Tak wygląda TVP Info po wyborach. Ogórek nie odpuszcza Tuskowi
Polityczne rozdwojenie jaźni w TVP Info. Z jednej strony, jest trochę grzeczniej, ale nadal nie zrezygnowano z narracji sprzed wyborów. Widzowie ciągle są straszeni Tuskiem, Weberem i imigrantami.
17.10.2023 | aktual.: 17.10.2023 16:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Znane są już oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce, wiadomo też, że oznaczają one potężną zmianę w polskiej polityce. I zapewne także w publicznych mediach. Nie ma szansy, żeby wydarzyło się to natychmiast, ale TVP może wreszcie stać się telewizją publiczną, która nie będzie sprzyjała partii rządzącej. Zapowiadało to przecież wiele osób z kręgu przejmującej władzę opozycji.
Czy w TVP czuje się już wiatr zmian? Czy osoby wydające programy informacyjne i publicystyczne ustawiają się już w jego stronę? Czy osoby prowadzące, które swoimi twarzami firmowały propagandowe przekazy PiS z ostatnich kilku lat, zmieniają podejście? Żeby to sprawdzić, oglądaliśmy TVP Info we wtorek (17.10) od rana do popołudnia. Co można było tam zobaczyć?
Obiektywizm i spokój?
Kilka godzin oglądania informacyjno-publicystycznego kanału publicznej telewizji pokazuje, że w zasadzie od razu po wyborach nastąpiła tam pewna zmiana tonu i sposobu pokazywania rzeczywistości. Znacznie mniej jest napastliwości, mocnych wypowiedzi, ataków na - dotychczasową - opozycję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dość powiedzieć, że przez kilka godzin ani razu nie pojawiły się wieczne refreny TVP z ostatnich lat: ujęcia Tuska z gniewem w oczach, powtarzane do znudzenia jego słowa "für Deutschland" czy zdjęcie z Putinem z mola w Sopocie.
Głównym tematem dnia było oczywiście ogłoszenie oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych w Polsce. A to pozwoliło TVP próbować obiektywnego, spokojnego przekazywania informacji. W kolejnych powtórkach pojawiały się "słupki" z procentowymi wynikami poszczególnych komitetów wyborczych, które nie były - co nie raz zdarzyło się w TVP - skonstruowane tak, żeby wizualnie zniekształcać dane.
Wielokrotnie powracał też materiał zmontowany z powyborczych wystąpień władz poszczególnych ugrupowań. W nim też nie sposób było doszukać się nierówności, manipulacji czy przekłamań - nie dość, że pojawiły się w nim wszystkie komitety wyborcze, na dodatek każdemu poświęcono mniej więcej tyle samo czasu.
Media, zakupy, reklama - Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś
Ogórek wciąż walczy
Ale to oczywiście nie była cała prawda o wtorku w TVP. Wystarczyło przyjrzeć się trochę dokładniej kolejnym programom, żeby bez trudu doszukać się tego, czego jeszcze do niedzieli było w publicznej stacji mnóstwo. Zwracał uwagę choćby dobór gości, którzy na gorąco komentowali sytuację polityczną - byli to bez wyjątku mężczyźni reprezentujący najróżniejsze prawicowe media: "Do Rzeczy", "Gazetę Polską Codziennie" czy "Sieci". Nie szczędzili oczywiście krytycznych, bardzo kąśliwych uwag wymierzonych w dawną opozycję.
Ani trochę nie spuściła z tonu Magdalena Ogórek. W porannym programie "Plan dnia" w rozmowie, którą prowadziła z Andrzejem Derą, prezydenckim ministrem, Tusk powracał kilka razy. Oczywiście tylko w negatywnym kontekście: prowadząca z wyraźną satysfakcją cytowała Władysława Teofila Bartoszewskiego z PSL, wskazującego na wysoki odsetek negatywnych ocen, które szef PO zbiera u osób, które głosowały na jego partię. Ogórek wyraźnie sugerowała, że to może być przeszkoda w tworzeniu rządu.
Potem pojawił się jeszcze jeden mocny antytuskowy wątek - Ogórek z wyraźną złośliwą satysfakcją zapytała Derę, czy widzi, żeby środki z KPO wpłynęły już do Polski. Zaraz potem wyemitowany został fragment słynnego przemówienia Tuska z czasu kampanii wyborczej, w której "uroczyście przyrzekał", że dzień po wyborach "odblokuje" te fundusze. Ogórek postanowiła tę zapowiedź potraktować jak najbardziej dosłownie i kpić wraz z Derą z szefa PO.
"Serwis Info" pobrzmiewa dawnymi tonami
W informacyjnym programie "Serwis Info" wyraźnie można było dostrzec dawne strategie i sposoby relacjonowania tego, co dzieje się w Polsce i na świecie. Głośne były choćby obecne w TVP od dawna sentymenty antyniemieckie. Pretekstem były tym razem entuzjastyczne komentarze polityków i polityczek tego kraju do wstępnych wyników wyborów w Polsce. W redakcyjnym komentarzu przypomniane zostały anty-PiSowskie wypowiedzi z ostatnich kilku miesięcy. Nie po raz pierwszy jak największy straszak zabrzmiało nazwisko Manfreda Webera, europosła, przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.
Konrad Warzocha przygotował z kolei materiał, w którym przygotował listę polskich polityków dotychczasowej opozycji, zamieszanych w różnego rodzaju sprawy kryminalne. Kaliber - i polityków, i spraw - był różny, ale mocno krytyczny wydźwięk materiału - absolutnie jednoznaczny.
Nie mogło zabraknąć oczywiście straszenia migrantami i wątków antyislamskich - pretekstów było kilka, począwszy od zamachu terrorystycznego w Brukseli, aż do kolejnych wiadomości z południa Europy o rosnącej fali emigracji z Afryki. A więc znów na ekranie TVP przewijały się - precyzyjnie selekcjonowane - obrazki z włoskich czy hiszpańskich portów, na których widać było wyłącznie młodych, ciemnoskórych mężczyzn. Podbijanie antyimigranckiego bębenka w pewnym momencie absolutnie zdominowało wtorkowy program TVP.
Boją się o przyszłość
Obserwacje dotyczące pierwszych sygnałów zmian widocznych w TVP potwierdza ekspert, do którego zwróciła się Wirtualna Polska.
- Rzeczywiście, od momentu ogłoszenia sondażowych wyników wyborów możemy zaobserwować zmianę w zachowaniu niektórych dziennikarzy z mediów publicznych - mówi Maciej Myśliwiec, medioznawca ze Space Agency. - Może to wzbudzać zdziwienie u obserwatorów tego, jak wyglądały prorządowe media przez ostatnie lata. Ta zmiana obejmuje także sposób informowania o dotychczasowej opozycji, jej działaniach, a oceny z mocno kategorycznych stały się nie tyle wyważone, co czasami nawet i pozytywne.
Zdaniem Myśliwca nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem, gdyż "w kampanii wyborczej wielokrotnie powtarzano o konieczności naprawy mediów publicznych po czasach rządów PiS".
- Myślę, że główni aktorzy mediów publicznych, którzy przez ostatnie osiem lat wielokrotnie stawali po stronie rządzących, dzisiaj po prostu boją się, jak wyglądać będzie ich przyszłość. A kwestia mediów publicznych na pewno będzie jednym z pierwszych tematów, którymi będzie chciała zająć się nowa koalicja. Konieczny jest zakończenie mariażu władzy z telewizją i jej głęboka reforma, która pozwoli na to, że telewizja znowu będzie publiczna, a nie uzależniona od rządzących - skwitował medioznawca.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.