Stuhr jako seryjny morderca. Ofiara matki-fanatyczki. Początek intryguje
Intryguje, ale tylko trochę. Szkoda. "Szadź" wygląda jak kilka seriali, które już widzieliśmy. A rzucane przez bohaterów bluzgi to raczej słaby pomysł na budowanie mrocznego klimatu.
04.05.2020 | aktual.: 04.05.2020 12:36
"Szadź" idzie tropem seriali o seryjnych mordercach, których już się naoglądaliśmy. Po "Hannibalu", który bezbłędnie łączył makabryczne obrazy zbrodni i zawiłości psychiki głównych bohaterów, ciężko o coś, co to przebije. Kto oglądał serial z Hugh Dancym i Madsem Mikkelsenem pewnie dobrze pamięta, do jakich okrucieństw był zdolny Hannibal i jaką grę prowadził z Willem Grahamem. Czy "Szadź" może się z tym mierzyć?
Za nami dopiero pierwszy odcinek. Okrucieństwem byłoby skazywać ten serial na porażkę już teraz. Ale w zalewie nowych produkcji wszyscy dobrze wiedzą, jak ważny i przyciągający musi być ten pierwszy odcinek. Od niego zaczyna się gra z widzem, który ma pewnie całą listę produkcji do obejrzenia i ograniczony czas, nawet jeśli #zostajewdomu.
Wydaje się, że twórcy już w pierwszym odcinku "Szadzi" wykładają wszystkie swoje asy na stół. A to dobrze nie wróży.
Jest zimny jak chłodnia z trupem Maciej Stuhr (tu przeczytacie nasz wywiad z aktorem o tej roli), czyli nasz psychopata, morderca z przeszłością. Nie dość, że dostajemy sporo szczegółów o jego życiu prywatnym, to i sporo już wiemy o schemacie, zgodnie z którym postępuje. Bezcześci zwłoki młodej kobiety, zabiera to, co miała przy sobie i dokładnie układa to jako swoje trofea (kto wie?) w leśnej chatce (to nie spoiler, to pierwsza minuta "Szadzi"!).
Wieczorem morderca, za dnia przykładny obywatel - mąż, ojciec dwójki dzieci i wykładowca. Stuhr gra psychopatę wyciągniętego wprost z kart podręcznika o tym, jak zachowują się seryjni mordercy. No dobrze, ale co tam jeszcze...
Przebłyski z dzieciństwa? Są. Rodzic-dręczyciel, najlepiej głęboko wierzący? Jest. Zamknięty na klucz gabinet, w którym zbiera informacje o ofiarach? Jest. Upiorny wzrok, gdy bąbelek przekroczy próg kryjówki? Odhaczone! Ach, no i nowa, niczego nie świadoma ofiara na horyzoncie.
Twórcy w tym pierwszym odcinku dali widzom naprawdę sporo. Czy aż nie za dużo?
Z drugiej strony skoro wiemy już tyle, to pojawia się pytanie, czym wypełnią kolejne odcinki. I tu może być ciekawie.
Może to tylko z pozoru jest wyświechtana historyjka o seryjnym i policjantce, która próbuje go rozgryźć? Mroczna gra między Stuhrem a Popławską byłaby jakąś perełką i powiewem świeżości w polskim, serialowym światku. Na to liczymy, naprawdę. Takim projektom jak ten warto kibicować.
Tym bardziej, że "Szadź" oparta jest na motywach książki Igora Brejdyganta, jednego z bardziej poczytnych autorów kryminałów w kraju nad Wisłą. U niego nigdy nie jest nudno i oby nudno nie było na Playerze.
Drugi odcinek serialu "Szadź" dostępny będzie w czwartek, 7 maja.