"Zabiłam swojego męża". Psychopatyczny oprawca doprowadził ją na skraj
11.02.2022 12:07, aktual.: 13.02.2022 15:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anna jest podejrzana o to, że zabiła swojego męża, cenionego prawnika. Jednak nigdzie nie ma jego ciała. Czy jest morderczynią, czy może ofiarą psychopatycznego męża, który uknuł wszystko przeciwko niej? Po latach życia pod jednym dachem z oprawcą sama nie wie, co jest prawdą. W rozmowie z Wirtualną Polską twórcy serialu "Zabiłam swojego męża" mówią o tym, co ich inspirowało.
W niedzielę 13 lutego kanał 13 Ulica wyemituje dwa pierwsze odcinki francuskiego serialu kryminalnego "Zabiłam swojego męża". Przed premierą rozmawialiśmy z twórcami i aktorką wcielającą się w główną rolę w serialu.
Główna bohaterka, Anna jest bardzo inteligentną kobietą, podobnie jak jej mąż skończyła studia prawnicze, ale porzuciła pracę, by odciążyć go od domowych obowiązków. Gasi swój blask, by jej mąż mógł lśnić. To się kończy, gdy wreszcie pęka bańka strachu i przemocy, w której żyje na co dzień. Po dramatycznych wydarzeniach, w wyniku których jej ukochany zapada się pod ziemię, zaczyna działać instynkt przetrwania. Gdy dowiaduje się, że jej dziecku grozi niebezpieczeństwo, postanawia uciekać, bo i tak nie ma już nic do stracenia.
Jej mąż Manuel jest cenionym prawnikiem, z zewnątrz wydaje się normalnym, rodzinnym facetem. W rzeczywistości jest źródłem terroru w tej relacji. Krok po kroku doprowadza żonę do załamania. Henri Debeurme, producent i jednocześnie pomysłodawca serii mówi WP, że inspiracją dla postaci Anny było prawdziwe życie.
- To zaczęło się od bardzo osobistej historii dotyczącej kogoś, kogo znam. Czasem wystarczy uważnie spojrzeć na ludzi w swoim otoczeniu. Nieraz jest tak, że to ofiara dowiaduje się na samym końcu, że nią jest. Do ostatniej chwili nie widząc, że jest w opresji. To tym bardziej skomplikowane, bo dynamika związków potrafi być bardzo różna. W tym serialu nie jest jednoznaczne, kto i kiedy ma władzę, a kto jest uciśniony - tłumaczy Debeurme.
Dlatego widzowie szybko zauważą podobieństwo między "Zabiłam…" a dwoma świetnymi serialami kryminalnymi produkcji HBO: "Od nowa" oraz "Wielkie kłamstewka". Toksyczne relacje potrafią więzić uwikłanych w nie małżonków i nieraz jedynie dramatyczne wydarzenie prowadzi do wyzwolenia.
- Często rozmawialiśmy o "Od nowa" podczas pisania scenariusza. Chodzi o postać mężczyzny, który jest kompletnie nowym rodzajem czarnego charakteru: nieoczekiwany i nieoczywisty. Przystojny, sympatyczny, niemal filmowy amant. Widzisz go na ulicy i nie rozumiesz, jak mogłabyś się go bać – przyznaje Debeurme.
W końcu znacznie trudniej uwierzyć w przemoc ze strony pozornie kochającego i powszechnie szanowanego męża. Tymczasem statystyki przemocy domowej i przemocy wobec kobiet we Francji są alarmujące, najwyższe dla całej Europy Zachodniej. To musiało mieć wpływ na serial.
- Scenarzystki i scenarzyści są tego świadomi. Słyszymy te historie na co dzień, czytamy o tym w gazetach. Teraz we francuskich mediach jest kilka głośnych spraw z oskarżeniami o gwałt czy napaść. I bardzo dużo czasu poświęca się obronie oskarżonych i kwestionowaniu słów ofiar, a mało pokrzywdzonym i ich historiom – mówi Debeurme.
"Zabiłam swojego męża" porusza temat nie tylko aktualny, ale i wyjątkowo trudny. Reżyser serialu Rémy Silk Binisti jest świadomy tego wyzwania.
- W zespole twórców są trzy scenarzystki. Scenariusz był konsultowany także z psychologiem. Postać Anny przechodzi przez traumę i załamanie nerwowe. A my chcieliśmy mieć pewność, że właściwie to obrazujemy. Pokazywaliśmy sceny specjaliście i dostawaliśmy odpowiedź: "nie, tak nie jest" lub "tak, to jest prawidłowa reakcja, to się zdarza" – mówi.
- Podczas zdjęć na planie było obecnych około 50 osób, mniej więcej połowa z nich to kobiety. Statystyki mówią, że jedna na dziesięć kobiet pada ofiarą przemocy. Cały czas mieliśmy to z tyłu głowy – dodaje.
Belgijska aktorka Erika Sainte wciela się w serialu w Annę i jako uciekinierka musi przejść szereg metamorfoz. Widzimy ją w sytuacjach ekstremalnych, gdy jest ofiarą, gdy się boi, ucieka, walczy o dziecko. Rozmawiamy o okolicznościach powstawania tych zdjęć.
- Dla mnie najbardziej istotne było poznanie choreografii tych scen przemocy. Wiedziałam, że aktor, który stoi przede mną (w męża głównej bohaterki wciela się Antoine Gouy) jest bardzo dobrym i miłym facetem. Ale to trochę jak dziecięca zabawa: ja udaję, że się boję, a on stara się wywołać we mnie jeszcze większy strach. Mogę to porównać do tego, że gdy usłyszę "akcja", to zanurzę się jak w basenie, ale wiem, że reżyser krzyknie też "koniec sceny", więc wiem, że nie zatonę – mówi Sainte.
Zobacz także
Jednak w "Zabiłam…" najważniejszą rolę ma gra psychologiczna między bohaterami, dynamika władzy między ofiarą i oprawcą.
- Liczę na to, ze dzięki naszemu serialowi będziemy przypominać, ze przemoc domowa to nie tylko to, co widać na zewnątrz, to nie tylko podbite oko – podkreśla aktorka.
Dwa pierwsze odcinki "Zabiłam swojego męża" w niedzielę o godzinie 22:00 na kanale 13 Ulica.