"Wiedźmin": orgia, kontrowersyjne zmiany i wycięte sceny. Showrunnerka zabrała głos

Lauren S. Hissrich od początku tworzenia serialu "Wiedźmin" dbała o bezpośredni kontakt z fanami. Po premierze pierwszego sezonu wróciła na Twittera, by odnieść się do najczęstszych zarzutów i kontrowersji, które pojawiały się w głosach widzów.

"Wiedźmin": orgia, kontrowersyjne zmiany i wycięte sceny. Showrunnerka zabrała głos
Źródło zdjęć: © stopklatka/Netflix

30.12.2019 13:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Wiedźmin" trafił na Netfliksa 20 grudnia i wzbudził mieszane uczucia. Z jednej strony był ostro krytykowany przez zachodnie media, z drugiej zaś zdobył uznanie widzów, którzy dostrzegli w nim udaną adaptację wybranych opowiadań Andrzeja Sapkowskiego. Lauren S. Hissrich i zespół podlegających jej scenarzystów czerpała pełnymi garściami z książkowego "Wiedźmina", ale nie chciała robić wiernej ekranizacji. W rozmowie z fanami na Twitterze tłumaczyła, co stało za niektórymi decyzjami.

"Jako pisarze rozumiemy, że nawet racjonalnie wytłumaczone zmiany względem oryginału mogą się nie spodobać fanom. Nie ma w tym nic złego! Musieliśmy podejmować trudne decyzje i nie zawsze były one właściwe. Zależy mi na tym, by fani wiedzieli, że żaden z tych wyborów nie był dokonywany pochopnie. Nigdy" – pisała Hissrich na Twitterze.

Showrunnerka zauważyła, że w serialu nie dało się zawrzeć całej "magii" książek, ale ma to swoje dobre strony:

"Straciliśmy kilka magicznych momentów i dlatego jestem tak podekscytowana, że ludzie sięgają po książki Sapkowskiego i doceniają te historie w całej okazałości. Wiem również, że ustawiliśmy pionki na planszy w najlepszy możliwy sposób dla przyszłych opowieści, by publiczność telewizyjna była nadal zaangażowana".

Obraz
© stopklatka/Netflix

W serialu sceny wymyślone przez Sapkowskiego (mniej lub bardziej zmienione) przeplatają się z zupełnie nowymi wątkami. Tak było w piątym odcinku opartym na treści opowiadania "Ostatnie życzenie", do którego scenarzyści dopisali kontrowersyjną scenę orgii.

Jedna z fanek napisała do Hissrich o swoich wątpliwościach odnośnie tego fragmentu. "Serial świetnie podchodzi do wrażliwych tematów, nawet takich jak gwałt, ale ta scena była niepokojąca". Zdaniem fanki ludzie biorący udział w orgii nie wyglądali, jakby robili to z własnej woli.

Obraz
© Andrzej Sapkowski i Lauren S. Hissrich/Materiały prasowe

Hissrich miała inne zdanie i w jej oczach nikt tam nikogo nie zmuszał do seksu.

"Jest całe miasto, którego pragnienia zostały zdławione przez nadgorliwego burmistrza. To on określa, czego ludzie mogą chcieć i kiedy. Dla tych, którzy chcą się od tego uwolnić, Yennefer stworzyła bezpieczną przestrzeń" – wyjaśniała showrunnerka, odnosząc się do treści piątego odcinka.

Hissrich zabrała także głos w sprawie długości i liczby odcinków oraz wyciętych scen. Zapytana o to, czy Netflix naciskał, by pierwszy sezon miał osiem około 60-minutowych epizodów, odpowiedziała dyplomatycznie:

"Odpowiada za to skomplikowany algorytm uwzględniający tempo narracji, czas, budżet, zainteresowanie widowni itd. itp.".

Obraz
© stopklatka/Netflix

Jeden z widzów ubolewał, że odcinek drugi (wątki z opowiadania "Kraniec świata") był zdecydowanie za krótki i pozbawiony głębi oryginału. Hissrich zdradziła, że początkowo trwał on 1,5 godziny, ale ze względu na wspomniany algorytm, trzeba go było skrócić.

Dowiedzieliśmy się również, że w pierwszym odcinku miała się pojawić scena z tragicznej młodości Renfri. Kiedy Geralt trafia do czarodzieja Stregobora (na zdjęciu powyżej), ten opowiada mu o morderczej księżniczce, ale nie widać żadnych przebitek z przeszłości. Zamiast tego jest rozmowa wspomnianych mężczyzn w magicznym ogrodzie, gdzie roi się od golasów. "Było to przyjemne dla oka, ale odwracało uwagę od opowiadanej historii" – napisała jedna z fanek.

Hissrich odpowiedziała jej, że planowali tam wstawić retrospekcję i nakręcili odpowiednie sceny, ale efekt końcowy nie przypadł jej do gustu.

Wielu widzów pisało do showrunnerki w sprawie Ciri i tego, jak w serialu (zupełnie inaczej niż w książce) pokazano jej pierwsze spotkanie z Geraltem. Hissrich na każdym kroku odrzucała sugestie, że serial powinien najpierw skupić się na wiedźminie, a dopiero później wprowadzać Ciri i Yennefer. Tłumaczyła również, dlaczego Geralt nie znalazł małej Ciri w Brokilonie jeszcze przed rzezią Cintry.

Obraz
© Materiały prasowe

"Chciałam, by w finałowym momencie widzowie zaczęli dostrzegać, jak Geralt, Ciri i Yennefer mogą się połączyć i stworzyć rodzinę. Był to również świetny sposób na zaprezentowanie wizji/mocy Ciri. Muszę przyznać, że to jeden z moich ulubionych momentów" – skwitowała showrunnerka.

Przypomnijmy, że Netflix już przed premierą pierwszego sezonu "Wiedźmina" zapowiedział prace nad kontynuacją. W rozmowie z WP Tomek Bagiński mówił, że scenariusze są już praktycznie gotowe, a zdjęcia ruszą na wiosnę. Drugi sezon "Wiedźmin" pojawi się najpewniej w 2021 r.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (8)