"Sanatorium miłości": Cezary wysłał przed śmiercią list miłosny
Cezary Mocek będzie zapamiętany jako prawdziwy dżentelmen i romantyk. Do wybranki serca, którą poznał w programie TVP, pisał słowami poety: "Jednych ust trzeba! Skąd bym wieczność całą pił napój szczęścia ustami moimi".
22.02.2019 | aktual.: 22.02.2019 09:27
Cezary Mocek był uwielbiany przez uczestników "Sanatorium miłości". Serce zabiło mu jednak tylko do jednej koleżanki - Wiesławy Kwiatek. To z nią już po nagraniach utrzymywał stały kontakt i to do niej zadzwonił na kilka dni przed swoją śmiercią.
- To był niesamowity człowiek. Delikatny, szarmancki. Zbliżyliśmy się do siebie w "Sanatorium miłości", mieliśmy wspólne plany wakacyjne… - wyznała uczestniczka programu w "Super Expressie".
Okazuje się, że Cezary był prawdziwym romantykiem. Pewnego dnia wysłał Wiesławie wyjątkowego SMS-a, w którego wkleił sonet Adama Asnyka "Jednego serca". Słowa wiersza spopularyzował po latach Czesław Niemen, śpiewając:
- Jednego serca! Tak mało, tak mało; Jednego serca trzeba mi na ziemi! Coby przy moim miłością zadrżało; A byłbym cichy pomiędzy cichymi…
Wiesława Kwiatek w rozmowie z dziennikiem nie kryła żalu po stracie bratniej duszy.
- Płaczę i wspominam wszystkie miłe chwile. Żałuję, że nie rzuciłam wszystkiego i nie pojechałam do tego szpitala. Takich mężczyzn jak Cezary już nie ma na tym świecie – mówiła zrozpaczona uczestniczka "Sanatorium miłości".
Przypomnijmy, że o śmieci Cezarego Mocka dowiedzieliśmu się 20 lutego. Miał 67 lat.
O tym, że ze zdrowiem uczestnika dzieje się coś niepokojącego, produkcja programu dowiedziała się 14 lutego. To właśnie tego dnia odbyła się konferencja ramówkowa Telewizji Polskiej, na której zabrakło Cezarego.
Bohater show TVP od lat chorował na serce i miał cukrzycę. Do jednego z łódzkich szpitali trafił z powodu obustronnego zapalenie płuc.
W ostatnich dniach przebywał w śpiączce farmakologicznej. Niestety, powikłania okazały się dla niego zabójcze. Do ostatnich chwil przy jego łóżku czuwała ukochana córka Kasia oraz syn z pierwszego małżeństwa - Piotr. Ostatnim gościem, który odwiedził go w szpitalu, był Jakub Michnikowski, reżyser i współtwórca "Sanatorium miłości". Cezary traktował go jak swojego najbliższego przyjaciela.
Gdy informacja o śmierci dotarła do Wiesławy, nie potrafiła powstrzymać łez.
- We wtorek nie mogłam się do niego dodzwonić. Zdobyłam numer do jego córki, która powiedziała, że w szpitalu mieli wybudzać Cezarego. Niestety, okazało się że nie przeżył. Zapamiętam go jako fantastycznego człowieka. Przede wszystkim był dżentelmenem wobec kobiet. Wychowanie przedwojenne bym powiedziała. Nie pozwolił kobiecie, żeby wyszła z samochodu jako pierwsza. Rewelacyjny facet. Żal, że już go z nami nie ma - wyznała w rozmowie z nami.