"Taniec z gwiazdami": Między Sylwią a Mikołajem bywało gorąco. Treningi kończyły się w sypialni
20.11.2020 08:52, aktual.: 02.03.2022 12:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Namiętność w tańcu często bierze górę. Wiedzą o tym najlepiej Sylwia Madeńska i Mikołaj Jędruszczak, którzy brali udział w ostatniej edycji "Tańca z gwiazdami". Jak się okazuje, pożądanie między nimi zdarzało się być tak silne, że nie mogli mu się oprzeć.
Sylwia Madeńska i Mikołaj Jędruszczak to para, która skrupulatnie wykorzystała swoje pięć minut popularności i skutecznie potrafiła zatrzymać zainteresowanie fanów. Piękna tancerka i przystojny tenisista dali się poznać w "Love Island", gdzie połączyło ich gorące uczucie.
Później to uczucie mogli pokazać na parkiecie "Tańca z gwiazdami". Okazali się jedną z najbardziej przyciągających uwagę par, a miłosna sielanka była początkowo bardzo widoczna. Uczucia i emocje, które ich łączyły, przekładali na język tańca. A przyciąganie na parkiecie tylko potęgowało efekt.
- Taniec może być sposobem na uwodzenie – przekonuje Sylwia w rozmowie z "Super Expressem". - Dużo par w "Tańcu z gwiazdami" było później partnerami w życiu, więc to doskonałe przykłady na to, że bliskość z drugą osobą, jej zapach i dotyk sprawiają, że w ludziach budzi się pożądanie i pragnienie drugiego człowieka, które często przenosi się do sypialni. Ja akurat nigdy nie byłam ze swoim partnerem tanecznym. Starałam się zawsze te sfery rozdzielać, bo wtedy spędza się z człowiekiem 24 godziny na dobę i w domu, i w pracy, a to może okazać się niezdrowe – dodaje w rozmowie.
Przypadek Sylwii i Mikołaja był zgoła odwrotny – byli już parą, zanim znaleźli się na parkiecie. I początkowo rzeczywiście sprawiali wrażenie zakochanych. Czasami, jak wspomina tancerka, robiło się między nimi naprawdę gorąco.
- Nasze historie na sali treningowej były bardzo różne. Zdarzało się, że siła namiętności była tak duża, że kończyliśmy wcześniej próby, żeby jak najszybciej znaleźć się w sypialni – dodaje.
Z czasem jednak, jak się okazało, zakochanych grali już tylko na parkiecie. W końcu nie mogli dłużej ukrywać, że się rozstali. Madeńska podkreśla jednak, że choć różnica charakterów okazała się nie do pogodzenia, rozstali się w przyjaźni i ma zamiar zawsze dobrze wypowiadać się o byłym chłopaku, bo uważa go za naprawdę fajnego faceta. Obecnie cieszy się życiem singielki i nie myśli o nowym związku. Nie oznacza to jednak, że nie może się to zmienić.
- Wciąż kocham Mikołaja i pewnie szybko się nie odkocham. Czas pokaże, czy jesteśmy sobie pisani i czy zatęsknimy za sobą na tyle, by dać sobie jeszcze jedną szansę – podsumowuje w rozmowie z tabloidem.