Spędził 25 lat w TVP. Subtelnie wbija im szpilę

Maciej Orłoś przed ćwierć wieku związany był z telewizją publiczną, z którą rozstał się w 2016 r. Poszło m.in. o brak wolności słowa i zmianę szefa na Jacka Kurskiego. Dzisiaj Orłoś otwarcie mówi, co zyskał po odejściu.

Maciej Orłoś przyznaje, że teraz dopiero cieszy się wolnością słowa
Maciej Orłoś przyznaje, że teraz dopiero cieszy się wolnością słowa
Źródło zdjęć: © AKPA
Magdalena Drozdek

Latem 2016 r. Maciej Orłoś ogłosił, że odchodzi z TVP. Dziennikarz zaczął prowadzić "Teleexpress" w 1991 roku. W latach 90. był też przez pewien czas współgospodarzem weekendowych "Wiadomości" TVP1. Orłoś poinformował o rozstaniu z pracodawcą, ale nie chciał zdradzać powodów swojej decyzji. Po jakimś czasie jednak nie miał już hamulców i otwarcie krytykował TVP i Jacka Kurskiego.

Kurski komentował, że "bez telewizji publicznej niektórzy ludzie nie istnieją", wbijając mocno szpilę Orłosiowi. Dziennikarz jednak udowodnił, że istnieje, ma się dobrze i może cieszyć się dalej dużą popularnością. W nowym wywiadzie tym razem Orłoś subtelnie uderza w TVP.

Orłoś był związany z różnymi mediami, ale teraz prowadzi swój kanał na YouTube, gdzie rozwija autorski program "W telegraficznym skrócie". Na początku biznes finansował głównie z własnej kieszeni. Dziś ma 505 patronów na Patronite, którzy deklarują pomoc finansową w wysokości 12,3 tys. zł.

- Na początku regularnie dokładałem do tego biznesu, bo realizacja każdego odcinka kosztuje. Teraz mamy profesjonalny montaż, oprawę, ikonki, a gdy weszliśmy na Patronite i udało się przekroczyć pierwszy próg, pojawiło się znacznie więcej odsłon naszych programów, wzrosła liczba subskrypcji kanału i przestałem do tego dokładać. Ale to nie tak, że zarabiam na swojej obecności na YouTubie wielkie pieniądze.

Orłoś zwraca uwagę, że w swoim programie może mówić to, co myśli i "doznaje prawdziwej wolności słowa", której wcześniej nie miał.

- Zależy mi, by ze swoim przekazem trafiać do ludzi, którzy myślą inaczej, mają inne poglądy i dzięki mnie mogą usłyszeć coś, o czym nie wiedzieli. W tym programie patrzymy rządzącym na ręce. I robimy to zdecydowanie, bo to się widzom należy, zwłaszcza teraz, gdy są próby ograniczania wolności mediów - komentuje Orłoś.

A jak radzi sobie z hejterskimi komentarzami, których pełno w sieci? Tego w telewizji nie doświadczał.

- Dość rzadko zdarzają się obraźliwe komentarze - mówi Orłoś. - Jeśli już są, to dotyczą poruszanych przeze mnie tematów związanych z polityką i szczepieniami. Wiele tych agresywnych komentarzy pochodzi z fejkowych kont albo od botów czy trolli. Łatwo rozpoznać, że za tymi wpisami nie stoi człowiek, bo wielokrotnie wpadają identyczne treści albo wpisy pojawiają się o tej samej godzinie. Czasem widzę, że ktoś używa niecenzuralnych słów z pustego konta założonego chwilę wcześniej.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)