TVP serwuje widzom powtórkę na ich "specjalne życzenie". Na film o Tusku były skargi
Po pierwszej emisji filmu "Nasz człowiek w Warszawie" Marcina Tulickiego, do TVP wpłynęły skargi od widzów. - To skandaliczny film - oceniał m.in. Krzysztof Luft, członek rady programowej Telewizji Polskiej. I choć sprawa skarg nie została zamknięta, TVP postanowiła przypomnieć widzom film rzekomo na ich "specjalne życzenie".
09.05.2022 09:07
"Nasz człowiek w Warszawie" to film skupiony na postaci Donalda Tuska. W materiale sugeruje się, że polityk odpowiedzialny jest za napaść Rosji na Ukrainę. TVP stawia tezę, że były premier był najbardziej "prorosyjskim w historii szefem rządu". W filmie przywołany został także wątek katastrofy smoleńskiej sugerujący, że nie była ona wypadkiem, lecz zaplanowanym przez Moskwę zamachem. Emisja filmu odbyła się 9 kwietnia, w ciągu kolejnych dni do KRRiT wpłynęły skargi na materiał Tulickiego. Cztery dotyczyły nierzetelności i braku obiektywizmu, a jedna drastycznych scen z frontu ukazanych w filmie.
- To skandaliczny film. Będę go analizował na zajęciach ze studentami dziennikarstwa jako przykład ekstremalnej propagandy i manipulacji - komentował wtedy w rozmowie z serwisem Press Krzysztof Luft, członek rady programowej Telewizji Polskiej. Zgodnie z procedurą KRRiT musiała wystąpić do nadawcy o nagranie materiału Tulickiego, a następnie zająć stanowisko. Stanowiska nie ma, natomiast widzowie TVP jeszcze raz mogli zobaczyć kontrowersyjny film.
Jak pochwalił się Marcin Tulicki na Twitterze, film obejrzało ponad 2,5 mln widzów w tv. W serwisie YouTube materiał ma ponad pół miliona odtworzeń. Autor dokumentu o Donaldzie Tusku poinformował też, że powtórka zostanie wyemitowana "na specjalne życzenie widzów". "Nasz człowiek w Warszawie" pojawił się w związku z tym w ramówce TVP 8 maja o godzinie 22.10.
- Żeby zachować chociaż pozory obiektywizmu, TVP mogłaby wstrzymać się z reemisją tego materiału. Chociażby do czasu rozpatrzenia skarg, które na niego złożono - komentuje dla "Press" medioznawca Maciej Myśliwiec.
- Ten materiał jest elementem określonej kampanii Telewizji Polskiej, mającej na celu budowanie negatywnego wizerunku lidera partii opozycyjnej. Publikowanie takiego materiału nie ma nic wspólnego z misją telewizji publicznej, jest budowaniem kapitału politycznego partii rządzącej, która wpływa na kształt TVP - dodaje ekspert.