"The Last of Us" – nowy hit HBO wywoła burzę. Widzieliśmy pierwsze odcinki

To, że "The Last of Us" będzie hitem, można brać za pewnik. Jedna z najgłośniejszych, najlepiej ocenianych i najczęściej nagradzanych gier ostatniej dekady zostanie przeniesiona na mały ekran przez dużą część oryginalnej ekipy twórców. Z punktu widzenia fanów gry trudno sobie wymarzyć lepsze rozwiązanie. Po obejrzeniu pierwszych odcinków nie mam jednak wątpliwości, że wielu z nich złapie za widły i rozpali pochodnie.

Pedro Pascal i Bella Ramsey jako Joel i Ellie
Pedro Pascal i Bella Ramsey jako Joel i Ellie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

10.01.2023 | aktual.: 10.01.2023 10:07

Filmowe i serialowe adaptacje gier komputerowych od zarania dziejów kojarzą się ze skokiem na kasę fanów i żerowaniem na popularnej marce. Twórcy ekranizacji rzadko kiedy podchodzą z szacunkiem do materiału źródłowego, co często skutkuje kuriozalnymi interpretacjami dzieł kultury, które są wielbione przez miliony fanów na całym świecie. "Silent Hill", "Hitman", "Assassin’s Credd", "Street Fighter" z Van Dammem - lista filmowych "herezji" jest długa. I choć po latach niektóre adaptacje zyskują status kultowych ("Mortal Kombat" czy "Super Mario Bros." z lat 90.), to uwielbienie do nich wynika bardziej z nostalgii i wpisuje się w pojęcie guilty pleasure (grzeszna przyjemność).

Tymczasem "The Last of Us" od HBO ma szansę być, jeśli nie pierwszą, to nieliczną adaptacją, która spełni marzenia fanów oryginału. Nie tylko dzięki ogromnemu budżetowi (pierwszy sezon miał pochłonąć 100 mln dol.), ale przede wszystkim ze względu na nazwiska na liście płac. Jednym z reżyserów i głównych scenarzystów jest Neil Druckmann, który stoi za sukcesem dwóch części gry "The Last of Us". Druckmann wziął sobie do pomocy Craiga Mazina - showrunnera "Czarnobyla", któremu podobno brakuje palców u rąk przy liczeniu, ile razy ukończył konsolowe "The Last of Us". Na dodatek w obsadzie znajduje się szereg aktorów, którzy portretowali (podkładanie głosu, sesje motion capture) postacie w grze.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Powtórka z rozrywki

Akcja serialu rozpoczyna się w 2003 r. i ukazuje zwykły dzień z życia samotnego ojca Joela (Pedro Pascal), jego nastoletniej córki Sary (Nico Parker) i młodszego brata Tommy’ego (Gabriel Luna). Ten zwykły dzień wkrótce okazuje się początkiem końca świata, jaki znają. Współczesna cywilizacja upada przez wirusową epidemię spowodowaną przez gatunek grzyba, który zamienia ludzi w krwiożercze bestie. Potwory, które tylko z pozoru przypominają powłóczące nogami żywe trupy.

20 lat po wybuchu epidemii Joel walczy o przetrwanie na ruinach cywilizacji. Żyje w miejskim azylu wśród innych ocalałych, którzy paradoksalnie stanowią niemniejsze zagrożenie niż zainfekowani. Pewnego dnia Joel i zaprawiona w boju przemytniczka Tess (Anna Torv) podejmują się na pozór samobójczej misji, w której muszą przetransportować do innego miasta 14-letnią sierotę, Ellie (Bella Ramsey).

Pedro Pascal okazał się idealny do roli Joela
Pedro Pascal okazał się idealny do roli Joela© Materiały prasowe

Coś mi tu nie gra

Scenarzyści "The Last of Us" wielokrotnie podkreślali, że fabuła jest wierna oryginałowi, choć zawiera pewne odstępstwa, zmiany i dopowiedzenia. Zdaniem Druckmanna wszystkie te nowe/inne elementy "są zaprojektowane, aby wypełniać i rozszerzać pewne wątki". Po obejrzeniu pierwszych czterech odcinków (pierwszy sezon ma się zakończyć po dziewięciu) nie mam wątpliwości, że fani gry z radością powitają starych bohaterów i przeżyją znane przygody. Trzon fabularny pozostał nienaruszony (sytuacja Joela po wybuchu epidemii, misja z Ellie), co nie zmienia faktu, że miejscami twórcy bardzo mocno odeszli od nagradzanego scenariusza z 2013 r.

- Choć ten odcinek jest niesamowity, znajdą się fani, którzy będą nim zdenerwowani - mówił Druckmann w "The New Yorker" o trzecim epizodzie. Nie będę zdradzał szczegółów, ale trudno się z nim nie zgodzić. Jest to bowiem odcinek w całości poświęcony drugoplanowej postaci – w grze można było przeczytać między wierszami, że jest to osoba homoseksualna, która straciła swojego życiowego partnera. W serialu z tego marginalnego wątku zrobiono prawie godzinne gejowskie love story, które dla podróży Joela i Ellie ma niewielkie znaczenie.

- Historia, którą opowiadamy, jest autentyczna dla świata. Jest autentyczna w kontekście tematów, które poruszamy – bronili swojej decyzji scenarzyści. Czy takie tłumaczenie przekona fanów gry? Z pewnością nie wszystkich.

Ellie i Tess to postacie doskonale znane graczom
Ellie i Tess to postacie doskonale znane graczom© Materiały prasowe

Nadzieja umiera ostatnia

Pomijając zgodność i odstępstwa od oryginału, serialowe "The Last of Us" zapowiada się na topowe widowisko w postapokaliptycznej estetyce. Produkcyjnie stoi o kilka poziomów wyżej od niedawno uśmierconych "Żywych trupów". Zwłaszcza pierwszy odcinek ogląda się jak film pełnometrażowy z trzymającymi w napięciu scenami akcji. Ale i z ludzkim dramatem, który chwyta za serce. Pedro Pascal w roli Joela jest znakomity. Bella Ramsey (objawienie ostatniego sezonu "Gry o tron") jako Ellie jest z kolei mocno irytująca. Pytanie, na ile to wynik maniery młodej aktorki, a na ile decyzja scenariuszowa.

Co ciekawe, aktorzy grający Joela i Ellie (i nie tylko) w oryginale pojawili się w serialu w zupełnie innych rolach. Często napisanych specjalnie na potrzeby ekranizacji. Tylko Merle Dandridge, która portretowała Marlene w dwóch częściach gry, powróciła do swojej roli – oczywiście tym razem bez czujników do motion capture i dogrywania dubbingu.

Po zapowiedziach "The Last of Us" i ujawnieniu, kto stoi za serialem, wśród fanów i ekspertów często pojawiało się pytanie: czy będzie to produkcja, która w końcu zdejmie klątwę z ekranizacji gier komputerowych? Nie mam wątpliwości, że "The Last of Us" od HBO świetnie łączy dramat obyczajowy z horrorem, kino akcji z estetyką postapo. Na pewno nie wszystkie decyzje scenariuszowe w oczach wiernych fanów oryginału będą do przełknięcia. Nie zapowiada się jednak na powtórkę z "Wiedźmina" Netfliksa, co w połączeniu ze znakiem jakości Neila Druckmanna powinno napawać optymizmem.

Premiera pierwszego odcinka "The Last of Us" na HBO Max 15 stycznia.

Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" podsumowujemy 2022 rok, wybierając najlepsze filmy i seriale, największe aferyrozczarowania oraz największą bekę ostatnich 365 dni (nie mylić z filmem!). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)