"Ślub od pierwszego wejrzenia". Nie krył zawodu. Odkrył jej profil na portalu randkowym
W małżeństwie Marty i Maćka jest więcej burz niż słońca. Para ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" podczas spotkania z psycholożką wyjawiła, co im w sobie przeszkadza. Mężczyzna ujawnił, że dopatrzył się w telefonie żony powiadomień z aplikacji randkowej.
Poczynania młodych małżonków przed kamerami TVN zwykle wywołują sporo kontrowersji. Jedno nieuważne słowo czy gest może zaważyć na losach raczkującej relacji. W przypadku Marty i Maćka wszystko zaczęło się psuć, gdy mężczyzna nazwał ją "mortadelką" i zaczął krytykować jej styl ubioru.
Mimo to kobieta dalej próbuje nawiązać z mężem bliższą relację. Maciej sprawdza się w pracach domowych i chętnie pomaga w opiece nad synem Marty. Jednak wciąż szuka pretekstu, aby obnażyć ich niedopasowanie.
Nadarzyła się ku temu okazja, gdy Maciej odkrył, że jego żona wciąż ma konto na portalu randkowym.
- Przez przypadek siedząc rano, pijąc kawę, nasze telefony leżały obok siebie i dosłownie sięgając po swój, gdzieś cyknęło powiadomienie z portalu randkowego, że jakiś Grzegorz cię polubił. Myślę, że Marta nie do końca była szczera, wchodząc w to [małżeństwo - przyp.red] - wyznał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć mogłoby się zdawać, że nie zależy mu na Marcie, przyznał, że "mega go to ruszyło". Sam jeszcze do niedawna szukał miłości w sieci, jednak przed zawarciem małżeństwa usunął wszystkie konta i aplikacje randkowe. Oczekiwał tego samego od partnerki.
Podczas rozmowy z ekspertką "Ślubu od pierwszego wejrzenia" Karoliną Tuchalską-Siermińską Marta miała okazję odnieść się do zarzutów męża. Miała mu za złe, że podglądał zawartość jej telefonu.
- To nie jest tak, że ja się loguje na te portale randkowe, po prostu rzadko korzystam z telefonu i w wirze tego wszystkiego nie zdążyłam odinstalować, ja wcale z tego nie korzystam. Ale mogę powiedzieć, że nie życzę sobie, abyś zaglądał do mojego telefonu nawet w mojej obecności - powiedziała stanowczo.
Marta zwróciła uwagę, że Maciej nie mógł przypadkiem odkryć powiadomień na jej telefonie. - Nie, to nie był przypadek, bo mój telefon się nie podświetla, dopóki się nie naciśnie przycisku - wyjaśniła.
Mężczyzna szedł jednak w zaparte. Twierdzi, że ta sytuacja była dla niego "umocnieniem negatywnego podejścia do naszej tygodniowej znajomości".
Choć Maciej zapewnia, że nie chciał atakować żony, ona wyraźnie jest już zniechęcona jego uwagami. Psycholożka dobitnie dała mu do zrozumienia, że powinien włożyć wysiłek w prawdziwe poznanie żony, a nie tylko jej ciągłe krytykowanie i ocenianie.
- Ty nie jesteś tu królewiczem, któremu się coś należy, bo "ja oczekuję, ja potrzebuję", ty masz budować relację na równowadze: dajesz, otrzymujesz i wzajemnie się wspieracie - podsumowała.
Słusznie?