"Sanatorium miłości". Tylko amory im w głowie. "Jak usiadła na niego, to go już nie puści"

Nowi kuracjusze "Sanatorium miłości" zaznali pierwszych prozdrowotnych aktywności. Była to dobra okazja do podrywów.

"Sanatorium miłości". Tylko amory im w głowie. "Jak usiadła na niego, to go już nie puści"
Źródło zdjęć: © AKPA

Dwunastu uczestników programu wstępnie wybrało swoich faworytów. Ulubionym kuracjuszem odcinka został Wojtek. Na samym początku przyznał, że nawet jeśli nie uda mu się znaleźć partnerki, samo szukanie uczucia jest dla niego interesującą przygodą.

Na jaw wyszły pierwsze sąsiedzkie różnice. "Ja jestem wyszykowana od urodzenia" - rzekła Wiesława. W przeciwieństwie do swojej współlokatorki twierdzi, że nie potrzebuje makijażu. Stenia zaś lubi zakupy, seriale i porządek. Zupełnie inaczej niż Wiesia. Mimo to na razie udaje im się dogadywać.

Różnice pomiędzy lokatorami widać też u Barbary i Bożeny. Polka z Chicago lubi popisywać się swoją garderobą. Tymczasem Ślązaczka Barbara jest stonowana, ale i konkretna, co bardzo podoba się panom.

Uczestnicy programu wdali się w dyskusje o istocie miłości. Bożena stwierdziła, że każda miłość jest pierwsza. Mocno zaprotestowała Wiesia, twierdząc, że nie ma prawa wykładać na ten temat.

Seniorzy zwierzyli się, jak bardzo pragną miłości. Mocno odczuwają potrzebę prawdziwego uczucia. Przyznali też, że ważny jest dla nich seks. "To jeden z najważniejszych czynników" - powiedział Władysław P. Pokładają spore nadzieje w zerwaniu z samotnością po "Senatorium miłości".

Wojtek nie mógł się zdecydować, z którą z pań odbędzie pierwszą randkę. Zdecydował się na losowanie. Trafiło na Bożenę z Chicago. Okazało się, że mają nieco wspólnego. Mężczyzna też przez jakiś czas pracował w Ameryce.

Kobieta okazała się niezwykłą gadułą. Zwłaszcza kwestia pieniędzy bardzo ją zajmowała. Cud, że Wojtek tak długo był wobec niej cierpliwy. Wszystko jednak ma swoje granice i mężczyzna w końcu zarządził relaks poprzez ciszę.

Wiesia też nie wytrzymywała rozwlekłych wypowiedzi Bożeny. "My tu nie przyszliśmy słuchać twoich wykładów" - wypaliła.

Goście sanatorium udali się na pierwsze, wspólne ćwiczenia fizyczne. Gimnastyka była dobrą okazją do integracji. Zwłaszcza, że przy rozciąganiu panie i panowie mogli się podotykać. Padały niewybredne komentarze, takie jak “masz piszczele jak u kurczaczka” czy zazdrosne spostrzeżenie "jak usiadła na niego, to go już nie puści". Wiesia znowu wspomniała, że musi schudnąć.

Obraz
© Materiały prasowe

Co wytrwalsi udali się jeszcze na siłownię. Na bieżni szczególnie podobało się Iwonie i Gerardowi. Mężczyzna zaczął ją podrywać. "Jak wyjdziesz za mnie, to kupimy sobie takie do domu"- powiedział. Kobieta znalazła również zainteresowanie Wojtka. Gerard ewidentnie był zazdrosny.

Wieczorem seniorzy wyszykowali się na dancing. Okazało się, że organizatorzy przygotowali dla nich coś więcej - karaoke. Pierwszy do śpiewania ruszył były big beatowiec Waldemar, który utwór "Dni których nie znamy" zadedykował Iwonie.

Tym razem Wiesia się nie popisała. Okazało się, że seniorka z Białegostoku zupełnie nie potrafi śpiewać i zamiast tego próbowała recytować tekst. Za to publikę rozkręcił Wojtek wykonując piosenkę "Mamma mia".

Na parkiecie okazało się, kto do kogo lgnie. Władysław P. zbliżył się do Steni, a Adam do Barbary. Halinka wpadła w oko Władysławowi B. Z pewnością w kolejnych odcinkach te relacje się rozwiną, ale też niektórzy mogą znaleźć inne bratnie dusze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)