"Ślub od pierwszego wejrzenia": Nie są już razem. Piotr wydał oświadczenie
Piotr podsumował swój udział w programie i wyjawił, jak potoczyły się losy jego i Doroty. Mimo że dawali sobie szansę, to ostatecznie zdecydowali się rozstać. Piotr postanowił rozliczyć się ze wszystkim, co wiązało się eksperymentem i zamknąć ten rozdział.
Siódma edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia" przeszła do historii, ale losy jej uczestników nadal żywo interesują fanów programu. Tym bardziej, że początkowo wszystkie pary tej serii oznajmiły, że chcą pozostać w małżeństwie. Ostatecznie – nie przetrwało żadne z nich. O tym, że rozstaniem zakończyła się znajomość Agnieszki i Kamila, widzowie dowiedzieli się jeszcze z samej końcówki finałowego odcinka. W przypadku Doroty i Piotra narrator podsumował enigmatycznie, że kwestia kontynuowania lub zakończenia związku pozostała otwarta.
W sieci ruszyła lawina spekulacji – czy nowożeńcy są razem, czy nie. Oczywiście nie brakowało krytyki Piotra za jego opresyjne podejście i poniekąd wymuszanie na niej deklaracji uczuć. Piotr nie pozostawiał sprawy bez komentarza i odpowiadał fanom, nawet na te najmniej przyjemne komentarze. W końcu wyznał jednoznacznie, czy ich małżeństwo przetrwało. Pomimo starań obojga, nie są już razem. W rozmowie z "Co za tydzień" wyjawił, co było przyczyną rozstania.
- W pierwszej kolejności odległość. Były też między nami różnice, o których każdy wie. Ja to typ romantyka, który wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia i Dorotka, taka jednak bardziej zachowawcza, próbująca budować uczucia od zera - wyznał.
Podkreślił też, że kilometry, które ich dzieliły, z czasem stały się przeszkodą niemal nie do przeskoczenia. Podróże stawały się coraz bardziej męczące, a więź, która ich łączyła, stawała się coraz słabsza. Piotr dodał, że pierwszy podjął decyzję o rozstaniu, choć jeszcze próbowali ratować swoją relację. Później doszli do porozumienia, że nie ma to sensu. - Wiedzieliśmy, w jaką stronę to zmierza. Połączyło nas pewne doświadczenie, o którym możemy mówić jak dobrzy znajomi, a nie jak para - skwitował.
Piotr przyznał również, że mimo wszystko mają ze sobą kontakt i starają się wspierać. Zapewniał w rozmowie z serwisem, że pomimo różnic połączyła ich duża sympatia i dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Podobno przyznają zgodnie, że spędzili wspólnie dobry czas. Piotr wyjawił również, co było dla nich najtrudniejsze w całym eksperymencie.
- Chyba to wycofanie Doroty. Bo spodziewałem się osoby, która będzie bardziej otwarta uczuciowo i będzie w stanie się bardziej zaangażować pod kątem romantycznym. Żeby było widać w powietrzu te iskierki, żeby to zatrybiło. Tak jak mówiłem w programie, ja jestem wyznawcą tej "chemii", która się pojawia między osobami bez lat pracy. Lata pracy przychodzą, kiedy jest jakikolwiek zalążek uczucia. Potem się po prostu pracuje. Ciężko było z jednej strony patrzeć i odczuwać to wycofanie, ale Dorotka mówiła mi, że jest jej ciężko przez kamery i jak kamery sobie pójdą, to będzie inaczej. Dlatego byłem świadomy tego, że to nie jest komfortowa sytuacja, bo dla mnie też nie była - przyznał.
Wydał też długie oświadczenie na Instagramie, w którym podsumował swój udział w programie. Ponownie odniósł się do internautów, którzy podczas emisji show dali mu popalić.
"Być może byliśmy parą, której najtrudniej się było przy nich odnaleźć i oczywiście, można wytykać nam konieczność liczenia się z ich obecnością zgłaszając się do programu, ale plan zdjęciowy w domu to nie jest coś, co przeżywa się jak robienie sałatki co sobotę. Tak samo, jak małżeństwo i reakcja na obcą osobę, z którą ma się w ciągu kilku tygodni stworzyć związek na dobre i na złe nie jest czymś, co można zaplanować na sucho. Dlatego sceny z naszym udziałem wyglądały potem tak, a nie inaczej. I tak jak niczemu nie jest winna ekipa, która po prostu robi w tym czasie swoją pracę (notabene świetni, cierpliwi ludzie i profesjonaliści - pozdrawiam Was wszystkich gorąco), tak doszukiwanie się w nas złych chęci wobec siebie nawzajem, parcia na sławę, chorób psychicznych czy innych wynaturzeń jest może naturalne z perspektywy widza programu, który ma odczuwać (najlepiej skrajne) emocje, ale jednocześnie niedorzeczne z naszej - osób, które przeżyły ze sobą cały miesiąc, z którego zobaczyliście 3 godziny. Fajnie, że ogromna większość widzów to rozumie i po prostu cieszy się oglądaniem formatu, reszcie polecam więcej dystansu do tego, co widzicie" - napisał.