"Ślub od pierwszego wejrzenia" TVN. Tak nudno jeszcze nie było. Widzowie zasypiają przed telewizorami
Niski budżet i brak jakiegokolwiek pomysłu na realizację najnowszej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" jest widoczny na każdym kroku. Widzowie skarżą się na wyjątkową nudę.
Niekończące się rozmowy o tym, kiedy i do której ciotki jechać na rosół. Nic niewnoszące do programu ujęcia z parkingów, prasowania koszul i kolejnych obiadów. Do tego dołóżcie okrągłe zero rozrywek, atrakcji, urozmaiceń podczas podróży poślubnych wszystkich par i mamy już pełen obraz tej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia".
Podczas ostatniego odcinka byliśmy świadkami dyskusji Agnieszki i Kamila o tym, gdzie i do kogo pojadą na obiad. Całkiem sporo minut poświęcono także procesowi prasowania ubrań. Czy TVN w ten sposób definiuje rozrywkę? Przypomnijmy, że to właśnie tę parę produkcja zostawiła na pastwę losu w Krynicy Morskiej po sezonie. Nowożeńcy z desperacji pojechali (wynajętym przez siebie autem) zwiedzić były obóz koncentracyjny.
Dorota i Piotr także podczas swojej podróży smętnie snuli się na ekranie. A na najwięcej ujęć według realizatorów zasługiwała scena na obskurnym przystanku autobusowym. Program zamiast rozrywkowego show przypomina bardziej dokument o ciemnych stronach życia.
Fani na internetowych forach skarżą się na kolejne odcinki, nudę, dziwaczne dialogi i niepotrzebne sceny. "Czy był kiedyś nudniejszy sezon niż ten obecny?", "Nagrywają byle nagrać", "Oglądanie tego sezonu to jak syndrom sztokholmski. Cierpię z nudów, ale i tak wyczekuję kolejnego odcinka" - piszą.