Zarobki nowych gwiazd TVP. Czyż skomentował "swoje" 87 tys. zł miesięcznie
Gwiazdy nowego TVP nie chcą ujawnić zarobków, ale zgodnie twierdzą, że są "monumentalnie niższe" od kwot, które TVP płaciła w czasach rządów PiS. Jawne są natomiast gaże osób komentujących - wynoszą zero złotych.
Znów zrobiło się gorąco w sprawie zarobków w mediach. Niedawno likwidator spółki TVP na żądanie posłów rządzącej koalicji ujawnił kolosalne zarobki gwiazd dawnego TVP: Michał Adamczyk, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i Jarosław Olechowski, jego poprzednik na tym stanowisku, w 2023 r. zarobili w sumie po prawie 1,5 mln zł, Marcin Tulicki - ponad 700 tys., Samuel Pereira - 440 tys. zł.
Ale kiedy podobny wniosek dotyczący osób dziś pracujących w stacji złożył przedstawiciel obecnej opozycji, Dariusz Matecki z Suwerennej Polski, informacji o dokładnych kwotach nie uzyskał. Na liście osób, o których wynagrodzenie pytał byli: Marek Czyż, Paweł Płuska, Maciej Orłoś, Danuta Dobrzyńska, Marcin Antosiewicz, Tomasz Marzec, Dorota Bawołek, Jarosław Kulczycki, Sławomir Siezieniewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Gorgosz, likwidator TVP odpowiedział jedynie, że dzisiejsze zarobki w spółce są niewspółmiernie mniejsze niż w czasach, kiedy rządził tam PiS. Ujawnił też, że osoba, która zarabia najwięcej (nie podał nazwiska) dostaje 35 tys. zł.
"Nie możemy powiedzieć ile, a mniej niż poprzednicy i poprzedniczki"
Udało nam się dotrzeć do niektórych osób z "listy Mateckiego", ale żadna nie chciała ujawnić dokładnej wysokości swojego wynagrodzenia wynikającego z pracy w TVP.
- Nie mogę powiedzieć niczego więcej niż powiedział likwidator spółki - powiedział Paweł Płuska, szef programu "19:30". - To są sprawy wewnętrzne firmy i to jej obecny szef, czyli właśnie likwidator, decyduje, w jakim zakresie można je ujawniać. Jedno jest pewne - tak, jak mówił: zarabiamy znacznie, znacznie mniej, niż nasi poprzednicy i poprzedniczki. Dodam jeszcze tylko, że mało kto, decydując się na pracę w nowym TVP, patrzył na zarobki i pytał o nie. Przyszliśmy tu głównie dlatego, żeby reformować media publiczne, a nie żeby zarabiać krocie.
W podobnym tonie wypowiedziała się też największa dzisiejsza gwiazda TVP, Marek Czyż, prowadzący program "19:30".
- Nie mogę oczywiście ujawnić swoich dokładnych zarobków, bo to tajemnica spółki - powiedział. - Ale dobrze mieszczę się w widełkach, które publicznie podał likwidator. I mogę jeszcze dodać, że krążąca w sieci informacja, że zarabiam 87 tys. zł, to absolutny fake. Zarabiam monumentalnie mniej.
Pojawiający się na liście Sławomir Siezieniewski był bardzo zdziwiony tym, że znalazł się w tym zestawieniu. Siezieniewski nie wrócił do TVP po zmianie władzy, pracuje tam cały czas od wielu lat, a jego sytuacja zawodowa i zarobkowa jest zdecydowanie inna, niż pozostałych osób.
- Nie mogę dziś nic powiedzieć o swoich zarobkach w TVP - mówi Sławomir Siezieniewski. - Powód jest prosty: w obecnej chwili… nie zarabiam. Jestem w stanie zawieszenia, które zaczęło się w połowie września. Teraz trwa mój urlop. Wkrótce wracam do pracy, ale nie ma grafiku, więc nie wiem, kiedy to nastąpi.
Komentatorki: "Nie dostajemy pieniędzy"
Przedmiotem dużej awantury była w ostatnim czasie także kwestia stawek, które w dawnym TVP otrzymywały osoby komentujące na antenie wydarzenia i bieżące sprawy. Wyszło na jaw, że za każdy występ otrzymywały 500 zł, a rekordzista zarabiał w ten sposób około 300 tys. zł rocznie. Postanowiliśmy więc zapytać o zarobki także osoby, które pojawiają się jako ekspertki i eksperci w nowym TVP.
- Nie dostaję pieniędzy za komentarze w "19:30" i na antenie publicznego radia - deklaruje Ewa Siedlecka z tygodnika "Polityka". - Nigdy nie przyszło mi do głowy prosić o wynagrodzenie za takie wypowiedzi. Zwłaszcza kiedy nie chodzi o stałe komentarze, a tylko jednorazowe wygłoszenie krótkiej opinii w jakiejś konkretnej sprawie. Nikt z nowej TVP nigdy nie sugerował mi, co mam mówić i w jaką polityczną stronę ma pójść mój komentarz.
To nie było specjalne zaskoczenie - tak do sprawy eksperckich komentarzy podchodzą właściwie wszystkie media. Płacenie za to przez dawne TVP było ewenementem. Natomiast nieco niespodziewane okazały się informacje, które przekazała Wirtualnej Polsce redaktorka naczelna "Krytyki Politycznej". Agnieszka Wiśniewska pojawiła się w pierwszym wydaniu nowego programu publicystycznego TVP Info zatytułowanego "Redakcja", w którym osoby z różnych redakcji komentują wydarzenia tygodnia. To już nie jest krótki komentarz przez telefon, to godzina nagrania w studiu i dużo czasu spędzonego na przygotowaniach do niego.
- Moja stawka za występ w tym programie wynosi zero złotych - mówi redaktorka. - Powiedział o tym zresztą głośno na antenie podczas pierwszego wydania Tomasz Sekielski. To jest dzisiejszy standard w mediach.
O zarobki osób, które znalazły się na liście, zapytaliśmy także oficjalnie biuro prasowe TVP. Do momentu publikacji powyższego artykułu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad serialem "Forst" z Borysem Szycem, omawiamy ostatni film Nicolasa Cage'a, a także pochylamy się nad "The Curse" czyli najbardziej niezręczną produkcją ostatnich lat. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.