"Va Banque" ma nowego prowadzącego. "Nie chcę kopiować stylu Kaczora i Babiarza"
Teleturniej "Va Banque" wrócił na antenę TVP2 po Wielkanocy z nowym prowadzącym - Radosławem Kotarskim. 38-latek w rozmowie z WP opowiedział o stresie przed debiutem, powrocie do TVP i niepochlebnych opiniach, które do niego docierały po ogłoszeniu, że to on został nową twarzą "Va Banque".
03.04.2024 | aktual.: 03.04.2024 10:35
Radosław Kotarski to dziennikarz i twórca internetowy, do tej pory znany przede wszystkim z programów edukacyjnych, przygotowywanych zarówno dla TVP jak i do Internetu. Z publiczną telewizją współpracował przez długi czas jako reżyser i prowadzący program "Podróże z historią". Wirtualna Polska w dniu premiery "Va Banque" z jego udziałem zapytała go, jak się odnajduje w nowej roli.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Jesteś tuż po premierze pierwszych odcinków teleturnieju "Va Banque", które prowadziłeś. Jak się czujesz? Jak się czułeś na planie?
Radosław Kotarski, dziennikarz, twórca internetowy, osobowość telewizyjna: Powiem wprost: kiedy kamera ruszyła, byłem jeśli nie kłębkiem nerwów, to co najmniej jednym wielkim kłębkiem myśli. Znałem co prawda ten format bardzo dobrze, oglądałem ten teleturniej w dzieciństwie, miałem też bardzo intensywne i ciekawe szkolenie, które przeprowadziły doświadczone redaktorki. Ale i tym razem potwierdziła się zasada, że teoria to jedno, a praktyka to zupełnie coś innego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co okazało się najtrudniejsze?
W tym teleturnieju często bardzo ważny jest nawet sam ton głosu czy kluczowe stwierdzenie. Jeśli prowadzący powie coś w odpowiedni sposób, realizator wypuszcza kolejny "dżingiel". Trzeba tego pilnować, a to powoduje dosyć duże napięcie. Nie ukrywam więc, że na samym początku byłem dość rozedrgany. Zacząłem się dobrze bawić dopiero mniej więcej w okolicach trzeciego czy czwartego odcinka.
Na czym ci najbardziej zależało?
Przed rozpoczęciem nagrania zawsze odbywaliśmy próbę. I wtedy uczestnicy słyszeli od nas kluczowe zdanie: "To wy jesteście tu najważniejsi". I tej właśnie zasady próbowałem się mocno trzymać przez cały czas. Zależało mi na tym, żeby ludzie, którzy przyjeżdżają na nagrania z różnych części Polski, dobrze się tam bawili. A do tego starałem się, żeby moje komentarze nie wypadły w sposób zbyt "kanciasty" i "drewniany". Mam nadzieję, że chociaż trochę się udało.
W swoich wypowiedziach po ogłoszeniu, że to ty będziesz prowadził ten teleturniej, oddawałeś honor swoim poprzednikom na tym stanowisku: Kazimierzowi Kaczorowi i Przemysławowi Babiarzowi. Czy miałeś okazję spotkać się z którymś z nich i porozmawiać na ten temat?
Nie miałem niestety takiej przyjemności. Przede wszystkim bardzo zależało mi na tym, żeby nie kopiować ich niepowtarzalnego stylu. Tym bardziej że w tym teleturnieju sam sposób prowadzenia ma duży wpływ na to, jak przebiega rywalizacja. Mocno się więc staram, żeby zrobić to po swojemu i podczas nagrania po prostu być sobą. Bo to jest przecież właśnie istota czegoś, co mógłbym nazwać swoim stylem. Dla mnie najważniejsze jest, żeby uczestnicy mogli walczyć o poważne pieniądze w atmosferze, która nie dokłada im stresu.
Jak wyglądał twój powrót do telewizji? Czy zauważyłeś to, o czym mówi dziś wiele osób: swego rodzaju prowizorkę, trudne warunki techniczne, czy wręcz sytuację niemal partyzancką?
Niczego takiego nie widziałem, zarówno jeśli chodzi o sprawy techniczne jak i o samą atmosferę. Pracowałem w TVP za rządów wielu prezesów i wydaje mi się, że w działach, z którymi miałem do czynienia, niewiele się zmieniło. Może to wynikać poniekąd stąd, że redakcja teleturniejów żyje swoim życiem i stawia na dostarczeniu widzom rozrywki, ale też wartościowej wiedzy.
Jakie były pierwsze reakcje, z którymi się spotkałeś po opublikowaniu informacji, że to właśnie ty będziesz prowadził "Va Banque"?
Pojawiło się oczywiście trochę głosów osób zawiedzionych, ale często jasno informowały mnie, że nie są to pretensje pod moim adresem, a raczej żal za poprzednim prowadzącym. Nie dziwię im się, sam mam podobnie, też się przyzwyczajam do rzeczy i osób, które lubię. I nie chodzi tylko o formaty telewizyjne. Kiedyś czułem podobny żal, kiedy jedna z firm produkujących słodycze zdecydowała się zmienić osobę, której twarz widniała na opakowaniach jej produktów. Dla mnie był to skandal i długo musiałem się do tego przyzwyczajać.
Natomiast z drugiej strony wiele osób, które od dawna śledzą to, co robię, pisało o tym, że teraz zacznie oglądać ten teleturniej, choć nigdy wcześniej nie zwracało na niego uwagi. W dniu premiery mój telefon niemal zapłonął od kolejnych powiadomień, które głównie były głosami wsparcia, a to zawsze przydaje się "świeżakom" w ich roli.
Rozmawiał Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: