"Stranger Things": Finn Wolfhard miał stalkerów. Śledzili każdy jego krok
Sława ma swoje blaski i cienie. O tej ciemnej stronie boleśnie przekonał się na własnej skórze Finn Wolfhard. Nastoletni gwiazdor serialu "Stranger Things" przyznał, że miał stalkerów.
Finn Wolfhard to 17-letni kanadyjski aktor, który największą popularność przyniosła rola Mike'a w hitowym serialu "Stranger Things" oraz Richiego Toziera w filmowej adaptacji książki Stephena Kinga "To". Jako że został gwiazdą, gdy był dzieckiem, zupełnie nie był przygotowany na to, co niesie ze sobą rozpoznawalność. Nie zdawał sobie sprawy, jakie szaleństwo wywołuje jego obecność poza planem filmowym.
Niestety, o tym, jak bywa to niebezpieczne, przekonał się na własnej skórze.
- Kiedy miałem 13 lat, niektórzy dorośli śledzili mnie w drodze do domu, gdy wracałem z planu zdjęciowego "To". To było zaraz po premierze "Stranger Things", a ja wracałem do domu sam. Gdy tylko przyspieszałem kroku, oni również przyspieszali. Zanim dotarłem do drzwi, byłem już nieźle wyczerpany i przerażony. Oni wówczas podbiegali nagle i pytali: "Hej stary, można selfie?". Ja odpowiadałem: "Nie, nie można! Może przestaniecie prześladować dzieci?" - wspominał w rozmowie z "Mastermind Magazine".
PRZECZYTAJ TEŻ: "Stranger Things": Fani wymyślili nową teorię na temat 4. sezonu
Nie była to jednak pierwsza groźna sytuacja, w której znalazł się młodziutki aktor. W tym samym wywiadzie Finn wyznał, że psychofani śledzili go nawet, gdy jechał taksówką przez miasto. Był nieustannie obserwowany. Zdarzało się też, że ludzie czekali pod jego domem, domagając się autografów i wspólnych zdjęć. Każda jego odmowa spotykała się z atakiem ze strony fanów.
Dziś Wolfhard jest już bardziej uodporniony na podobne sytuacje, ale wciąż narzeka, że o chwili prywatności może jedynie pomarzyć.