Janowski mocno o dawnych kolegach z TVP. "Tego syfu nie zmyjesz"
Robert Janowski nie szczędzi słów krytyki wobec rządu i Telewizji Polskiej. Negatywnie też ocenił postawę dawnych kolegów z redakcji, którzy zostali w TVP. W najnowszym wywiadzie szerzej opowiedział o swoim stosunki do polityki i stacji.
20.06.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:26
Robert Janowski do 2018 r. prowadził teleturniej "Jaka to melodia?". Po odejściu z TVP nie waha się krytykować rządzących i samej stacji. Tak też było podczas rozmowy w programie "NaTematyka", gdzie wypowiedział się nt. ostatnich wydarzeń w polskiej polityce oraz sytuacji w TVP. Mocno skrytykował rząd Mateusza Morawieckiego. Stwierdził, że nie traktuje go jako swój.
- Przez wiele lat czułem złość, nie tylko w czasie pandemii. Przez ostatnie cztery lata rządów, za którym nie jestem. To nie jest mój rząd, to nie jest mój premier, to nie jest mój sposób traktowania mojego kraju, to nie jest mój sposób szanowania trójpodziału władzy. Jestem bardzo silnym patriotą i zawsze chciałem, żebyśmy byli razem. To głupie, naiwne i pozytywistyczne, ale dawało mi to zawsze siłę i dumę, że Polacy mają taki potencjał, że mogliby robić wiele fantastycznych rzeczy - powiedział.
Janowski przyznał też, że pozostanie w TVP kłóciłoby się z jego poczuciem przyzwoitości.
- Lubię jasne sytuacje. Lubie, gdy jak ktoś mówi, to mu wierzę i jak mówi, to mówi to, co myśli. Natomiast nie lubię, jak ktoś nie pokazuje, jaki ma kręgosłup i coś udaje. Nie mogę ich oceniać, bo nie jesteśmy w czyśćcu. Jesteśmy w Polsce w XXI wieku, każdy ma swój sposób poczucia przyzwoitości. Też mógłbym se zostać na Woronicza... Zarabiałbym kupę kasy! Ale może by mnie kilka osób, spotykając na ulicy, nie podało ręki? Byłyby takie rzeczy, po których bym się nie pozbierał, po których uważałbym, że spieprzyłem całe swoje życie artystyczne dla dwóch worków pieniędzy... Chociaż aż tak się tam nie zarabia - mówił.
Jednocześnie skrytykował kolegów, którzy pozostali w TVP. Jego zdaniem w ten sposób wpisują się w prorządową retorykę stacji.
- Chodzi o kręgosłup i poczucie przyzwoitości. [...] Pracując w danym środowisku, musisz zgadzać się pod ideami tego środowiska, więc pracując na Woronicza, podpisujesz się pod tym, co Woronicza sobą reprezentuje, co przekazuje ludziom, jak indoktrynuje, kłamie, manipuluje. Jesteś częścią tego aparatu kłamstwa i przemocy intelektualnej, czy pracujesz w śniadaniówce, czy prowadzisz imprezy, czy prowadzisz program. Jesteś tego częścią i tego syfu nie zmyjesz. Jeśli jesteś przyzwoity, to odchodzisz, a jeśli nie, to udajesz, że to cię nie dotyczy i że robisz swoje, nie jesteś politykiem. Ok, wybór należy od ciebie - wyjaśnił.