"Star Voice. Gwiazdy mają głos". Wystartowało muzyczne show TVP!
"Star Voice. Gwiazdy mają głos" jest jedną z propozycji wiosennej ramówki TVP. Show, w którym gwiazdy oceniane są przez... gwiazdy, zaskoczyło nas poziomem wykonów. Było co oglądać, ale trudno mówić o słuchaniu.
"Star Voice. Gwiazdy mają głos" to nowe muzyczne show Telewizji Polskiej, w którym na scenie występują znani aktorzy, dziennikarze i sportowcy. Wszyscy rywalizują o statuetkę Diamentowego Mikrofonu. Ich zmagania ocenia w jury w gwiazdorskiej obsadzie (Majka Jeżowska, Mateusz Kałamaga oraz czeska piosenkarka Helena Vondráčková). O choreografię dba Tomasz Barański, który dał się już poznać w tej roli w polsatowskim "Tańcu z gwiazdami".
Przemysław Babiarz otworzył program "Parostatkiem" Krzysztofa Krawczyka.
Jego wokal jednak nie do końca przypadł do gustu jurorom, a parostatek w ich oczach zniknął gdzieś na horyzoncie.
- Wolę jak komentujesz wydarzenia sportowe, niż jak śpiewasz - podsumowała Majka Jeżowska.
Co więcej, na starcie nie obyło się bez drobnej wpadki. Helena Vondráčková zapomniała imienia Przemysława Babiarza. Szybko jednak wybrnęła z opresji, sprawdzając ściągi przygotowane przez producentów.
Była lekkoatletka Monika Pyrek zaśpiewała "Prawy do lewego" Kayah i rzuciła jury na kolana.
- Czuję się jakbym wykonała skok na głęboką wodę - powiedziała zestresowana uczestniczka tuż po swoim występie.
Helena Vondráčková była zachwycona jej wykonaniem. Mariusz Kałamaga stwierdził, że Pyrek do złudzenia przypomina Kayah. Majka Jeżowska także przychylnie wypowiedziała się o tym, jak lekkoatletka poradziła sobie na scenie.
Marcel Sabat był trzecim z kolei uczestnikiem, który zaprezentował swój wokal jury i telewidzom.
Jego wykon utworu Amy Winehosue "You know, I'm no good" rzucił wszystkich na kolana.
- Mam uderzenia gorąca. I nie dlatego, że Marcel jest przystojny i młody, a dlatego, że podzielam los Marka Czerkawskiego i debiutuje w roli jurora - powiedziała Majka Jeżowska.
Beata Chmielowska zabrała się za "Kocham cię kochanie moje" Kory. Niestety, jej wokal nie wzruszył jury. Zamiast nad głosem, jurorzy debatowali nad oprawą występu.
Majka Jeżowska przyznała, że Beata wyglądała sexy. Helena natomiast zachwyciła się scenografią, w której to Chmielowska śpiewała w łóżku z kilkoma mężczyznami. Niestety, wokalem nie zachwycił się prawie nikt. Nie na takie "Kocham cię kochanie moje" czekaliśmy.
Jacek Lenartowicz okazał się kolejnym gwiazdorskim nazwiskiem. Na scenie mierzył się z "Kryzysową narzeczoną" Lady Pank.
- Żałuję, ale muszę cię ocenić - powiedziała Majka, która oburzyła się, że jurorzy dają mu za mało punktów.
Za kulisami show gwiazdor przyznał, że jest z siebie bardziej zadowolony niż samo jury. I nikogo nie powinno to dziwić.
Nagle na scenę weszła ona. Miss Polonia 2018 Milena Sadowska. Modelka zaprezentowała telewidzom piosenkę "Czerwone korale".
- Zamieniam się w Elżbietę Zapendowską, która niewiele widzi, ale za to dobrze widzi. Tylko, że ja mam na odwrót - rzucił Mariusz Kałamaga.
Wokal modelki nie rzucił jurorów na kolana. Za to wszyscy skupili się na jej wyglądzie. Czy na pewno tak to powinno wyglądać?
Uczestnikiem numer 7 był Aleksiej Jarowenko (gwiazdor serialu "Zniewolona"). Aktor zmierzył się z utworem Franka Sinatry "Strangers in the night". I to tutaj zaczęło się muzyczne show. Gwiazdor zaśpiewał tak, że braknie nam słów, żeby to opisać.
- Ta piosenka powinna być napisana dla ciebie, a nie dla Franka Sinatry - powiedziała Helena Vondráčková.
- Gdyby taki Sinatra stanął w moich drzwiach, to bym była zniewolona - dodała Majka Jeżowska.
Po ukraińskim Franku Sinatrze przyszedł czas na Marcina Urbasia. Sportowiec zaśpiewał piosenkę zespołu Wilki "Na zawsze i na wieczność".
Z numerem 9 wystąpiła Aleksandra Szwed, która na pewno znana jest widzom z kultowego serialu Polsatu "Rodzina zastępcza". Widzowie nie kojarzyli jej dotychczas ze śpiewaniem.
Jak poradziła sobie ze "Szklaną pogodą" Lombardu?
- Pani jest jak gazela - powiedziała Helena Vondráčková
- To nasza taka polska Rihanna - dodała Majka Jeżowska.
- Jakbym mogła, to bym się zarumieniła, ale u mnie na szczęście nie widać - odparła Ola Szwed.
Robert Koszucki wyszedł na scenę tuż po aktorce. Śpiewał jako numer 10 i na tle poprzedzających go gwiazd, jego występ zasługiwał na wysokie noty.
- To moje śpiewanie jest takie złe, że aż ciekawe - powiedział gwiazdor.
Według nas "Cry just a little bit" Shakina Stevensa w wykonaniu Koszuckiego okazało się całkiem łaskawe dla ucha. Niestety nie dla jury. Zamiast głosu, docenili jego oryginalną kurtkę i eleganckie buty.
Na ostatni ogień poszedł Tadeusz Chudecki. Aktor rozczulił widzów swoją przemową.
- Utwór "Pójdę boso", który wykonuje, dedykuję mojej przyjaciółce Grażynce ze Świnoujścia, która walczy teraz z poważną chorobą. Mam nadzieję, że ta piosenka doda ci trochę otuchy - powiedział ze sceny.
- Wzruszyłam się. Pomyślałam o wszystkich, których straciliśmy w tym roku. Królikowski, Gruza, Lipko... Słowa tej piosenki były pełne miłości do twojej przyjaciółki - zachwyciła się Majka Jeżowska.
- Paweł dziękujemy ci, że byłeś z nami. Dziękujemy ci i do zobaczenia - aktor oddał w ten sposół hołd Pawłowi Królikowskiemu.