Nie można też pominąć tego, jak Marta walczy o to, by w pracy traktowano ją na równi z facetami.
Jest też Katarzyna Zielińska jako Dorota. Wiemy, że przeszła operację i wycięto jej pierś. Wychowuje dzieciaki i próbuje jakoś rozwinąć karierę. Zatrudnia się w banku, gdzie nie jest szanowana przez pozostałych pracowników. Gorzej jest jednak w domu. Po długiej nieobecności wraca mąż Doroty, Łukasz. W tej roli Paweł Ławrynowicz, który wyrasta na prawdziwy czarny charakter w show-biznesie. Z pewnością go kojarzycie. Wystąpił w "Ameryka Express" jako towarzysz podróży Antoniego Pawlickiego i, delikatnie mówiąc, nie cieszyli się sympatią widzów.
Cóż, w serialu Łukasz gra typowego przemocowca. Nie bije Doroty (przynajmniej nie w pierwszym odcinku), ale nieświadomie znęca się nad nią psychicznie.
I jest Julia Wieniawa - gra Adę. Ta młoda dziewczyna jest już mamą, ale nie opiekuje się swoim synem. Kradnie i - jak szybko się dowiadujemy - ma też inne problemy z prawem. Co wydaje się być najbardziej kontrowersyjnym wątkiem - Ada próbuje uwolnić się od alfonsa, który szantażuje ją, by wróciła "do pracy", bo czekają na nią klienci.
Warto śledzić
Po pierwszym odcinku widać, że twórcy nie boją się chwytać za mocne, ważne tematy. Są wątki LGBT, przemocy domowej, nastoletnich rodziców, utraty kobiecości, walki o siebie w "męskim świecie". A to dopiero początek. Co pozwala nam sądzić, że widzowie z pewnością będą śledzić jeszcze losy trzech bohaterek serialu.
Pierwsze wrażenia pozytywne. Są sceny, które wydają się może odrobinę przerysowane, ale wydaje się, że to poruszanie mocnych tematów będzie kluczowe dla sukcesu tej produkcji.
Świetnie odnajdują się w swoich rolach aktorki. Rosati i Zielińska - od razu widać, że ich doświadczenie życiowe pozwala im głęboko zanurzyć się w historie swoich postaci. Szczególnie Rosati. Jest kilka momentów, gdy Marta przypomina truposza, tak bardzo jest wykończona psychicznie zmianami w jej życiu. I nie da się nie myśleć w takich chwilach o tym, co Rosati przeżyła w prawdziwym życiu.
Z kolei Wieniawa, która dopiero rozkręca karierę i zdobywa życiowe doświadczenie, przekuwa te "braki" w pozytywy. Ada jest pogubiona, roztrzepana, trochę przerażona życiem - naprawdę ciekawe, jak potoczy się ta historia.
Jeśli zastanawiacie się, czy dopisać "Zawsze warto" do listy seriali, które aktualnie oglądacie, to my podpowiadamy: na pewno nie zawiedziecie się pierwszym odcinkiem.