"Sprawa dla reportera": Rutkowski u Jaworowicz. Takiej jatki dawno nie było
Pani Joanna od roku nie widziała córeczki. Mąż-Pakistańczyk uprowadził dziewczynkę z Polski, a matka od trzech miesięcy nie miała z nią żadnego kontaktu. Z bezsilności zwróciła się o pomoc do Krzysztofa Rutkowskiego, a także do Elżbiety Jaworowicz, którzy kosztem tragedii zrobili w studiu TVP prawdziwy cyrk.
09.12.2022 10:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ze "Sprawy dla reportera" wielokrotnie chciałoby się pośmiać. Problem tylko w tym, że trudno to robić, mając na uwadze prawdziwe ludzkie tragedie, z którymi do Elżbiety Jaworowicz od lat zwracają się widzowie. Tak jak pani Joanna Rycharska, mama kilkuletniej Sadii, której oficjalnie nikt - poza matką - nie szuka. W reportażu, który poprzedził gorącą rozmowę w studiu TVP, kobieta opowiedziała o swoim małżeństwie z Pakistańczykiem, którego przed laty poślubiła nie z miłości, ale dla możliwości - pracy na dawnym stadionie dziesięciolecia.
On miał tam stoisko handlowe, ale potrzebował polskiego obywatelstwa. Zyskał je dzięki małżeństwu z panią Joanną. Ona zaś zyskała możliwość pracy i niezależności finansowej - jak tłumaczyła przed kamerą. Kobieta szybko doświadczyła jednak niepożądanych skutków tego układu. W związku pojawiła się przemoc, a tuż przed rozwodem pojawiło się także dziecko, córka Sadia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Joanna nie ma o mężu najlepszego zdania. Skarżyła się, że nie łożył na dziecko, choć rozkręcił sieć kababów i zarabiał krocie. Zapewniała też, że nie była w małżeństwie szczęśliwa. Trzykrotnie jednak odwiedziła ojczyznę partnera i poznała jego rodzinę, zamożną, jak podkreśliła. Pokazywała przed kamerą bransoletki, które przywiozła z Pakistanu, symbol dostatku tamtejszych kobiet. - Dostała pani złoto? - dopytywała ciekawska Jaworowicz, a jej bohaterka pokazała ślad po złotym kolczyku w nosie.
Reporterkę TVP dość mocno interesowała kulturowa przepaść między Polską a Pakistanem, dopytywała, czy mąż namawiał panią Joannę na zmianę wiary, a przyrodnią siostrę uprowadzonej Sadii (jej mama żyje już w nowym związku) czy siostra woli ziemniaczki czy ryż...Ta kuriozalna rozmowa, jaka rozegrała się w domu pani Joanny, była jednak dopiero preludium prawdziwej szopki, jaka rozegrała się w studiu "Sprawy dla reportera".
Gościem ostatniego odcinka był bowiem Krzysztof Rutkowski, który jeszcze przed emisją programu zamieścił na swoim Instagramie roześmiane selfie z Elżbietą Jaworowicz, zapowiadając ujawnienie kulisów działań w sprawie uprowadzonej dziewczynki. Mając jednak na uwadze losy dziecka, z przykrością trzeba stwierdzić, że nic konkretnego nie udało mu się zrobić. Poza kolejną autopromocją, tym razem w TVP.
Sprawa poważna, eksperci już nie
Rutkowski pojawił się w studiu w nieodzownych ciemnych okularach i złotych łańcuchach na szyi. Narzekał na bierność polskich organów ścigania, brak międzynarodowego listu gończego i - w mocnych słowach - ubolewał nad losem Sadii.
- To jest wyrwanie kobiecie, żywcem przez ojca dziecka, serca - rzucił obrazowo detektyw po tym. jak znana z telewizji psycholożka Maria Rotkiel alarmowała, że dziewczynce dzieje się krzywda. W studiu błyskawicznie zapanował harmider - któremuś z gości zadzwonił telefon, a to Rutkowski zaczął przekrzykiwać się nad stołem z antropolożką kultury na temat tego, co wolno, a czego nie Pakistańczykowi w Polsce. Doszło nawet do licytacji, kto był w Pakistanie, a kto nie i co, kogo tam spotkało.
- Co pani zrobiła w Pakistanie? Bo moja asystentka dostała nożem na lotnisku - przechwalał się, nie wiadomo czym w zasadzie, nieustraszony detektyw.
Słowne przepychanki przed kamerami uspokoiła dopiero "niezależna" senator Lidia Staroń, która na szczęście blisko współpracuje z rządzącymi. Pocieszyła zdezorientowaną tym, co dzieje się w studiu TVP panią Joannę, świeżutkimi informacjami z Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Już dzwoniłam do ministerstwa, mówią, że będą działać - zapewniła mamę uprowadzonej dziewczynki, ujawniając też, że w Pakistanie odbyła się rozprawa dotycząca Sadii. - Szkoda żeśmy tam nie pojechali z kamerą - rzuciła, jak gdyby nigdy nic, żartobliwie Jaworowicz, choć temat zupełnie nie nastrajał do żartów.
- Będziemy walczyć o to dziecko nie tylko w Ministerstwie Sprawiedliwości, ale i MSZ, bo też obiecali, że będą działać - przekazała kolejne dobre wieści Lidia Staroń.
- Wszystko jest na dobrej drodze - zakończyła to kuriozalne spotkanie w studiu TVP Jaworowicz, płynnie przechodząc do kolejnej odsłony swojego telewizyjnego dramatu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkminiamy "1899" z Maciejem Musiałem, analizujemy "Zepsutą krew" na Disney+, a także polecamy (lub nie) "Kulawe konie", "Do ostatniej kości" i "Nie martw się, kochanie". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.