"Love Island. Wyspa miłości": Pierwszy odcinek nie powalił. Ale jest potencjał
Pierwszy odcinek "Love Island. Wyspa miłości" za nami. Najgorętsza premiera sezonu w polskiej telewizji? To się jeszcze okaże.
5 pięknych kobiet i 5 przystojnych mężczyzn przyjechało do jednej willi na egzotycznej wyspie. Program otworzyło przedstawienie uczestniczek odzianych w kostiumy kąpielowe. Dziewczyny opowiadały o swoich oczekiwaniach co do potencjalnych partnerów oraz o swoich kompleksach, które dotyczyły wyglądu. Na początku postanowiły ustalić zasady: - Nie walczymy o facetów, to oni mają o nas walczyć. Nie ciągniemy się za włosy, po twarzy się nie bijemy.
Ich emocje sięgały zenitu. Ale gdy w końcu prowadząca program Karolina Gilon przedstawiła im męską część uczestników, nastroje nieco spadły. Panowie odziani tylko w kąpielówki, nie do końca sprostali oczekiwaniom dziewczyn. To za niski, to brzydkie kolczyki, to tatuaże. Ale zgodnie z zasadą "każda potwora znajdzie swego amatora", nikt nie został sam. Utworzyło się pięć par. Jednak nie każdy jest zadowolony ze swojego partnera.
Zobacz także: Karolina Gilon zaprasza na "Love Island": "Poznajcie prawdziwych mistrzów flirtowania"
Pierwsze romantyczne rozmowy już za nimi. Ale twórcy "Love Island" od początku postanowili podkręcić atmosferę, wpuszczając do willi kolejnego, szóstego mężczyznę. Ma zadanie: musi odbić jedną z dziewczyn. Ma na to tylko 24 godziny, w przeciwnym razie odpadnie z programu. Szanse są spore – nowy chłopak jest bardzo przystojny i bardzo szarmancki. A nie każdej z dziewczyn podoba się jej obecny partner.
"Love Island" to nie tylko zadania i parcie na znalezienie pary. Okazuje się, że program jest najciekawszy wtedy, gdy uczestnicy dzielą się na podgrupy (na razie damskie i męskie) i zaczynają obgadywać pozostałych uczestników. Dowiadujemy się, kto jest najbardziej elokwentny, a kto nie umie sklecić porządnie zdania. Wychodzi też na jaw, kto do kogo smali cholewki, a z której pary na pewno nic nie będzie.
W pierwszym odcinku uczestnicy byli jeszcze grzeczni. Nie było spektakularnych kłótni, a najbardziej erotyczną sceną było głaskanie po plecach gdy światła zgasły w sypialni. Ale widać już, że emocji w programie będzie co nie miara. Tylko czekać, aż drobne uszczypliwości przerodzą się w spory, a nieśmiałe dotykanie pod stołem w namiętność. "Love Island" jest stworzony dla tych, którzy kochają dramy i romanse. Myślę, że z biegiem czasu, gdy uczestnicy poczują się trochę pewniej, program się rozkręci i będzie stanowić dobrą rozrywkę dla tych, którzy od produkcji rozrywkowych oczekują dystansu i poczucia humoru.
Bo przecież chyba nikt nie wierzy, że ci młodzi ludzie dali się zamknąć w luksusowej willi z obcymi, by naprawdę znaleźć miłość. Ale kto wie – być może im się uda.