"Wiadomościom" nie chodziło o TVN? Poważniejszym konkurentem jest... Ilona Łepkowska

Kwestia odwiedzenia Cmentarza Powązkowskiego przez Jarosława Kaczyńskiego od kilku dni absorbuje media. "Wiadomości" próbują obarczyć stację TVN winą za krytykę prezesa PiS. A tak naprawdę mają większy problem. To zasięg i oglądalność fejsbukowego postu scenarzystki Ilony Łepkowskiej.

"Wiadomościom" nie chodziło o TVN? Poważniejszym konkurentem jest... Ilona Łepkowska
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Michał Fedorowicz

15.04.2020 | aktual.: 15.04.2020 19:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pomimo obostrzeń rządowych na czas pandemii koronawirusa i decyzji zarządcy cmentarza na Powązkach o jego zamknięciu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński 10 kwietnia odwiedził grób swojej matki oraz symboliczny grób pary prezydenckiej. Rzecznik partii zapewnia, że Kaczyński uzyskał odpowiednie pozwolenie. Jednak miliony Polaków w okresie wielkanocnym zostały pozbawione takiej możliwości. Wydarzenie to zrelacjonowało - zwracając uwagę na ten wątek - wiele mediów, w tym "Fakty" TVN.

Za to w poniedziałkowym oraz wtorkowym wydaniu "Wiadomości" pojawiły się materiały Marcina Tulickiego, w których posądzono stację TVN o prowadzenie "medialnej kampanii nienawiści" wobec prezesa PiS. Wymieniono nazwiska Milana Subotica, Edwarda Miszczaka, Mariusza Waltera oraz nieżyjącego już Jana Wejcherta i zarzucono im członkostwo w PZPR oraz rzekome związki z wywiadem wojskowym i służbami specjalnymi PRL.

Zaatakowana została też mama Justyny Pochanke. Reporter w swoim materiale podał, że rzekomo "matka prowadzącej 'Fakty' Justyny Pochanke była bliską współpracownicą księgowej FOZZ. A właśnie miliardy złotych wyprowadzone z Funduszu wykorzystano na początku lat 90. do budowy części prywatnych mediów w Polsce". Mąż dziennikarki udzielił w tej sprawie komentarza redakcji Wirtualnej Polski.

W tle opowieści Marcina Tulickiego dwukrotnie przywołano słowa Ilony Łepkowskiej, która 11 kwietnia opublikowała na Facebooku list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego. Scenarzystka nie przebierała w słowach, pisząc do prezesa PiS: "Okazał pan głęboką pogardę i brak zrozumienia uczuć Polaków".

W materiale "Wiadomości" Ilona Łepkowska została przedstawiona jako pisarka, która, kierując się przekazem TVN, nie dostrzegła pewnych faktów, które miałyby usprawiedliwiać zachowanie prezesa PiS.

Wpis w ciągu 3 dni został udostępniony ponad 195 tys. razy. Obecnie znajduje się pod nim ponad 46 tys. komentarzy. Zdaniem ekspertów od social mediów list Ilony Łepkowskiej mógł dotrzeć do znacznie większego grona odbiorców niż widownia "Wiadomości", dla których rekordowa oglądalność wynosi ok. 3 mln widzów (tak było np. 22 marca, dane Nielsen Audience Measurement

Ile osób mogło zobaczyć post Ilony Łepkowskiej? Wylicza nam to Wojciech Kardyś, specjalista od Social Media, PR, reklamy i influencerów.

- Post pani Łepkowskiej faktycznie robi wrażenie. Takich liczb przy poście na Facebooku nie widziałem od czasów Jurka Owsiaka (po tragedii w Gdańsku). Zacznijmy od tego, że w Polsce mam ponad 20 mln użytkowników tego serwisu. Ciężko stwierdzić po samych komentarzach i udostępnieniach, jaki osiągnął dokładny zasięg. Trzeba by się zawrócić do pani Łepkowskiej o udostępnienie tych danych. Podejrzewam jednak, że spokojnie możemy przyjąć 8 do 10 mln organicznego zasięgu, czyli dany post wyświetlił się na tylu tablicach FB - wylicza.

Z kolei sam temat listu scenarzystki do prezesa PiS poprzez wzmianki na Facebooku, cytaty i komentarze został odnotowany 66 mln razy. Wszystkie serwisy informacyjne razem wzięte nie osiągają takiej widowni.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Ilona Łepkowska jest kojarzona z serialowymi hitami TVP tj. "M jak miłość", "Barwy szczęścia", "Stulecie winnych" czy "Korony królów".

Publicysta Jacek Żakowski docenia siłę oddziaływania postu, ale nie sądzi, by wpłynął na sam PiS czy jego twardy elektorat.

- Łepkowska napisała to, co czuje i mówi nieco ponad pół Polski. W tej grupie jej wpis rozszedł się jak COVID-19. Ale PiS-u to nie zmieni, ani nie zmartwi. Bo jego wyborcy uważają, że Jarosław Kaczyński jest żyjącym świętym, królem albo kimś takim i sami otworzyliby mu wszystkie zamknięte dla zwykłych śmiertelników drzwi. Kaczyński na zamkniętym cmentarzu, bez maseczki i rękawiczek, za to w sporym gronie dużych chroniących go mężczyzn potwierdza jego kult w tej grupie. To jest funkcjonalne, bo w ostatnich dniach można było odnieść wrażenie, że władzę przejął premier instruowany przez ministra zdrowia, a prezes słabnie szarpany przez Gowina.

Dziennikarz dodaje: - W takiej sytuacji znak, że "król" jest nadal na szczycie, służył wyjaśnieniu prawdziwej sytuacji i pokazaniu, do kogo na prawdę należą decyzje, a kto musi się im podporządkować. Na przykład nie mogąc pojechać na grób niedawno zmarłego ojca.

Rolę listu otwartego Ilony Łepkowskiej do Jarosława Kaczyńskiego zauważa też socjolog prof. Michał Wenzel z SWPS.

- Ilona Łepkowska bardzo dobrze czuje głos społeczny, w końcu jest scenarzystką produkcji, które cieszą się ogromną popularnością. Bardzo dobrze i tym razem wyczuła nie to, co myślą elity intelektualne, artyści, ale "zwykli" Polacy. Czuje, że taka arogancja władzy przeszkadza ludziom, którzy do tej pory nie zwracali na to tak uwagi - skomentował.

Jednak według prof. Michała Wenzela ze względu na pandemię oburzony głos Łepkowskiej odejdzie w zapomnienie. Na pierwszym miejscu ludzie postawią swoje bieżące problemy, o to czy uda im się zachować dotychczasową pracę i zarobki.

Scenarzystka nie wycofuje się ze swoich słów kierowanych do Jarosława Kaczyńskiego. Zabrała głos w sprawie wymienienia jej w materiałach "Wiadomości".

"Ten dzień, kiedy stałam się bohaterką głównego programu informacyjnego TVP jako przedstawicielka łże-elit! Dotychczas nigdy chyba nie poświęcono mi w tym programie tyle czasu. No i podpisano mnie "pisarka", więc nie wiem, chyba już nie jestem scenarzystką? Na razie, póki co, zaraz odcinek "Stulecia Winnych", gdzie jestem szefem literackim. A nadal uważam, że Jarosław Kaczyński, nawet, jeśli proboszcz z parafii św. Boromeusza otworzył mu osobiście bramę, nie powinien wjeżdżać na Cmentarz Powązkowski zamknięty dla innych ludzi. I jeszcze jedno a propos materiału w "Wiadomościach" - tłumaczą się winni"- napisała na Facebooku.

wiadomości tvptvptvn
Komentarze (570)