Seriale zagraniczne"Wiedźmin" Netfliksa: "Nie uciekamy od rzeczywistości świata dorosłych"

"Wiedźmin" Netfliksa: "Nie uciekamy od rzeczywistości świata dorosłych"

Nie ma drugiej premiery, na którą polscy widzowie Netfliksa czekaliby z takimi emocjami. Niemal do ostatniej chwili wszystkie szczegóły były trzymane w tajemnicy. Dopiero dziś możemy zdradzić, czego dowiedzieliśmy się na planie serialu w Budapeszcie na początku tego roku.

"Wiedźmin" Netfliksa: "Nie uciekamy od rzeczywistości świata dorosłych"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Basia Żelazko

19.11.2019 | aktual.: 19.11.2019 19:09

Skąd wybór stolicy Węgier na miejsce produkcji "Wiedźmina"? Wcale nie chodzi o zapierające dech w piersiach pejzaże, niezmierzone lasy i ruiny zamków (tego mamy pod dostatkiem w Polsce!). Węgry od dawna kuszą filmowców z całego świata świetną infrastrukturą i tzw. zachętami podatkowymi. Serial powstaje w zespole olbrzymich hal. To małe filmowe miasteczko ze studiami, planami, kompleksem przyczep kempingowych i stołówkami. Tu w mroźny styczniowy dzień grupą dziennikarzy z Europy spotykamy się z showrunnerką "Wiedźmina", Lauren Hissrich.

Hale otaczają pełne parkingi, na korytarzach siedzą statyści w kostiumach. Widok średniowiecznego woja z bronią u pasa i smartfonem w dłoni to tu chleb powszedni. Dziś powstają sceny ślubu w Cintrze.

- Kręcimy pierwszy sezon bardzo dużego serialu, więc potrzebujemy miejsca z zapleczem technologicznym, przystosowanym do tak wielkiego przedsięwzięcia. Szukaliśmy czegoś, co zaspokoi nasze ambicje, dlatego jesteśmy tutaj. Mamy tyle wizji tego serialu, że będziemy na pewno potrzebować wielu lokalizacji. Ale teraz jesteśmy w Budapeszcie - tłumaczy nam Hissrich.

Kilka miesięcy później spotka się z dziennikarzami na planie w polskim Ogrodzieńcu. Relację przeczytacie tutaj.

Lauren Hissrich to producentka i showrunnerka znana z takich seriali jak "Daredevil", "Defenders", "Umbrella Academy". "Czuje" fantastykę. A jak wyglądały początki?

- Gdy wkroczyłam do świata Marvela przy "Daredevilu", byłam bardzo szczera i powiedziałam szefom, że nigdy nie miałam w ręku komiksu tej serii. Reprezentowałam ogląd osoby z zewnątrz. Z jednej strony dzięki temu mogliśmy przemówić nie tylko do fanów "Daredevila", ale też do ludzi, dla których ta historia jest obca. W ogóle się wtedy nie spodziewałam, że tak się zakocham w tym gatunku. To mnie w pewien sposób otworzyło na "Umbrella Academy”, a teraz na "Wiedźmina". Gdyby ktoś mi 5 lat temu powiedział, że będę idealną scenarzystką do tego serialu, nie uwierzyłabym. Ale mój rozwój jako autorki jest jak podróż, w której poznawałam coraz to nowsze rzeczy, które zaczęły mnie inspirować. Dlatego z każdym dniem czułam się coraz szczęśliwsza, że będę się tym zajmować.

Hissrich wyznała także, że przeczytała "całego Sapkowskiego", zanim zaczęła pisać pilota. Odpowiedź z Netfliksa, gdy decyzyjne osoby przeczytały scenariusz, była więcej, niż krzepiąca: - Byli zachwyceni! - przypomina sobie z uśmiechem Lauren.

Polskich dziennikarzy interesuje oczywiście odbiór samego autora sagi o Geralcie, pogromcy potworów

- Poznałam go w kwietniu ubiegłego roku w Polsce. Bardzo wspiera cały nasz proces tworzenia serii. Zna moją wizję, widział scenariusz. Najlepiej ujmę to, mówiąc: jest na tyle zaangażowany, na ile chce być - odpowiada Hissrich. Gdy pytamy o proces przenoszenia książek i opowiadań na ekran, przekonuje, że świetnie się przy tym bawiła:

- To, co dla mnie jest najlepsze to to, że mogę wziąć duszę tego materiału, postaci, które pokochałam i ich historie i stworzyć, jak to nazywamy z innymi scenarzystami, tkankę łączną. Nadbudować nową opowieść, która łączy wszystkie te narracje ze sobą. Jest tu trochę mieszania i jestem bardzo ciekawa reakcji widzów. Przedstawiamy tę historię w sposób dość nieoczekiwany. Każdy odcinek będzie wierny książkom, ale pozwoliliśmy sobie na nieco zabawy w podejściu do tego. I to będzie tym zaskoczeniem. Dlatego tak się nie mogę doczekać, aż to zobaczycie!

Obraz
© Materiały prasowe

Przyznaje jednak, że była to droga pełna wyzwań:

- Było tyle rzeczy, które chciałam zawrzeć bo te historie są niezwykle intensywne i nasycone przez Andrzeja (Sapkowskiego – przyp B.Ż.) pięknymi szczegółami, a my musieliśmy to przystosować do tej ramy 60 minut. I to było największym wyzwaniem.

A co ze światem przedstawionym? Czy też będzie "przystosowany" do szerokiego grona odbiorców?

- Nie uciekamy od rzeczywistości świata dorosłych. W książce jest rasizm, seksizm, przemoc i wojna, więc nie możemy na to zamknąć oczu. Moim celem jest to, by brutalność w tej produkcji nigdy nie była zbyt groteskowa, by pozostała prawdziwa. Nic nie będzie pokazane tylko po to, by zszokować publikę, ale zdecydowanie dzieci nie powinny tego oglądać!

W Polsce dużo emocji oraz dyskusji wywołał wybór aktora, mającego wcielić się w tytułową rolę. Jedni są zachwyceni tym, że Wiedźmin będzie przystojnym, postawnym facetem. Inni obawiają się, że zobaczą Supermana w nowej peruce, bo tak bardzo Henry Cavill spoił się według nich z rolą superbohatera w trykocie. Na te wątpliwości Lauren Hissrich odpowiada z zapałem:

- Geralt ani razu nie pokazał się w pelerynie! Nie martwię się. Sama robiłam wiele rzeczy w swoim życiu zawodowym i nie chciałabym, żeby ktoś uczepił się tej jednej i mówił "potrafisz tylko to”. Więc cieszę się, że Henry może poszerzać swoje doświadczenie i nie wiem, czy widzieliście go w "Mission Impossible”, tam ani trochę nie był Supermanem! Jest bardzo zaangażowany i podekscytowany byciem Wiedźminem. Gdy ostatnie święta spędzałam w Los Angeles, on został tu w Budapeszcie i wysyłał mi zdjęcia. Gdy zobaczyłam go w jego naturalnych brązowych włosach, omal go nie rozpoznałam, tak bardzo przyzwyczaiłam się do jego widoku w białej peruce. Tak bardzo wcielił się w Geralta, że czasem trudno mi myśleć o nim jak o Henrym Cavillu!

Obraz
© Materiały prasowe

A na ile, to co zobaczymy, będzie dziełem scenografów i operatorów, a na ile komputerów?

- Zależało mi, by to było jak najbardziej "prawdziwe”. Już dostaliśmy piękną, spektakularną grę "Wiedźmin” i nie chciałam, by to wyglądało jak kolejna gra. Jak najwięcej dzieje się "w kamerze”. Ale oczywiście zastosujemy CGI do niektórych scen.

Trochę na przekór pytam Lauren, czy widziała pierwszą, polską adaptację. Reakcja jest natychmiastowa:

- To, jak wyglądała pierwsza adaptacja, jest naprawdę interesujące! To pokazuje, jak bardzo rozwinęła się telewizja. Przede wszystkim technologia i właśnie dzięki niej nasz serial będzie wyglądał zupełnie inaczej.

Trudno nie spytać też o gry wideo, które rozsławiły tytuł na całym świecie. Czy najważniejsza osoba na planie w nie grała?

- Nie jestem zbyt dobra w gry wideo, więc raczej przyglądam się, jak grają inni. Sama umieram dość szybko!

Premiera całego pierwszego sezonu (8 odcinków) już 20 grudnia na platformie Netflix. Zapowiedziano już realizaję drugiego sezonu.

Obraz
© Materiały prasowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)