TOP Seriale. Oto najlepsze tytuły z początku 2024 roku
Pierwsze trzy miesiące tego roku obfitowały w długo wyczekiwane premiery. Niektóre z nich okazały się niestety niewypałem, zawodząc oczekiwania widzów. My prezentujemy te, które okazały się hitem - albo zgodnie z oczekiwaniami, albo będąc kompletną niespodzianką.
TOP Seriale. Oto najlepsze tytuły z początku 2024 roku
Seriale dostępne na platformach streamingowych to nasza pasja. Oglądamy ich setki rocznie, by o nich pisać i dyskutować w naszym podcaście Clickbait. Niedawno zorganizowaliśmy już drugi plebiscyt na najlepsze produkcje platform VOD w Polsce. Większość statuetek zgarnął serial, który okazał się wielkim zaskoczeniem ubiegłego roku: "1670" Netfliksa. Nasi ambasadorzy za najlepszy serial ubiegłego roku uznali "Sukcesję", która swoim czwartym, wybitnym sezonem żegnała się już z widzami.
Od stycznia tego roku wyścig po statuetki TOP Seriali zaczyna się na nowo. Dziś przygotowaliśmy zestawienie produkcji, które na pewno mają szansę znaleźć się pośród najlepszych w 2024 roku i miały premierę w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Zobaczcie nasze typy i podzielcie się swoimi!
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
"Szogun" Disney+
Gdy polska telewizja w 1985 roku emitowała "Szoguna" z Richardem Chamberlainem, ulice miast pustoszały. Dziś żadna ze stacji czy platform nie ma takiej siły rażenia, ale remake serialu o Angliku, który rozbija się u brzegu Japonii w XVII wieku, stał się już hitem. Nic dziwnego, recenzenci chwalą produkcję FX za wspaniałe zdjęcia, wciągający scenariusz, świetne aktorstwo i realizację na wysokim poziomie.
"Serial ma japońską duszę nie tylko ze względu na świetne scenografie, kostiumy i całą wizualną otoczkę. Twórcom udaje się przekonać widza, że śledzi losy Japończyków sprzed 400 lat, a nie postaci wymyślonych przez i dla Amerykanów. Co z pewnością jest sporą zasługą części reżyserów i scenarzystek o japońskim pochodzeniu/korzeniach" pisze Jakub Zagalski z WP w swojej recenzji.
Pierwsze odcinki przyciągnęły aż 9 mln widzów na całym świecie.
Pierwszy sezon "Szoguna" dostępny jest na Disney+
"Griselda" Netflix
Miniserial "Griselda" oparty jest na prawdziwej historii szefowej kartelu narkotykowego Griseldy Blanco, której metody zdobywania władzy w półświatku budziły grozę do tego stopnia, że ludzie nazywali ją potworem i Czarną Wdową. W jej rolę wcieliła się Sofia Vergara, którą widzowie doskonale znają z serialu komediowego "Współczesna rodzina", gdzie zagrała Glorię Pritchett.
Za serialem stoją współtwórcy kultowego "Narcos": producent Eric Newman i reżyser Adres Baiza. Ale to nie w ich głowach zrodził się pomysł opowiedzenia historii Griseldy. Stoi za tym gwiazda "Współczesnej rodziny". Kolumbijka nie tylko wcieliła się w rolę Griseldy, ale i pełniła funkcję producentki. Jak twierdzi cała trójka, niezwykle ważne było, aby nie "zamerykanizować" serialu.
"'Griselda' ucieka od typowo hollywoodzkich zabiegów i plastiku. Sześcioodcinkowa opowieść nie narzuca karkołomnego tempa ani nie próbuje uwieść widza przesadnym rozmachem. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Vergara, dla której jest to pierwsza rola dramatyczna w karierze" - pisze dla WP Piotr Grabarczyk.
Serial po premierze był w netfliksowej czołówce w niemal 100 krajach.
"Griselda" dostępna jest na Netfliksie
"Griselda". Jak Sofia Vergara stała się zupełnie inną osobą
"Mr. & Mrs. Smith" Prime Video
Za serialową wersją historii o parze, której małżeństwo jest przykrywką dla pracy w tajnych służbach, wziął się Donald Glover. To nazwisko stojące za takimi formatami jak serial "Atlanta" (kilkanaście nominacji do Złotych Globów i nagród Emmy) czy "Rój". Zamiast Brada Pitta i Angeliny Jolie mamy Glovera u boku Mai Erskine grających Johna i Jane.
Bohaterowie poznają się, gdy już zamieszkują razem w pięknym domu wypełnionym bronią. Dostają zadania przez internet od tajemniczej postaci i mają ograniczoną liczbę możliwych pomyłek. Na samym początku postanawiają, że nadrzędnym celem będzie ich praca, której nie zepsują żadne uczucia czy seks. Te założenia lądują w koszu bardzo szybko.
W serialu "Mr. & Mrs. Smith" większa waga niż na akcję i strzelanki, położona jest na relację dwojga początkowo obcych sobie ludzi. Walka o kontrolę, urażone ego, bycie lepszym ma w tle wybuchy, walki wręcz i międzynarodowe intrygi. Zakończenie jest otwarte, więc możliwe, że twórcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Serial "Mr. & Mrs. Smith" dostępny jest na Prime Video
"The Curse" SkyShowtime
Dwoje białych, bogatych, uprzywilejowanych Kalifornijczyków (tu fenomenalna jak zawsze Emma Stone i budzący niechęć widza Nathan Fielder) przyjeżdża do małej miejscowości Española w stanie Nowy Meksyk i tam stawia nowe domy. Oczywiście, że nowoczesna architektura i serial dokumentalny o niej są prostą drogą do gentryfikacji tej okolicy. Ale tę para naszych bohaterów nazywa "słowem na G" i czaruje rzeczywistość, wmawiając (także sobie), że to, co robią, przynosi same korzyści i miastu, i społeczności.
Oczywiście tak nie jest: Española to miejscowość zamieszkana głównie przez rdzennych mieszkańców, z wysoką przestępczością, z dużym problemem kryzysu bezdomności, bezrobocia. Bycie tematem zainteresowania sieci kablowej i bogatych przybyszów to ostatnie, czego jej potrzeba.
Whitney i Ash czarują i kłamią, by tylko ich "rzeczywistość" dobrze sprzedała się w telewizji. Bo właśnie o hipokryzji, kłamstwie i sztuczności "The Curse" mówi najgłośniej. Wyśmiewa bez grama litości schematy, którymi karmią nas social media, telewizja lifestylowa, influencerzy.
Dlaczego serial zasługuje na to, by być w czołówce najlepszych? Mało jest produkcji, które tak bardzo zachodzą za skórę widza, że są niewygodne. Nie dość, że główni bohaterowie są nie do zniesienia, to jeszcze wszystko, co robią, wprawia widza w niemal fizyczny dyskomfort. Wstyd, zażenowanie, politowanie i wściekłość to nie są emocje, których oczekujemy od serialu, a jednak odwaga i bezczelność, z jaką twórcy nam je podają, imponuje.
To nie jest serial "zwykły" ani łatwy. Ten tytuł ma na Rotten Tomatoes niemal 100 proc. pozytywnych recenzji od krytyków i niewiele ponad 40 proc. od widzów. Bo na pewno niektórzy się od niego "odbiją" i niech to będzie zachętą dla przekornych, by go zobaczyć.
"The Curse" dostępny jest na SkyShowtime
"Detektyw 4" HBO Max
Kultowa antologia detektywistyczna HBO Max powróciła z czwartą częścią. Tym razem to dwie funkcjonariuszki muszą rozwikłać tajemnicę brutalnego mordu w krainie mroku na Alasce (chociaż zdjęcia powstały tak naprawdę na Islandii!). Jedną z nich jest Jodie Foster, dla której to powrót do postaci detektywa po kilkudziesięciu latach od legendarnej roli Clarice Starling w "Milczeniu owiec".
Ze stacji badawczej na Alasce (którą w serii gra Islandia) w niewyjaśnionych okolicznościach ginie ośmiu mężczyzn. Zostają po nich otwarte butelki po piwie, nadgryzione owoce, nienastawione pranie. Po kilku dniach odnajdują się: wszyscy nadzy, zamarznięci, ze śmiertelnym przerażeniem wykutym w twarzach. Sprawą mordu zajmują się detektyw Liz Danvers (czyli Jodie Foster) oraz Evangeline Navarro (partnerująca jej Kali Reis). Nagle okazuje się, że sprawa zamordowanej przed lat młodej Inuitki wcale nie jest do końca zamknięta: jej język leży na podłodze opuszczonej przez zamordowanych naukowców stacji.
Widzów zachwyciły lokalizacje z serialu. Do tej pory seria raczyła nas zdjęciami z upalnymi, przepalonymi słońcem krajobrazami. Tym razem jesteśmy w środku mrocznej mroźnej zimy, która wydaje się nie mieć końca. Jak zwykle seria miesza świat rzeczywisty z tym nadprzyrodzonym.
"Detektyw" dostępny jest na HBO Max
DETEKTYW - oficjalny zwiastun