Sebastian Florek z "Big Brothera" po latach. Ma nietypowe zajęcie
Występował w telewizji, próbował swoich sił w polityce. Dziś sens życia odnalazł na wsi.
10.02.2019 | aktual.: 10.02.2019 21:11
"Big Brother" był przełomem w polskiej telewizji. Pierwsza edycja kontrowersyjnego formatu biła w naszym kraju rekordy popularności. Chyba każdy kojarzy ten program i jeśli nie śledził na bieżąco losów mieszkańców domu Wielkiego Brata, to przynajmniej kojarzy o kogo chodzi.
Jednym z uczestników pierwszej edycji był Sebastian Florek. Miał wtedy 30 lat i zajmował się prowadzeniem gospodarstwa rolno-leśnego. Był też radnym gminnym z ambicją zdobycia większej władzy. Uznał, że udział w "Big Brotherze" będzie dla niego dobrą kampanią promocyjną.
Nie przeliczył się. Na fali popularności zdobył mandat posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Spędził w sejmie 4 lata.
W tamtym czasie doszło do incydentu z jego udziałem. Był świadkiem wypadku, w którym zginął człowiek. Na miejsce wezwał policję. Ale potem wszczęto śledztwo, które miało wykazać, czy rzeczywiście był tylko świadkiem, czy też sam spowodował wypadek. Media nie zostawiły na nim suchej nitki.
Po tym wydarzeniu kariera polityczna Florka zakończyła się. A on sam postanowił wrócić na wieś. Dziś uprawia ziemię, ma plantację wierzby energetycznej i prowadzi gospodarstwo agroturystyczne "Dolina Wierzby" w Dorotowie.
Na stronie internetowej jego gospodarstwa czytamy:
"Sebastian mieszkał już w miejscach tak niezwykłych, jak Dom Wielkiego Brata, ale naprawdę u siebie jest tylko w Dorotowie. A naprawdę szczęśliwy – kiedy bierze na ręce małego byczka.
Sebastian Florek wychował się w Olsztynie. Dorastał w czasach, kiedy marzyło się o karierze w telewizji albo przynajmniej w biznesie. A już najbardziej o pracy za granicą. Sebastian był inny. Bo już wtedy, przed maturą, wiedział, że nie chce mieszkać w Londynie ani w Nowym Jorku. Ani nawet w Warszawie. Tylko na wsi".