Maciej Stuhr nie narzeka na izolację. Cieszy się z wolnego po tym, jak zagrał... mordercę

Maciej Stuhr zagrał seryjnego mordercę w serialu "Szadź". Teraz odpoczywa w rodzinnym gronie i liczy na sukces nowej produkcji.

Maciej Stuhr nie narzeka na izolację. Cieszy się z wolnego po tym, jak zagrał... mordercę
Źródło zdjęć: © East News
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk

29.04.2020 | aktual.: 29.04.2020 22:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Często czytałam, czy widziałam w wywiadach, że marzeniem aktorów jest wcielić się w czarny charakter, w kogoś złego. W serialu "Szadź" gra pan seryjnego mordercę. Zalicza się pan do grona artystów, którzy w końcu odhaczyli taką rolę na liście marzeń?

Maciej Stuhr: Pewnie, że tak. Myślę, że fantastyczne jest to, że możemy dość bezkarnie poznawać różne sfery naszego życia. W tym te czarne charaktery, wyjęte spod prawa. Dodatkowo wszystkie kryminalne historie cieszą się dużym powodzeniem wśród widzów, a aktorzy lubią dotknąć prawdziwego zła, skąd ono się bierze, jak to jest w ogóle możliwe. Takie role są dla nas niezwykle atrakcyjne. Po ponad 20 latach grania grzecznych postaci z przyjemnością zanurzyłem się w odmętach zła.

W przypadku roli seryjnego mordercy odbywał pan spotkania np. z psychologami, czy psychiatrami, aby lepiej zrozumieć swoją postać?

To zawsze jest kwestia scenariusza: jak historia jest skonstruowana, czy jest oparta na mocnej psychologii. Reszta zostaje w kwestii aktora i reżysera. Jakimi środkami chcą się posłużyć, czy jest potrzebne spotkanie z psychologiem, czy jakaś literatura. W tym wypadku scenariusz był na tyle precyzyjnie skonstruowany, że całą resztę można było zostawić w sferze wyobraźni artystycznej. Kiedy wcielałem się w role pozytywnych bohaterów, to moja wyobraźnia pracowała i zastanawiałem się, jak by to było zagrać zły charakter. W pewnym sensie przygotowywałem się na tę rolę wiele, wiele lat. Wiedziałem, że mam jeszcze kilka środków aktorskich, których nie użyłem, dlatego z przyjemnością wziąłem udział w tej produkcji.

Wyobrażenia pokryły się z rzeczywistością?

Zaskoczeniem dla mnie było to, że wbrew pozorom takie role nie są aż tak trudne. Jeśli jest dobrze zbudowany czarny charakter, to aktor powinien ograniczać środki przekazu. Im bardziej jest oszczędny, tym bardziej jest przerażający. Spełniło się moje marzenie, żeby grać jak najmniej. Tego też uczę moich studentów, życząc im dobrej literatury, który wypełnia wyobraźnię widzów. Aktor daje tylko swoje ciało i twarz, aby tę postać ucieleśnić.

Rzeczywiście pana postać mało mówi, często wyraża swoje emocje tylko mimiką, spojrzeniem.

Dokładnie, słusznie to pani odczytała. Dla aktora nie ma większej frajdy.

Co ciekawe w "Szadzi" już w pierwszym odcinku wiemy, kto zabił. Zazwyczaj ta informacja przekazywana jest widzom na samym końcu. Zatem to będzie serial o tym, jak działa psychika seryjnego mordercy?

Rzeczywiście konstrukcja jest tu zupełnie odwrotna. Nie mamy tej zagadki, kto zabił, bo wiemy to od początku. Możemy jednak obserwować, jak bohater się przygotowuje do morderstwa, jak to przeprowadza. Pytanie główne brzmi: dlaczego on to robi i jaka tajemnica za tym stoi? Na to trzeba będzie poczekać do końca serialu. Karta po karcie będzie się to odkrywać. Będzie sporo zwrotów akcji. Nie wszystko jest takie, jak na początku się wydaje.

Pojawiło się sporo dobrych polskich seriali z wątkami kryminalnymi. "Szadź" też ma szansę na to, aby być hitem?

Mam ogromną nadzieję. Zawsze, jak przystępuję do pracy nad jakimś projektem, to marzę, żeby to był hit. Natomiast nauczony doświadczeniem wiem, że bywają różne niespodzianki. Sympatia widzów chodzi dość krętymi ścieżkami. Przesłanek, że to będzie hit, jest sporo. Scenariusz jest fajny, mieliśmy znakomitego reżysera, fantastycznego operatora, który nadaje całości bardzo dobrą atmosferę, muzyka. Wszystkie te elementy, z których powinien się składać dobry serial, kryminał. Potencjał jest, więc mam nadzieję, że nie zawiedziemy naszych własnych oczekiwań.

Premiera zbiega się z czasem, kiedy z powodu koronawirusa wszyscy spędzamy więcej czasu w domu. Być może to przełoży się na większą oglądalność.

Rzeczywiście dla tych wszystkich nas, którzy są zamknięci w domach i szukają ciekawych propozycji, to okoliczności działają na korzyść "Szadzi". Mam nadzieję, że ta premiera przyciągnie widzów i każdy będzie ją obchodził w swoim domu.

Ostatni rok był dla pana naprawdę pracowity: trzy seriale, filmy, produkcje ze studentami. Wielu artystów tęskni za pracą, planami zdjęciowymi. Zalicza się pan też do tej grupy, czy korzysta z chwili wolnego?

Bardzo się odnajduję i tęskniłem za takim czasem. Nawet go trochę planowałem. Wiosna tego roku miała być luźniejsza, ale nie spodziewałem się, że w takich okolicznościach. Z przyjemnością łapię bardzo głęboki oddech. Na razie za pracą i takim pośpiechem nie tęsknię.

Źródło artykułu:WP Teleshow
maciej stuhrszadźpolskie seriale