"W kontrze" w końcu bez Jakimowicza. Przebrała się miarka?
"Program publicystyczny prowadzony przez Agnieszkę Siewiereniuk-Maciorowską i Jarosława Jakimowicza" - taki opis "W kontrze" można znaleźć na oficjalnej stronie TVP Info, stacji, która nadaje rzeczony program od 2020 r. Wkrótce zapewne pojawi się tam korekta, gdyż w połowie lipca Jarosław Jakimowicz przestał występować w roli współprowadzącego, co wiązało się ze sporym zamieszaniem.
16.07.2023 | aktual.: 16.07.2023 11:43
W pierwszych odcinkach bez Jakimowicza nie wspomniano o nim ani słowem. Co jest o tyle zaskakujące, że to właśnie on był od początku filarem "W kontrze". Dawny aktor-celebryta przedstawiał się nie tylko jako prezenter, ale także jako twórca/pomysłodawca i wydawca programu. Jego zachowanie budziło skrajne emocje (w sieci można przeczytać komentarze w stylu "Ciężko znaleźć kogoś bardziej irytującego niż Jakimowicz" i "Jarek to facet z jajami, bardzo go lubię"), ale przez cały czas to właśnie on pozostawał na posterunku. W przeciwieństwie do partnerek, które zmieniały się jak w kalejdoskopie.
Pierwsza była Magdalena Ogórek, która pojawiała się u boku Jakimowicza od sierpnia 2020 do grudnia 2021 r. To właśnie z nią dawny gwiazdor "Młodych wilków" wystawił się na pośmiewisko, udając grę na gitarze w rytm przeboju Modern Talking. Wtedy Ogórek wtórowała mu w dziwacznym występie, ale w wielu sytuacjach wyraźnie była poirytowana zachowaniem kolegi. Jak na przykład w odcinku, w którym Jakimowicz opowiadał o pośle Marcinie Kierwińskim z PO, który rzekomo chciał mu zapłacić 5 tys. zł za wprowadzenie na warszawskie salony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po odejściu Ogórek miejsce u boku opalonego, tlenionego na blond skandalisty zajęła Agnieszka Oszczyk. Z nią również nie do końca się dogadywał. Oszczyk była jeszcze bardziej zasadnicza i powściągliwa niż kandydatka na prezydenta z poparciem SLD. Między prezenterami dochodziło do spięć, np. gdy Jakimowicz dyskredytował znaną piosenkarkę ze względu na jej wygląd. Agnieszka Oszczyk pracowała z "Młodym wilkiem" tylko osiem miesięcy.
Kolejnym "aniołkiem Jakimowicza" była Anna Popek, która również nie zagrzała miejsca u boku twórcy "W kontrze". Oficjalnie dlatego, że miała się poświęcić pracy w redakcji "Pytania na śniadanie" (oprócz tego prowadzi kilka innych programów i pracuje w radiu). Zastąpiła ją Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska, która jednak po trzech miesiącach z Jakimowiczem zaczęła prowadzić "W kontrze" z... Anną Popek. Widać więc wyraźnie, że obowiązki w śniadaniówce były tylko wymówką.
Dlaczego Jakimowicz zniknął nagle i bez oficjalnego wyjaśnienia ze swojego flagowego programu? Serwis wirtualnemedia.pl pisał o rzekomych skargach na zachowanie prezentera, które mieli składać członkowie ekipy. Sam Jakimowicz początkowo tłumaczył, że był przygotowany do prowadzenia weekendowego wydania (15-16.07), ale kilka dni przed nagraniem dostał telefon od dyrektora, że jednak nie wystąpi.
Z jego narracji wynikało, że chodzi tylko o ten jeden weekend, ale później zamieścił kuriozalne nagranie na Instagramie, gdzie mówił o czterokrotnym zmniejszeniu mu pensji w TVP i grzmiał o wojnie dobra ze złem. W której to on jest "dobrem", a "zło" to LGBT i wszyscy, którzy uderzają w polskie wartości, Kościół, wiarę itd.
Co znamienne, usunięcie go z "W kontrze" nastąpiło krótko po informacji, że Jakimowicz nie będzie już tworzył reportaży do "Pytania na śniadanie". Ale ma nadal pojawiać się w programach Michała Rachonia ("Jedziemy", "Jedziemy dalej"), w których z ust Jakimowicza wielokrotnie padały skandaliczne słowa. Rachoń czasami przywoływał go do porządku, ale bez wyciągania żadnych konsekwencji. O wiele mniej pobłażliwy w stosunku do byłego aktora-celebryty był Instagram, który w połowie lipca zablokował mu kolejny profil. Stało się to krótko po zebraniu ponad 3 tys. podpisów pod internetową petycją, która ma na celu wymuszenie na TVP całkowite usunięcie Jakimowicza z mediów publicznych.
Jarosław Jakimowicz spotyka Marcina Kierwińskiego
Władze Telewizji Polskiej zdają się nie widzieć problemu, a raczej zamiatają go pod dywan. Zniknięcie Jakimowicza z "W kontrze" przeszło na antenie bez echa. A Samuel Pereira, wicedyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i kierownik TVP Info, zdobył się jedynie na krótką wzmiankę, że "wystartowała nowa, kobieca formuła" programu "W kontrze".
Jakie jest właściwie "W kontrze" bez Jakimowicza?
Na pewno dużo bardziej stonowane i powściągliwe. Miejscami także bardziej profesjonalne, co można było zauważyć w niedzielnym (16.07) odcinku z udziałem Jacka Ozdoby.
Poseł Suwerennej Polski, a zarazem wiceminister klimatu i środowiska, to stały bywalec "W kontrze", którego Jakimowicz traktował na antenie jak dobrego kumpla, zwracał się po imieniu itp. Jednocześnie TVP regularnie wytyka stacji TVN, że jest "przyjazna opozycji" i szydzi z Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, która w jednym z wywiadów zwracała się do Donalda Tuska "panie profesorze".
Popek i Siewiereniuk-Maciorowska nie traktowały Ozdoby jak kolegi i zachowały należyty dystans, choć oczywiście cała rozmowa miała charakter prorządowy. Podobnie jak późniejsza dyskusja z dziennikarzem Jakubem Maciejewskim, opowiadającym o dezinformacji i fake newsach w mediach, reklamującym swój program "Fakty czy kłamstwa?", uderzającym w Konfederację i mówiącym wprost o tym, że Piotr Kraśko powtarzał w TVN narrację białoruskiego reżimu.
Jaką przyszłość będzie miało "W kontrze" bez Jakimowicza?
Dotychczas mogło się wydawać, że to program robiony przez i pod niego. TVP Info nie dawała za wygraną, gdy "wykańczał" kolejne koleżanki (oficjalnie żadna się nie skarżyła). Ale wszystko wskazuje na to, że miarka się przebrała. Jakimowicz od dawna pokazywał na antenie i w mediach społecznościowych, że jest niereformowalny. Na Instagramie tracił dostęp do kolejnych profilów. W TVP był bezkarny, nie licząc koleżeńskich upomnień Rachonia.
Teraz jednak został zastąpiony Anną Popek, która przecież niedawno "nie miała czasu" na prowadzenie "W kontrze". Tak czy inaczej widać, że prezenterka musi się "dotrzeć" z Siewiereniuk-Maciorowską. Panie są dla siebie miłe i profesjonalne, ale brakuje między nimi chemii. Ale może władzom TVP Info wcale to nie przeszkadza? W końcu głoszenie prorządowych treści i uderzanie w TVN (jak było w niedzielę) przy jednoczesnym unikaniu skandali autorstwa Jakimowicza wydaje się być teraz w tej stacji bardzo pożądane.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.