TVP wygwizdana na wiecu Tuska. Pracownik stacji nie mógł dojść do głosu
Zaplanowany na czwartek wiec Donalda Tuska w Gdańsku odbył się w Europejskim Centrum Solidarności. Na miejscu nie zabrakło TVP, ale jak pokazuje filmik opublikowany w sieci, stacja nie otrzymała "zbyt ciepłego" przyjęcia ze strony uczestników wydarzenia.
31.08.2023 | aktual.: 01.09.2023 08:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak doskonale wiadomo, Donald Tusk ostro pracuje w trakcie kampanii wyborczej. Polityk jeździ od miasta do miasta. W czwartek lider KO pojawił się w Gdańsku. Początkowo planowano, że na Długim Targu, ale z racji złej pogody jego wiec przeniesiono do siedziby Europejskiego Centrum Solidarności. Jak donosi "Wyborcza", Sala w ECS wypełniona była po brzegi, ludzie stali na schodach i balkonach, wielu słuchało spotkania na zewnątrz, bo nie zmieścili się w środku.
Raczej dla nikogo zaskoczeniem nie będzie, że w ECS nie mogło zabraknąć TVP, które od czasu powrotu Tuska do polskiej polityki, prowadzi przeciwko niemu kampanię nienawiści, przedstawiając go w różnych wydaniach "Wiadomości" jako diabła. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak pracownik TVP Adrian Borecki rozmawia z uczestnikiem wiecu przed kamerami. Jednak nie była to spokojna pogawędka dla Boreckiego, bowiem zgromadzeni wokół ludzi wykrzykiwali hasło: "TVP łże".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Borecki nie wyglądał na zachwyconego. Wdał się też z kimś w dyskusję.
Pracownik TVP znany jest z tego, że chadza w miejsca, gdzie są przeciwnicy władzy. Podczas wiecu Platformy Obywatelskiej, który miał miejsce 8 sierpnia w Legionowie, miał zostać zaatakowany. Twierdzi, że ochroniarze Tuska odepchnęli go i przyparli do samochodu. W pewnym momencie miał być przez kogoś opluty. Potem na antenie TVP Info zrobił spektakl i pokazał swoje brudne okulary. - Celowo ich nie umyłem, ponieważ będzie to dowód w śledztwie - rzucił. Zapowiedział, że o sprawie zawiadomi policję.
Przypomnijmy, że Borecki na marszu 4 czerwca w Warszawie nie miał na mikrofonie kostki, która pokazywałaby, z jakiego jest medium. A gdy trzeba było podsumować "reportaż" do kamery, kostka magicznie się pojawiła. "Odwaga prima sort" - śmiali się internauci w mediach społecznościowych.