Najdroższy serial w historii. Szykuje się hit wszech czasów. Co wiemy?
Gdyby sporządzić listę najbardziej wyczekiwanych seriali, to "Władca Pierścieni" znalazłby się na samym szczycie. Wielu uważa, że produkcja może powtórzyć sukces "Gry o tron". Atrakcyjności dodaje fakt, że producenci skąpią informacji na jej temat. Co w takim razie wiemy do tej pory?
14.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:05
20 maja 2019 r. HBO wyemitowało ostatni, 73. odcinek "Gry o tron". Mówi się, że ten serial był ostatnim tego typu fenomenem popkultury w XXI w. Fenomenem, który co tydzień ściągał miliony przed telewizory, był piracony na potęgę, produkował niezliczoną ilość treści na swój temat, poczynając od spekulacji na temat fabuły po niezwykłe, fanowskie filmiki na YouTubie. Nie ma co ukrywać - tą produkcją żył cały świat.
Od tamtej pory dziennikarze i media społecznościowe nieustannie szukają serialu, który wywarłby podobny efekt. Niejedna osoba namaściła netfliksowego "Wiedźmina" na nowego giganta telewizji. I choć ten serial odniósł ogromny sukces, to jednak z racji przyjętego przez Netflix modelu udostępniania całego sezonu na raz, nie mógł podtrzymać zainteresowania wokół siebie w ten sam sposób, co "Gra o tron". Cotygodniowa premiera nowych odcinków jest po prostu bardziej skuteczną formą nakręcenia rozgłosu i budowania napięcia. Inna sprawa, że "Wiedźmin" nie cieszy się szczególnym uznaniem wśród krytyków, a widzowie raczej narzekają na jego stronę produkcyjną.
Jednak jest jeszcze jedna produkcja, również z rejonu fantasy, która ma szansę zapełnić lukę po "Grze o tron". Mowa o "Władcy Pierścieni" od Amazona. Któż z nas przynajmniej raz nie słyszał o tej powieści J.R.R. Tolkiena lub nie obejrzał choć fragmentu adaptacji filmowych Petera Jacksona z lat 2001-2003? W końcu łączny zarobek trzech filmów wyniósł 2,98 mld dol. Ostatnia część, "Władca Pierścieni: Powrót Króla", zdobyła 11 Oscarów we wszystkich kategoriach, w których ją nominowano. Jest to tytuł tak nośny i przy okazji epicki, że spokojnie może się stać czymś, co zawładnie popkulturą.
Adaptacja "Władcy Pierścieni"?
Co ciekawe, wbrew temu co można przypuszczać, serial nie będzie bezpośrednią adaptacją książek i tym samym nie zobaczymy po raz kolejny, jak Frodo wraz z przyjaciółmi wyrusza w podróż, by zniszczyć magiczny pierścień. Akcja rozgrywać będzie się przed wydarzeniami z "Hobbita" i "Drużyny Pierścienia", czyli w Drugiej Erze Śródziemia. Tom Shippey, który jest ekspertem od twórczości Tolkiena, zdradził, że scenarzyści muszą z grubsza podążać za tym, co wymyślił pisarz w historiach opowiadających o drugiej erze, ale mają swobodę w dodawaniu postaci lub szczegółów fabularnych. Dodatkowo, Amazon ma być prawnie zobowiązany do nakręcenia serialu, który w żaden sposób nie łączy się z wydarzeniami z którejkolwiek części z trylogii filmowych Jacksona.
O czym opowiada serial?
O tym, że Amazon przygotuje serial osadzony w świecie "Władcy Pierścieni" wiemy już od 2017 r. Amazon za prawa do ekranizacji zapłacił aż 250 mln dol. Aby wykonać ten ruch firma musiała sobie jednak trochę poczekać. Spadkobiercy Tolkiena stoczyli bowiem 5-letnią batalię sądową ze studiem Warner Bros. Domagali się odszkodowania w wysokości 80 mln dol. za naruszenie praw autorskich. Ostatecznie podmiotom udało się zawrzeć ugodę i Amazon w końcu mógł wkroczyć do akcji.
Musiały jednak minąć blisko cztery lata, byśmy dowiedzieli się, jak wygląda bardziej szczegółowy opis przygotowywanego przez nich serialu. Portalowi OneRing.net udało się dotrzeć do informacji, które zdradzają, że widzowie zostaną zabrani do czasów, gdy tworzyły się potęgi, królestwa zdobywały chwałę i upadały, pojawiali się nietypowi bohaterowie, a największy złoczyńca wymyślony przez Tolkiena, czyli Sauron, zagrażał całemu światu.
Opowieść rozpocznie się w czasie relatywnego pokoju i skupi się na grupie postaci, znanych i zupełnie nieznanych. To właśnie oni będą musieli skonfrontować się z powrotem zła do Śródziemia. Twórcy pokażą nam najciemniejsze głębiny Gór Mglistych, majestatyczną stolicę krainy elfów zwaną Lindon i niezwykłe królestwo Numenor, które znajduje się na wyspie. Te miejsca i postacie stworzą dziedzictwo, które przetrwa wieki.
Raczej nikogo nie zdziwi to, że telewizyjny "Władca Pierścieni" jest kręcony w Nowej Zelandii. W końcu to tam powstały też adaptacje filmowe głównego dzieła Tolkiena. To bez wątpienia miejsce, które pod kątem wizualnym bardzo dobrze pasuje do świata, jaki wykreował Tolkien.
Reżyser i obsada "Władcy Pierścieni"
Na początku zeszłego roku Amazon pochwalił się pełną obsadą swojego serialu. Na małym ekranie zobaczymy m.in. Roberta Aramayo, Owaina Arthura, Nazanin Boniadi, Toma Budge’a, Morfydd Clark, Ismaela Cruza Córdovę, Emę Horvath, Markellę Kavenagh, Josepha Mawle’a, Tyroe Muhafidina, Sophię Nomvete, Megan Richards, Dylana Smitha, Charliego Vickersa i Daniela Weymana.
Nie są to rzecz jasna szerzej znane nazwiska, ale kilku z tych aktorów widzowie mogą pamiętać z innych produkcji. Np. Aramayo oraz Mawle zagrali w "Grze o tron", a Clark w "Mrocznych materiach". Nieznani aktorzy często dają z siebie wszystko, gdy dostają swoją szansę, więc można spodziewać się, że ich gra będzie na odpowiednim poziomie.
Wiemy też, że reżyserem pierwszych odcinków jest Juan Antonio Bayona, który ma na koncie "Jurassic World: Upadłe królestwo" oraz "Sierociniec". Bayrona nie jest rzecz jasna Jacksonem, ale to na tyle solidny fachowiec, że nie powinien zawalić swojej roboty.
Kiedy premiera "Władcy Pierścieni"?
Szacuje się, że "Władca Pierścieni" będzie najdroższym serialem w historii. Amazon rzekomo ma w planach stworzenie pięciu sezonów, co może podnieść łączne wydatki firmy do ok. 1 mld dol. I nie obejmuje to kosztów związanych z promocją. Taki budżet nie tylko oznacza, że "Wiedźmin" zapewne będzie wyglądał przy tym serialu jak ubogi kuzyn, ale też wymusza na Amazonie dużą presję, bo musi trafić do jak najszerszej widowni. Zapewne firma postara się o zwiększenie zasięgu swojej platformy Amazon Prime Video. Może to nastąpić już w 2021 r., bo właśnie na ten rok zaplanowano premierę pierwszego sezonu.
Czy ryzykowny pomysł Amazona przyniesie mu sukces i dzięki temu firma nawiąże walkę z Netfliksem? Szansa jest ogromna. Dość powiedzieć, że wspomniany wcześniej portal OneRing.net po opublikowaniu szczegółów z fabułą, miał tyle wejść, że padł serwer. Ostatni raz odnotowali takie zainteresowanie w… 2003 r., czyli w czasie premiery "Powrotu Króla". To bez wątpienia dobry znak. Być może po raz kolejny będziemy przeżywali wspólnie przez kilka lat jedną opowieść.
Na koniec warto wspomnieć, że jeżeli ktoś nie może się już doczekać serialu, to zawsze może umilić sobie oczekiwanie obejrzeniem odświeżonej trylogii "Władcy Pierścieni" Jacksona. Filmy zostały wydane w technologii 4K pod koniec ubiegłego roku. Można powiedzieć, że nigdy nie wyglądały tak dobrze.