Piękny gest Tomasza Wolnego. Jego strój nie był przypadkowy
Muzeum Powstania Warszawskiego, jak co roku, zorganizowało koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". W roli gospodarza wystąpił Tomasz Wolny. I to on nie szczędził nie tylko powstańcom, ale i widzom TVP powodów do wzruszeń.
"Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" to koncert, który co roku wzbudza wielkie emocje. Nie tylko wśród tych, którzy zbierają się w Warszawie, by upamiętnić rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, ale widzów TVP. Szczególnie ujmuje udział powstańców, którzy z kolei nie kryją wzruszenia, wspominając wydarzenia sprzed 78 już lat.
W tym roku tematem przewodnim wspomnień była przyjaźń, która ich łączyła. Serdeczność, życzliwość i miłość, którą sobie okazywali zbliżała ich podczas dramatycznych wydarzeń bardziej niż kiedykolwiek. Niemniej istotna od przyjaźni była dla nich równość - niezależnie od pochodzenia czy stopnia, wszyscy walczyli razem, ramię w ramię. Relacje uczestników tych wydarzeń, szczególnie w tym kontekście, zdawały się poruszać zebranych podczas koncertu najbardziej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za oprawę artystyczną byli odpowiedzialni Chór Warszawiaków i orkiestra pod kierownictwem Jana Stokłosy. Usłyszeć można było takie utwory jak "Sanitariuszka Małgorzatka", "Pałacyk Michla" czy "Warszawskie dzieci", a także historie ocalałych świadków Powstania Warszawskiego. Podczas całego koncertu słychać jednak było nie tylko głosy artystów, ale i warszawiaków zebranych pod sceną, którzy dzięki wyświetlanym na telebimach tekstom, donośnie wtórowali wokalistom. Ale nie był to jedyny poruszający element koncertu.
Choć z pewnością telewidzowie spodziewali się kolejnego emocjonalnego show tłumaczek migowych, w tym roku ich zabrakło. Zamiast Małgorzaty Limanówki i Katarzyny Głozak pojawiła się inna tłumaczka. Nie można jej było odmówić zaangażowania, ale nie dało się ukryć, że pokazowi specjalistek w tej dziedzinie było trudno dorównać.
O podniosły charakter i powody do wzruszeń zadbał prowadzący, Tomasz Wolny i powiedzieć można jedno – trudno wyobrazić sobie lepszego spośród obecnych prezenterów TVP gospodarza koncertu. Nic dziwnego, prowadził ten koncert już kolejny raz, a poza tym, choć sam jak twierdzi, ma w sobie krew powstańców wielkopolskich, od lat aktywnie działa na rzecz propagowania pamięci o powstańcach warszawskich. Wolny z powagą, ale bez przesadnej emfazy zapowiadał kolejne utwory i odczytywał wspomnienia sprzed niemal 80 lat. Prezenter mimo to zaskoczył i publiczność, i telewidzów.
W pewnym momencie pojawił się w dzierganej kamizelce z symbolem Polski Walczącej. Kamizelce wyjątkowej, bo wykonanej przez jedną z uczestniczek powstania. - Skoro pojawiła się "Zośka", musi się pojawić Zofia Czekalska ps. Sosenka, spod której ręki wyszła ta kamizelka - wyznał, poniekąd zawstydzając seniorkę. Obecna wśród widowni Zofia Czekalska z uśmiechem pogroziła palcem Wolnemu, co prezenter odebrał też z rozbawieniem.
Podkreślił również, że ta scena jest najbardziej wyraźnym przykładem skromności powstańców. Nie dało się jednak ukryć, że jego gest wywołał szczery aplauz wśród zebranych. Publika zresztą raz po raz wykrzykiwała "cześć i chwała bohaterom", oklaskując zebranych uczestników powstania.
Wieczór organizowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego pokazał ponownie, jak powinny wyglądać tego rodzaju wydarzenia. Dowodem tego był fakt, że publiczność chciała śpiewać "(nie)zakazane piosenki" jeszcze długo po tym, jak zakończył się program przewidziany na ten koncert.