"Star Voice. Gwiazdy mają głos". Młode pokolenie daje czadu, starsi uczestnicy zawodzą
Drugi odcinek muzycznego show Telewizji Polskiej okazał się większym wyzwaniem dla gwiazd. Nie wszyscy poradzili sobie z tremą.
06.03.2020 | aktual.: 06.03.2020 23:50
Odziedziczony po Polsacie nowy format rozrywkowy TVP2 powinien umilić milionom widzów piątkowy wieczór. Jednak program "Star Voice" bardziej usypia niż bawi.
Jacek Lenartowicz wykonując numer "Mambo No.5" wolał recytować niż śpiewać. Miał pewne problemy z tempem i sam śmiał się, że poleca śpiewanie tego utworu zamiast fitnessu. Mimo to jury rozpływało się nad jego wystąpem.
Z kolei Milena Sadowska starała się czysto zaśpiewać piosenkę Katarzyny Sobczyk "Nie bądź taki szybki Bill", ale nie udało jej się ukryć tremy. Na scenie wydawała się mocno spięta. Jej występ juror Mariusz Kałamaga skomentował dwuznacznymi słowami: "Przy tobie byłbym szybszy od Billa". 21-letnia Miss Polonia nie zareagowała na tę zaczepkę.
Seksistowskie komentarze dotykały również mężczyzn. Robert Koszucki po zaśpiewaniu "Sweet Harmony" usłyszał od Majki Jeżowskiej: "Byłam bardzo ciekawa, czy się rozbierzesz do tego wykonu". Argumentowała to faktem, że tak było w teledysku, a aktor był Misterem Polski w 1997 r. Wystawiając mu ocenę, dodała że dałaby wyżej, gdyby się rozebrał.
Ola Szwed przyznała, że największy problem sprawiło jej "nie ślinienie się do tancerzy", którzy otaczali ją, gdy śpiewała "Lepszy model". Oczarowała publiczność i jury. Sama Helena Vondrackova nie mogła się jej nachwalić, mówiąc: "dlaczego ja tego nie mam?".
"Po to ćwiczymy, żeby to jakoś brzmiało, a nie było jak zawodzenie kota" - optymistycznie zapowiedział swój występ Marcin Urbaś. Trzeba przyznać, że wykonując utwór zespołu Golec Uorkiestra "Górą ty" poszło mu znacznie lepiej niż tydzień temu.
Swoje zdolności aktorskie odkrył przed widzami dziennikarz sportowy Przemysław Babiarz. Po zaśpiewaniu hitu Wojciecha Młynarskiego "Jesteśmy na wczasach" został nazwany przez Majkę Jeżowską nowym Jamesem Bondem. Zebrał też same najwyższe noty od jury.
Beata Chmielowska-Olech zauważyła, że ten program jest dla niej wychodzeniem ze strefy komfortu. W zeszłym tygodniu poszło jej fatalnie, tym razem nie było lepiej. Przed dziennikarką "Teleexpressu" stało trudne zadanie, aby zaśpiewać zadziorną piosenkę Izabeli Trojanowskiej "Wszystko czego dziś chcę". Lekko bujające się ramiona gwiazdy TVP okazały się niewystarczające do rozkołysania publiki. W ramach nagrody pocieszenia dostała od Mariusza Kałamagi breloczek w kształcie żółtego sweterka.
Przed największym wyzwaniem stał Tadeusz Chudecki, który wykonał najpopularniejszy utwór czeskiej jurorki "Malovaný džbánku". Helena Vondráčková była nim zachwycona: “Jestem nieszczęśliwa, że ty po czesku lepiej mówisz i śpiewasz niż ja po polsku” - skomentowała i zaśpiewała fragment piosenki.
Bez wątpienia młodsze pokolenie uczestników nosi w sobie całą energię programu. Rewelacyjnie rapował "Boombastic" Shaggy'ego aktor Marcel Sabat, a gwiazda "Zniewolonej" Aleksiej Jarowienko w zniewalający sposób zaśpiewał i zagrał na harmonijce "Don't worry, be happy". To właśnie ten ostatni okazał się ulubieńcem widzów. W ramach nagrody odcinka otrzymał czek o wysokości 10 tys. zł, który przekaże na rzecz fundacji dla dzieci.
Najmniej głosów otrzymał Robert Koszucki i Marcin Urbaś.