"Ninja Warrior Polska": przeszkody są bezlitosne. Tu nie ma faworytów
Za nami pierwszy odcinek "Ninja Warrior Polska". Nowego show Polsatu, w którym nie zabrakło niesamowitych emocji i bolesnej lekcji pokory dla pewnych siebie mistrzów.
"Ninja Warrior" to światowy fenomen, który narodził się 22 lata temu w Japonii. Uczestnicy programu muszą pokonać wyjątkowy tor przeszkód. Aby dotrzeć do mety, nie wystarczy siła mięśni. To także sprawdzian wytrzymałości, odwagi i hartu ducha. Polska edycja programu była nagrywana w hali Areny Gliwice, gdzie postawiono 150-metrowy tor z przeszkodami ważącymi ok. 500 ton (do ich transportu potrzeba było 14 ciężarówek). Kolejnym elementem toru są baseny z 430 tonami wody.
Liczby podkreślane przez prezenterów na początku "Ninja Warrior Polska" robią wrażenie, ale to nie one stanowią największą wartość programu. Widowisko nie byłoby możliwe bez grona zapaleńców, którzy bardzo szybko przekonali się, że o tytuł Ninja Warrior mogą walczyć tylko najlepsi z najlepszych.
Do udziału w programie zgłosiły się tysiące śmiałków, z których wyłoniono 200 zawodników. Kobiet i mężczyzn w różnym wieku, reprezentantów rozmaitych zawodów o najróżniejszych zainteresowaniach. Wszystkich cechowała wyjątkowa sprawność fizyczna i pewność siebie, ale w większości przypadków to nie wystarczało, by pokonać cały tor eliminacyjny.
Pierwszy uczestnik spędził tam nie więcej niż 3 sek., wpadając do wody już na pierwszej przeszkodzie. I nie był to jedyny taki przypadek. Co najciekawsze, nawet potencjalni faworyci – doświadczeni sportowy, uczestnicy zagranicznych edycji "Ninja Warrior", a nawet mistrzowie świata – odpadali przed dotarciem do mety.
Tak było chociażby w przypadku Kamili Porczyk, 42-letniej zawodniczki MMA (KSW, FEN), która ma na swoim koncie pięć tytułów Mistrzyni Świata Fitness. Porczyk zdradziła, że niedawno brała udział w niemieckiej edycji "Ninja Warrior". Niestety nawet tak ogromne doświadczenie nie pomogło jej w dotarciu do mety w polskim programie.
Pierwszy odcinek "Ninja Warrior Polska" to nie tylko wielka radość nielicznych i rozczarowanie większości zawodników, ale także kilka groźnych sytuacji. Ekipa medyczna nie była tam tylko dla formalności. Widzowie mogli się o tym przekonać, gdy jeden z zawodników niefortunnie upadł na nogę i opuścił Arenę Gliwice na noszach. Później na pomoc ratowników musiała liczyć inna zawodniczka, która także poległa na przeszkodzie zwanej "Latający spodek".
Premierowy odcinek "Ninja Warrior Polska" wyłonił pierwszych finalistów, którzy powalczą o nagrodę główną w wysokości 150 tys. zł. Ich zmagania będziemy obserwować dopiero za 6 tyg., bo przed nami kolejne eliminacje i półfinały.