Trzy śmierci, jeden wyrok. Hollywood bierze się za historię morderczyni
Amerykanie są zdania, że seriali true crime nigdy za wiele, więc tworzą kolejny. Opowie o jednym z najbardziej fascynujących i najbardziej medialnych morderstw ostatnich lat. W roli głównej Renee Zellweger.
05.02.2021 13:47
Fascynacja serialami przedstawiającymi prawdziwe historie morderstw to dobry temat dla psychologów społecznych. A dla właścicieli stacji telewizyjnych i platform streamingowych to okazja na pewny zarobek. Ostatnio pół świata pisało o serii Netfliksa "Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę", a teraz pojawiła się informacja, że stacja NBC szykuje serię opartą na prawdziwej historii zabójstwa Betsy Faria. Renee Zellweger zagra Pam Hupp, która robiła wszystko, by za morderstwo skazano męża Betsy.
"Moja żona popełniła samobójstwo"
Od dawna wiemy, że życie pisze najmocniejsze scenariusze. Tak jest i tym razem. Betsy Faria była "zwykłą" Amerykanką z małego miasta, ale o jej śmierci dowiedział się cały kraj.
Betsy w 2010 r. usłyszała diagnozę: rak piersi. Po kilku miesiącach życia w nadziei, że nowotwór zanika, przekazano jej wieści, że stało się zupełnie odwrotnie. Były przerzuty do wątroby. Wiedziała, że umrze. Razem ze swoją przyjaciółką Pam Hupp pracowała na rzecz stworzenia funduszu dla innych pacjentów z nowotworami. Chciała zostawić po sobie coś dobrego.
27 grudnia 2011 r. mąż Betsy – Russ Faria – znalazł jej martwe ciało. Gdy tylko wszedł do salonu, zobaczył plamy krwi i cięte rany na nadgarstkach. Był przekonany, że Betsy popełniła samobójstwo. Już wcześniej próbowała. Russ zadzwonił na pogotowie i poinformował operatora, że żona odebrała sobie życie.
Na miejscu zjawiła się policja i medycy. Byli w szoku, że Russ mówił o samobójstwie.
Nie zabrało im wiele czasu by zorientować się, że Betsy miała jeszcze nóż w szyi i wiele ran na ramionach, w okolicach klatki piersiowej. Było jasne, że nie popełniła samobójstwa, a że została zamordowana. Co więc wygadywał mąż? Aresztowano go jeszcze tego samego dnia.
Najważniejsze wydawały się być zeznania Pam Hupp, przyjaciółki Betsy. Ta twierdziła, że Russ bywał agresywny w stosunku do żony i nadużywał alkoholu. Pam mówiła policji, że Betsy chciała odejść od męża, co miała zakomunikować mu w dniu śmierci.
Russ okarżono o zamordowanie żony. Nikt nie chciał zwrócić uwagi na to, jaką rolę w tej historii odegrała Pam Hupp.
Kto zabił?
Renee Zellweger trafiła się wyjątkowo ciekawa rola, to już jest pewne.
Otóż kilka dni przed śmiercią Betsy przepisała na Pam Hupp 150 tys. dolarów z funduszu ubezpieczeniowego.
Co więcej, Pam była ostatnią osobą, która widziała Betsy żywą. Tego samego dnia Faria musiała jechać do szpitala na chemię. Do domu miał odwieźć ją przyjaciel rodziny, ale w szpitalu pojawiła się Hupp i nalegała, że to ona dowiezie przyjaciółkę do domu. Była z nią, odwiozła ją, a po powrocie do swojego domu miała zadzwonić do Betsy z informacją, że szczęśliwie wróciła do siebie.
Wydaje się więc, że była podejrzanym-idealnym, prawda? Nie dla sądu. Cały proces o zabójstwo Betsy był skupiony wokół jej męża.
Russ feralnego wieczoru spotkał się z kolegami w innym mieście, oglądali filmy, w drodze do domu mężczyzna zatrzymał się w kilku sklepach na drobne zakupy. Brzmiało to jak solidne alibi. Prawnikom Russa nie pozwolono jednak na przedstawienie dowodów, że to Pam Hupp mogła być zamieszana w morderstwo. Prokurator twierdziła, że koledzy mężczyzny byli z nim od dłuższego czasu w zmowie, wiedzieli, że planuje pozbyć się żony i wymyślili historyjkę o wspólnym, męskim wieczorze z filmami.
Russ Faria został skazany na dożywocie. Jego koledzy dowiedzieli się od dziennikarzy lokalnych mediów, że zostali wplatani w sprawę, ale nigdy nie pociągnięto ich do odpowiedzialności. Sprawa wyglądała już na tym etapie absurdalnie.
Zaangażowali się dziennikarze stacji Fox 2 KTVI i gazety "St. Louis Post-Dispatch". Dzięki ich wspólnemu śledztwu udało się dowiedzieć, że prokurator Askey… była w związku z ówczesnym szefem wydziału śledczego, który zajmował się sprawą morderstwa Betsy. Okazało się też, że prokurator była w bliskim związku także z jednym ze śledczych, który zeznawał przeciwko Russowi Faria.
Wykazano szereg nieprawidłowości. Punktowano: "dlaczego podczas procesu nie przesłuchano Pam Hupp"?
W listopadzie 2015 r. Russ Faria został oczyszczony z zarzutów. Wyszedł na wolność po prawie 4 latach za kratami.
Dwa inne zabójstwa
Nowy serial z Renee Zellweger - "The Thing About Pam" - ma skupić się przede wszystkim na postaci Pam Hupp. Sprawa jest wielowątkowa, więc nic dziwnego, że stacja NBC (odpowiadająca za projekt) zdecydowała się na serial, a nie film.
Bo Pam Hupp była zamieszana w nie jedno, a jeszcze dwa inne morderstwa. W tym swojej matki, Shirley Neumann.
Kobieta zmarła w październiku 2013 r., w ośrodku opieki nad starszymi, schorowanymi ludźmi. Dzień przed śmiercią odwiedziła ją córka Pam, która poinformowała pracowników ośrodka, że mama nie pojawi się na kolacji, a także na śniadaniu następnego dnia. 31 października ciało Shirley znalazła pokojówka. Kobieta wypadła przez balkon swojego mieszkania. Autopsja wykazała, że w jej krwi było duże stężenie leku nasennego. 8-krotnie przekraczało dopuszczalne normy.
Pam po śmierci matki otrzymała 120 tys. dolarów z inwestycji matki. Policjanci prowadzili śledztwo pod kątem zabójstwa, ale nie znaleziono żadnych dowodów na winę córki.
Życie Pam Hupp na wolności skończyło się wraz ze sprawą zabójstwa niepełnosprawnego Louisa Gumpenbergera w 2016 r.
Choć brzmi to właśnie jak scenariusz serialu – Pam chciała dopisać kolejny wątek do i tak już skomplikowanej historii morderstwa swojej przyjaciółki Betsy. Wymyśliła, że wrobi mężczyznę tak, by dla policji było jasne, że Russ Faria miał wspólnika, który teraz po latach próbuje odzyskać pieniądze zmarłej Betsy.
Pam pięciokrotnie postrzeliła Louisa w swoim domu. Wsadziła mu do kieszeni notkę ze sfingowanym planem zbrodni. Według tej notatki Louis "planował" porwać Hupp, zmusić ją do wypłacenia pieniędzy Betsy z banku, a następnie zamordować Hupp. Po tym, jak zabiła Louisa, sama zgłosiła się na posterunek policji. Zeznawała, że mężczyzna napadł na nią, przyłożył nóż i kazał zawieźć się do banku. Ona jednak wyrwała mu ten nóż i pobiegła do domu, do sypialni, wyciągnęła broń i postrzeliła go w obronie własnej.
Szybko wyszło na jaw, że Pam kłamała jak z nut. Aresztowano ją, a gdy już wiedziała, że w końcu pójdzie do więzienia, próbowała popełnić samobójstwo. Jeszcze przed zakuciem w kajdanki poprosiła, czy mogłaby skorzystać z łazienki na posterunku.
Długopisem zrobiła sobie rany w nadgarstkach, a potem wbiła ten długopis w szyję. Prokurator mówił później podczas rozprawy, że to był moment "świadomości swojej winy". Wnoszono o karę śmierci dla Pam Hupp, ale ostatecznie dzięki umowie z prokuraturą zdecydowano się skazać ją na dożywocie bez możliwości ubiegania się o warunkowe zwolnienie.