Kuriozalny materiał "Wiadomości". Tajemniczy "informator" to hit
Na ostatnim kongresie członkowie PiS ustalili zakaz "zatrudniania w spółkach Skarbu Państwa członków najbliższej rodziny posłów i senatorów Prawa i Sprawiedliwości". Partia chlubi się tym, że jako pierwsza zdecydowała się na ukrócenie nepotyzmu. Kilka dni później "Wiadomości" TVP przygotowały materiał o nepotyzmie Platformy Obywatelskiej. Reportaż odbił się szerokim echem wcale nie ze względu na wartość merytoryczną.
07.07.2021 23:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W środowym wydaniu "Wiadomości" (7.07) Danuta Holecka zapowiedziała reportaż pod tytułem: "Nepotyzm i kolesiostwo polityków opozycji". A mówiąc dokładniej: polityków Platformy Obywatelskiej i samorządowców z Pomorza, głównie z Gdańska.
Na początek wytknięto żonie Sławomira Nitrasa, że pracuje w Urzędzie Marszałkowskim w Szczecinie. Rzeczywiście, nazwisko Irminy Kryśkowiak-Nitras widnieje na stronie internetowej na liście pracowników Biura Polityki Rodzinnej i Senioralnej. Kryśkowiak-Nitras pełni funkcję inspektora i ma podany nr telefonu, na który zadzwonił reporter "Wiadomości". Ale niczego się nie dowiedział, bo kobieta, "najprawdopodobniej żona Nitrasa", rzuciła słuchawką.
Na tym zakończyło się dziennikarskie śledztwo w Szczecinie, skąd reporter przeniósł się do Gdańska. Tam "zbadał" m.in. sprawę Michała Tuska, który ma posadę w podległym samorządowi ZTM-ie. Donald Tusk był już o to pytany na ostatniej konferencji i zmiażdżył dziennikarza TVP Info szczegółową odpowiedzią. Stacja wycięła jednak cały kontekst i zmontowała sobie krótką reklamę uderzającą w Tuska.
W "Wiadomościach" pokazano nieco dłuższy fragment wypowiedzi szefa PO (choć pominięto kluczowy fakt wysokości zarobków Michała Tuska – poniżej 3000 zł netto). Po czym lektor poinformował, że "dziennikarze od lat zajmujący się sprawami Trójmiasta przedstawiają trochę inną rzeczywistość".
- Michał Tusk otrzymał w maju zeszłego roku z "tarczy", Polskiego Funduszu Rozwoju, 252 tys. zł dotacji w związku z kłopotami, w które wpadła jego firma transportowa – mówił przed kamerą "Wiadomości" Marek Formela z "Gazety Gdańskiej". W jaki sposób dotacja z rządowego programu wsparcia jest przejawem nepotyzmu czy kolesiostwa? Tego widzowie "Wiadomości" musieli domyśleć się sami.
Oczywiście na wizji nie przywołano wypowiedzi samego zainteresowanego, który już kilka miesięcy temu mówił w WP, że jego firma otrzymała "należną dotację zgodnie z przyjętymi kryteriami" w 2020 r., czyli za rządów PiS, a nie PO.
Największym hitem całego reportażu był jednak wywiad z "byłym pracownikiem Gdańskich Nieruchomości, jednostki samorządowej". Informator "Wiadomości" stał tyłem do kamery z kapturem na głowie i przemawiał mocno zmodulowanym głosem. W komentarzach w mediach społecznościowych nie brakuje opinii, że pod bełkotliwymi wypowiedziami anonima przydałyby się napisy, bo trudno było cokolwiek zrozumieć ze słów tej osoby.
Na żarty internautów czy satyrycznych profili w social mediach nie trzeba było długo czekać. Tu przykład jednego z nich:
Rzeczywiście, dopiero po wnikliwym przesłuchaniu można było się dowiedzieć, że w Gdańskich Nieruchomościach podobno dochodziło do "zawrotnych karier pań, które są wierne, bałwochwalcze i które robią wszystko, co się im każe (…) wręcz na klęczkach".
Reporter TVP ze spokojem słuchał tych rewelacji, które mogą posłużyć za punkt wyjścia do kolejnego dziennikarskiego śledztwa. Potakiwał ze zrozumieniem, aż w końcu, jakby ze znudzenia, wyciągnął telefon i zignorował odważnego informatora, który chciał zachować anonimowość ze strachu przed zemstą.