Z dnia na dzień portal Sakiewicza stracił prawie wszystkich redaktorów. Nie dostawali pensji?
Ostatnio ekipa portalu Telewizji Republika uległa znacznej zmianie. Z pracą pożegnali się praktycznie wszyscy redaktorzy. Twierdzą, że stacja zarządzana przez Tomasza Sakiewicza zalega z płatnościami wynagrodzeń na tzw. umowach śmieciowych. Przedstawiciele telewizji odżegnują się od tych zarzutów.
Jak podaje serwis Wirtualne Media, z końcem marca z redakcją portalu Telewizji Republika pożegnała się większość dziennikarzy, w tym redaktor naczelna Monika Maciejewska oraz wicenaczelny Andrzej Grochal. To właśnie ta dwójka ujawniła, że wszyscy pracownicy mieli podpisane umowy zlecenie lub o dzieło, choć znajdowały się w nich zapisy o "utrzymaniu ciągłości pracy".
- Opóźnienia w wypłatach zdarzały się od samego początku. Już za pierwszym razem pierwsza transza pensji pojawiła się w połowie kolejnego miesiąca, a o resztę musiałem się dopominać pod koniec miesiąca czy nawet w następnym. (...) Z portalu non stop odchodzili zdolni pracownicy, bo zaległości czasami przekraczały trzy miesiące - ujawnił Grochal w rozmowie z branżowym serwisem.
Jego słowa potwierdza dotychczasowa naczelna stacji. Dodała, że "głównie zatrudnialiśmy studentów, dla których kwoty 2,5 tys. zł były wystarczające". W ostatnich tygodniach grupa pracowników skierowała wobec stacji wezwania do zapłaty zaległych wynagrodzeń. Mowa o kwotach rzędu kilku, kilkunastu tys. zł dla każdego z nich. Obecnie redagowanie portalu ma leżeć w rękach osób zatrudnionych w "Gazecie Polskiej", "Gazecie Polskiej Codziennie" oraz portalu Niezalezna.pl.
Przedstawiciele Telewizji Republika zaprzeczają tym zarzutom. - Nie mamy żadnych zaległości wobec byłych pracowników, a ich żądania dotyczą wynagrodzenia za niewykonane umowy. W tej sytuacji są bezpodstawne - skomentował dla Wirtualnych Mediów Radosław Dobrzyński, dyrektor generalny Telewizji Republika.
Ponadto twierdzą, że naczelna Monika Maciejewska dostawała wypłaty nawet przed terminem i to na jej polecenie niektórzy pracownicy otrzymywali niższe wynagrodzenia. Ta zapowiada, że skieruje sprawę do sądu pracy.
- Kierując się zawartymi umowami, a w niektórych wypadkach, jak np. byłej szefowej tego działu, płatności te następowały przed terminem. Na jej też życzenie płatności dla niektórych pracowników działu online były niższe, niż proponował zarząd, co nas zresztą zdumiewało - twierdzi Dobrzyński.
O problemach wewnątrz Telewizji Republika mówi się już od 2018 r. Jednak prezes stacji Tomasz Sakiewicz kategorycznie odcina się od zarzutów, twierdząc, że są one "wyssane z palca".