"Wiedźmin" to serial głównie dla fanów książek. Co przeczytać przed seansem?
Od pierwszej zapowiedzi było wiadomo, że Netflix oprze swój serial na książkach Andrzeja Sapkowskiego, a nie popularnej na całym świecie serii gier komputerowych "Wiedźmin". Co to oznacza dla widzów, którzy nie znają materiału źródłowego?
Tomek Bagiński, który m.in. czuwał nad zgodnością scenariusza z książkami Sapkowskiego, mówił WP, że "adaptacja serialowa rządzi się swoimi prawami. Nie wszystko da się zmieścić, szczególnie w pierwszym sezonie, poza tym nie wszystko musi się tam znaleźć". Andrzej Sapkowski napisał osiem książek o "Wiedźminie" (w tym zbiory opowiadań). Serial Netfliksa ma osiem odcinków, ale oczywiście nie zawiera całej historii Geralta. Na początek skupiono się na wykorzystaniu opowiadań z dwóch pierwszych książek, które od pewnego momentu stanowią wprowadzenie do 5-tomowej sagi.
W praktyce scenariusz pierwszego sezonu zawiera adaptacje takich opowiadań jak "Wiedźmin", "Mniejsze zło", "Granica możliwości", "Kraniec świata" czy "Kwestia ceny". Przed seansem serialu Netfliksa wystarczy więc przeczytać dwie książki (zbiory opowiadań) Andrzeja Sapkowskiego: "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia". Trzeba się przy tym nastawić na odstępstwa od oryginału, bowiem filmowcy nie trzymali się kurczowo materiału źródłowego.
"Wiedźmin" Netfliksa zawiera sceny i wątki, o których Sapkowski w ogóle nie pisał. Albo jedynie nakreślił w swoich książkach, nie zagłębiając się w szczegóły. Idealnym przykładem jest młodość Yennefer. W "Ostatnim życzeniu" czy "Pani Jeziora" można znaleźć pojedyncze akapity o przeszłości czarodziejki, które twórcom serialu posłużyły do napisania rozbudowanej historii z ekspozycją tej postaci.
Scenarzyści nie bali się też zerwać z kanonem, by opowiedzieć własną wersję niektórzy zdarzeń. Z różnym skutkiem (vide Ciri trafiająca do Brokilonu), ale nie będziemy zdradzać szczegółów fabularnych.
Na plus trzeba zaliczyć wykorzystanie książkowych postaci epizodycznych, którym serial nadał nowe znaczenie dla danej fabuły. W tej kategorii prym wiedzie Marilka z opowiadania "Mniejsze zło". U Sapkowskiego była to 5-letnia dziewczynka, córka wójta, która zawracała głowę ojcu rozmawiającemu z Geraltem. W serialu z Marilki zrobiono bystrą i przebiegłą nastolatkę (choć grająca ją aktorka ma 22 lata). I choć pojawia się tylko w pierwszym odcinku i gra drugoplanową rolę, to widać w niej pełnoprawną postać, a nie element tła.
Wolność twórcza objawiła się także w wykreowaniu zupełnie nowych bohaterów, którzy w mniejszym lub większym stopniu przyczyniają się znanej fabule. Sir Lazlo, czyli Maciej Musiał, ma drobny epizod, który podkreśla bezradność i zależność Ciri w obliczu tragedii. Marcin Czarnik (na zdjęciu powyżej), jako tajemniczy mag z czwartego odcinka, służy z kolei rozwojowi postaci Yennefer.
Znajomość opowiadań Sapkowskiego przed obejrzeniem serialu to ogromny plus. Choć odstępstwa od książek są liczne i widoczne, to udało się zachować ducha oryginału. "To było dla mnie najważniejsze – żeby gdzieś tam pod skórą wyczuwało się oryginał. Nawet w tych historiach, które są dopisane od zera, gdzie rozszerzaliśmy pewne wątki. Które nie były tak dokładnie czy szeroko opisywane przez Sapkowskiego" – mówił Bagiński. I trzeba przyznać, że się udało.
Ale wiedza wyciągnięta z książek posłuży nie tylko do robienia porównań i oceniania, ile "Wiedźmina" Sapkowskiego jest w "Wiedźminie" Netfliksa. Znając opowiadania o wiele lepiej ogląda się serial, który zrywa z chronologią wydarzeń, pokazuje te same postacie w różnych epokach, co nie zawsze jest wyraźnie zaznaczone. Ten fabularny chaos to największa wada dla widzów, którzy nie znają "Wiedźmina" i dla nich wiele wątków będzie niezrozumiałych.
Miejmy nadzieję, że w drugim sezonie (zdjęcia ruszają na wiosnę) zostanie to lepiej rozplanowane. Szczególnie, że "Wiedźmin" Netfliksa był tworzony nie tylko z myślą o czytelnikach Sapkowskiego.
Zobacz także: "Wiedźmin": potwornie dobra adaptacja [RECENZJA]