Wojciech Pijanowski rozkręcił "Koło fortuny", a potem zniknął. Z plotkami na ten temat mierzy się do dziś
Wojciech Pijanowski wymyślił w swojej telewizyjnej karierze kilkadziesiąt programów, głównie gier i teleturniejów, jednak wciąż kojarzony jest przede wszystkim z "Kołem fortuny". Zagraniczny format z kuszącymi nagrodami bił rekordy popularności, z którego w pewnym momencie niespodziewanie zniknął prowadzący. Dlaczego? Plotki na ten temat krążą do dziś, a jak było naprawdę?
Wojciech Pijanowski rozkręcił "Koło fortuny", a potem zniknął. Z plotkami na ten temat mierzy się do dziś
1 listopada 2023 roku Wojciech Pijanowski kończy 72 lata. Mimo iż od dawna nie występuje na szklanym ekranie, nie stroni od udzielania wywiadów, także tych telewizyjnych. Pod koniec września twórcę licznych polskich teleturniejów odwiedziły kamery "Dzień Dobry TVN", a Pijanowski w rozmowie z reporterami wspominał, jak znalazł się na Woronicza.
Do TVP trafił w połowie lat 70. po śmierci ojca, Lecha Pijanowskiego, krytyka filmowego, a prywatnie miłośnika planszówek, który o swojej pasji do gier opowiadał m.in. w młodzieżowym programie "Ekran z bratkiem". Kiedy okazało się, że Wojciech Pijanowski odziedziczył po ojcu nie tylko smykałkę do gier, ale i dobrze wypada przed kamerą, dostał posadę w telewizji.
Król teleturniejów
W TVP był związany z redakcją programów rozrywkowych, której późnej zresztą szefował. To on wprowadził zmiany do pierwszego na zagraniczną modłę polskiego teleturnieju, czyli "Wielkiej gry", był też na początku lat 80. - wraz z Krzysztofem Szewczykiem i Włodzimierzem Zientarskim - twórcą "Jarmarku".
Rozrywkowego programu, który z sentymentem wspomina do dziś i uważa za jeden z najbardziej udanych telewizyjnych formatów, który wyprzedzał swoje czasy.
Nie tylko "Koło fortuny"
Bo jak w licznych wywiadach często podkreślał Wojciech Pijanowski, to w "Jarmarku" znajdziemy i elementy pierwszych talent show, i "Tańca z gwiazdami" czy nawet analogowy prototyp Facebooka.
- Widząc, co jest dziś pokazywane w telewizji, często mam refleksję: o, robiliśmy to już, mieliśmy to w "Jarmarku". Przy czym, co ciekawe, u nas to był zwykle tylko dwu- czy trzyminutowy moduł programu, a teraz robi się z tego całe sezony. Najlepszy przykład: "Taniec z gwiazdami". No przecież u nas w "Jarmarku" też gwiazdy tańczyły! Mało tego, mieliśmy przecież nawet własnego Facebooka - wspominał w rozmowie z WP zimą 2021 roku.
Znaczący epizod
I choć niewątpliwie starsza widownia zapewne pamięta Wojciecha Pijanowskiego z czasów "Jarmarku", to ogromna większość kojarzy go przede wszystkim z "Koła fortuny", pierwszego teleturnieju w polskiej telewizji na zagranicznej licencji, który pojawił się w ramówce w 1992 roku.
W rzeczywistości jednak sam Pijanowski nazywa "Koło fortuny" zaledwie epizodem w swojej telewizyjnej karierze, prowadził bowiem popularny teleturniej zaledwie trzy lata. Nieoczekiwanie zniknął z programu na początku 1995 roku, co wywołało wiele plotek, które po latach rozwiewał sam Pijanowski.
Kulisy rozstania z TVP
W rozmowie z serwisem Plejada z 2012 roku Pijanowski podkreślił, że odszedł z teleturnieju na własne życzenie, choć widzowie snuli najróżniejsze teorie na temat powodów, które skłoniły go do tej decyzji. A te były w zasadzie proste.
- Uczciwie powiem, że byłem już trochę zmęczony. Odszedłem nie dlatego, że się upijałem, jak kiedyś elegancko informowała Wikipedia, tylko dlatego, że miałem już dość - wspominał pierwszy gospodarz "Koła fortuny", które w zasadzie kończy czas świetności prezentera na szklanym ekranie.
Bo choć po tym, jak zniknął z TVP, wymyślał i prowadził teleturnieje także w innych stacjach, to żaden nie dorównał popularnością "Kole fortuny".
Na nudę nie narzeka
W błędzie jest jednak ten, kto sądzi, że wraz ze zniknięciem Pijanowskiego ze szklanego ekranu skończyła się jego zawodowa aktywność. Wojciech Pijanowski, choć na emeryturze, to nadal pracuje nad nowymi projektami, wymyśla gry i spisuje swoje wspomnienia, które jak ma nadzieję, złożą się na książkę.
I choć ten zapalony golfista, przyznał niedawno na antenie "Dzień Dobry TVN", że porzucił swój ukochany sport, to na nudę nie narzeka.