Walczy z TVN‑em. Chce, by uznano mu 16 lat pracy na "śmieciówkach"

Robert Wyczałkowski od ponad dwóch lat walczy z TVN-em. Twierdzi, że został zwolniony z pracy za zgłoszenie nieprawidłowości. Teraz chce, by lata działania na "śmieciówkach" zmieniono mu na umowę o pracę. Mówi też o wyzwiskach i mobbingu.

Operator kamery sądzi się z TVN-em. Sprawa ciągnie się od ponad dwóch lat
Operator kamery sądzi się z TVN-em. Sprawa ciągnie się od ponad dwóch lat
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne, Wirtualne Media

02.10.2023 | aktual.: 12.10.2023 14:30

Robert Wyczałkowski od 2004 r. działał dla stacji TVN. Nigdy nie otrzymał umowy o pracę, choć, jak mówi, wciąż mu ją obiecywano. Ostatecznie przez 16 lat bez przerwy współpracował z TVN-em na umowach cywilnoprawnych. Te mu cyklicznie odnawiano. Do czasu. W 2021 r. operator kamery stracił źródło utrzymania.

- Wszystkim nam mydlono oczy obietnicami zawarcia umów o pracę... "już za pół roku". Najbardziej bulwersujące w tym zwolnieniu jest to, że natychmiast zabroniono mi wstępu do firmy, co wiązało się z brakiem możliwości zabrania moich rzeczy osobistych i, tak na marginesie, one pewnie nadal tam są. Mogłem je odebrać tylko w asyście ochroniarzy. Ja nie jestem przestępcą, żeby ktoś w firmie prowadził mnie za ramię. Taka to forma podziękowania za tyle lat pracy dla TVN-ie. Ta firma urosła tylko dzięki naszej pracy, naszym talentom i zaangażowaniu. To my, zwykli pracownicy, pracowaliśmy na sukces tej firmy - zdradził portalowi Wirtualnemedia.pl operator kamery.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak mówi, został wyrzucony z pracy, ponieważ zgłosił nieprawidłowości w działaniu firmy do działu przyjmującego tego typu skargi.

- (...) zgłosiłem nieprawidłowości do działu Compliance, komórki, która została stworzona przez Amerykanów i zajmuje się "niepożądanymi zachowaniami w firmie". Zrobiłem to, ponieważ kodeks etyki, który stworzyli Amerykanie, nakazywał wręcz obowiązek zgłaszania takich nieprawidłowości - mówił Wyczałkowski, którego zapewniano, że ta postawa nie spotka się z odwetem ze strony pracodawcy. Chodziło o mobbing.

- Byłem zapewniany przez prawników TVN, że nic mi nie grozi w związku z tym, że zgłosiłem sprawę do tego działu. Nie wiem, co komisja orzekła, bo raport jest utajniony, dostałem tylko lakonicznego maila od pani z HR, że "zaburzona była komunikacja wewnątrz grupy". Problem polega na tym, że ja natychmiast po tym straciłem pracę, a mój mobber nadal w niej bryluje - opowiada operator.

Były pracownik stacji po usunięciu go z firmy złożył w TVN-ie wniosek o przekształcenie umów cywilnoprawnych, które otrzymywał latami, na umowę o pracę. Nie udało się. Wtedy zdecydował o wejściu na drogę sądową. Wkrótce złożył w sądzie pozew dotyczący ustalenia istnienia stosunku pracy. Wnioskuje w nim również o odszkodowanie i wspomina o mobbingu.

"Ty pedale" – tak byłem często obrażany przez bezpośredniego przełożonego. Proszę sobie wyobrazić, że pracując w amerykańskiej firmie, na amerykańskiej ziemi, byłbym tak traktowany przez osobę wyższego szczebla w korporacji? To byłby skandal - podkreśla Wyczałkowski.

Wcześniej o mobbingu w TVN-ie mówiły dziennikarki stacji - Magda Mołek, Anna Wendzikowska.

Gośćmi najnowszego odcinka "Clickbaitu" są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z "Chłopów") oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej "Różyczki"). Na tapet wzięliśmy też: "Kosa", "Horror Story", "Imago", "Freestyle", "Święto ognia""Tyle co nic", czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Teleshow
tvnmobbingsąd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)