Wymowne przejęzyczenie w programie TVN24. W studiu zapadła cisza, a potem rozległ się śmiech
Programy na żywo obarczone są pewnym ryzykiem. Wpadki czy przejęzyczenia nie znikną przecież podczas montażu. Przekonali się o tym widzowie ostatniej "Kawy na ławę". Tym razem zabawne potknięcie zaliczył prowadzący Konrad Piasecki.
"Kawa na ławę" to popularny program stacji TVN24, do którego Konrad Piasecki zaprasza polityków różnych opcji. Gośćmi ostatniego wydania programu byli Urszula Pasławska, Hanna Gill-Piątek, Adam Bielan, Borys Budka, Artur Dziambor oraz Robert Biedroń. Dyskusja dotyczyła najgorętszego tematu ostatnich tygodni, czyli sytuacji migrantów koczujących na polsko-białoruskiej granicy na wysokości miejscowości Usnarz Górny.
W studiu atmosfera momentami była napięta, a mówcy raz po raz wchodzili sobie w słowo. Jak nietrudno się domyślić, moderujący dyskusję Piasecki miał niełatwe zadanie.
W pewnym momencie, kiedy gospodarz programu chciał udzielić głosu Borysowi Budce, swoje zdanie jednocześnie zaczęli wyrażać Adam Bielan i wdający się z nim w polemikę Robert Biedroń.
- Panie pośle - zaczął Piasecki, dotykając dłonią ramienia Bielana, tym samymi dając mu do zrozumienia, że zaraz przyjdzie jego kolej. - Panie pośle, za chwilę oddam panu głos - kontynuował, ale lider Partii Republikańskiej ani myślał przestać mówić. - Panie pośle proszę mnie nie zagłuszać - prosił zniecierpliwiony dziennikarz.
Jednak w momencie, kiedy Robert Biedroń zaczął odpowiadać Bielanowi, Konrad Piasecki do reszty stracił cierpliwość.
- Adama Bielana i Roberta Biedronia nawołuję do zamknięcia - zaapelował stanowczo gospodarz "Kawy na ławę", wzbudzając tym samym ogólne rozbawienie po obu stronach stołu.
- Zamilknięcia - poprawił się po chwili Piasecki, sam śmiejąc się ze swojego przejęzyczenia i natychmiast kontrując wpadkę pytaniem do Borysa Budki. Lapsus jednak podziałał, bo w studiu nastała w końcu cisza.
Sprawa kilkudziesięciu koczujących ludzi, którzy pozbawieni są podstawowych środków, takich jak woda czy lekarstwa, jeszcze niejednokrotnie rozpalało to wydanie "Kawy na ławę".
W dalszej części programu Konrad Piasecki jeszcze raz musiał brutalnie uciszać gości.
- Proszę państwa, proszę pozwolić mi panować nad tym programem - nawoływał dziennikarz, kiedy debata ponownie wymknęła się spod kontroli ze szkodą dla widzów.