"The Last of Us" zachwyca wiernością. Niektóre sceny są żywcem przeniesione z gry
Za nami pierwszy odcinek serialu "The Last of Us", który z miejsca został okrzyknięty jednym z najważniejszych wydarzeń telewizyjnych tego roku. Superprodukcja HBO aspiruje do miana najlepszej adaptacji gry wideo w dziejach. I choć niektóre wątki i elementy zostały zmienione na potrzeby serialu, to fani oryginału poczują się jak w domu.
W 2013 r. na konsolę Sony PlayStation 3 ukazała się gra pod nietuzinkowym tytułem "The Last of Us". Historia Joela i nastoletniej Ellie, którzy przemierzają Stany Zjednoczone po apokalipsie, zdobyła wszystkie możliwe branżowe nagrody, zachwyciła graczy i sprzedała w ogromnych ilościach. Dziesięć lat później HBO wypuściło serial, który zapowiada się na spełnienie marzeń fanów gry.
Za telewizyjną ekranizację odpowiada Neil Druckmann, główny twórca gry i Craig Mazin - showrunera "Czarnobyla", a prywatnie wielki fan konsolowego "The Last of Us". Do duetu scenarzystów-reżyserów dołączyło wielu aktorów, którzy wcielali się (sesje motion capture, podkładanie głosu) w różne postaci w grze. Sam serial z oczywistych względów nie odtwarza wszystkich scen z materiału źródłowego - niektóre wątki są zmienione lub dodane. Ale każdy, kto grał w "The Last of Us", z pewnością dostrzeże liczne wizualne cytaty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"The Last of Us" (2022) - zwiastun serialu.
Wierność oryginałowi bardzo mocno podkreśla prawie półtoragodzinny odcinek pilotażowy, w którym poznajemy Joela, jego brata i nastoletnią córkę. Obserwujemy ich walkę po wybuchu epidemii, która zamienia ludzi w krwiożercze potwory. A później przeskakujemy w czasie i poznajemy 14-letnią Ellie, z którą Joel zwiąże swój los na dobre i na złe.
Porównanie poszczególnych kadrów z gry i pierwszego odcinka serialu nie pozostawia złudzeń, że "The Last of Us" HBO to list miłosny do fanów oryginału. Niektóre sceny są wiernie odtworzone i zawierają nawet takie detale jak identyczna bluzka noszona przez córkę Joela. Oczywiście są też widoczne odstępstwa i różnice, np. pierwszy kontakt z zarażonym, przebieg spotkania Joela z Ellie itp. Ale "The Last of Us" HBO i tak nie ma sobie równych w kontekście wiernych ekranizacji gier wideo.
Serial już teraz wzbudza zachwyt krytyków, którzy obejrzeli przedpremierowo cały 9-odcinkowy sezon, i zwykłych widzów po seansie pierwszego epizodu. Świadczy o tym chociażby niezwykły wynik w serwisie RottenTomatoes, gdzie opinie recenzentów dały 99 proc. pozytywnych ocen, a średnia od widzów to aż 96 proc.
Ten drugi wynik może się oczywiście zmienić na przestrzeni kolejnych tygodni. Nie jest bowiem tajemnicą, że twórcy opowiadają historię znaną z gry, ale miejscami mocno odchodzą od oryginalnego scenariusza, wprowadzają nowych bohaterów i wątki. Wnioskując po opiniach zagranicznych krytyków (redakcja WP miała dostęp tylko do czterech odcinków przed premierą), takie odstępstwa nie wpływają negatywnie na odbiór całości, która wypada fenomenalnie.
Kolejny odcinek "The Last of Us" zadebiutuje 23 stycznia. Finał sezonu jest zaplanowany na 13 marca. Tymczasem zobaczcie na poniższych zdjęciach, jak wiernie twórcy serialu odtworzyli niektóre sceny znane z hitu z 2013 r.:
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
