Wróciła niezręczna sytuacja sprzed lat. Ekipa "Familiady" znów się tłumaczy
"Familiada" rządzi się prawami humorystycznego teleturnieju – nikogo nie dziwi, że zabawne fragmenty programu stają się hitami sieci. Niektóre wpadki jednak odbijają się prowadzącemu czkawką. Ekipa programu kolejny raz musiała się tłumaczyć z niezręcznej sytuacji sprzed lat.
25.08.2022 | aktual.: 25.08.2022 10:42
Trudno wyobrazić sobie, by "Familiadę" mógł prowadzić kto inny. Karol Strasburger bawi widzów przez lata, choć ostatecznie dorobił się łatki "króla sucharów". Początkowo wydawała się go uwierać, w końcu przekuł ją na swoją korzyść - doskonale wie, że jego dowcipy żyją swoim życiem w sieci, więc do zabawy zaprosił internautów. W programie pojawiają się nie tylko ich żarty, ale i proponowane przez nich pytania. W końcu Strasbuger stał się jednym z najbardziej lubianych przez internautów bohaterów.
Mimo to Strasbuger nie ustrzegł się wpadek. Niektóre z nich wzbudzają niemałą konsternację wśród widzów. Czasami wywołują tak duże emocje, że mimo wyjaśnienia sytuacji raz po raz powraca i rozpoczynając dyskusję na nowo. Tak jest w przypadku niezręcznej odzywki do uczestniczki, która padła z ust Strasburgera w jednym z odcinków.
Kiedy prowadzący wręczał drużynie kuferki ze słodkościami, ni z tego, ni z owego "wypalił", że "wszystko weźmie Jagoda". Widzowie błyskawicznie zwrócili uwagę na minę zawodniczki, wskazując, że zachowanie prezentera było co najmniej nieeleganckie i nietaktowne. Urywek odcinka jest na tyle szeroko komentowany w sieci, że ekipa programu postanowiła znów zabrać głos w sprawie.
"Nie sądziliśmy, że przyjdzie nam po raz kolejny wracać do sytuacji z 2018 roku, która - nie wiedzieć czemu - po raz kolejny jest rozdmuchiwana w Internecie. Nie trzeba nikogo szczególnie przekonywać o profesjonalizmie, wysokiej kulturze osobistej oraz wszechobecnej empatii naszego prowadzącego. Nie wiemy, co kieruje osobami, które notorycznie próbują zaburzyć ten wizerunek..." - napisano w oświadczeniu, do którego dołączono archiwalne wideo z panią Jagodą w roli głównej - na dowód, że wcale nie czuła się w studio niekomfortowo.