Rzeczniczka ofiary Dominica z "Top Model" opowiedziała o szczegółach sprawy. 15‑latka została upokorzona

Nie milkną echa nagłośnionej przez media kryminalnej przeszłości jednego z finalistów programu "Top Model". Dominic D'Angelica miał być skazany w USA za seks oralny z nieletnią. Rzeczniczka ofiary zdradziła, dlaczego nadal domagają się sprawiedliwości.

Dominic z "Top Model" jest skazańcem.
Dominic z "Top Model" jest skazańcem.
Źródło zdjęć: © Instagram

25.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:24

Dominic D'Angelica był uczestnikiem 9. edycji "Top Model". Po wybuchu medialnego skandalu stacja TVN zdecydowała o usunięciu go z programu. Chodzi o zatajenie przez mężczyznę jego kryminalnej przeszłości. Miał on w 2011 r. dopuścić się przestępstwa seksualnego w USA, polegającego na seksie oralnym z 15-latką. Jednak Dominic twierdzi, że jest niewinny.

Tyle że na stronie internetowej kalifornijskiego hrabstwa Amador można znaleźć informacje o postępowaniu przeciwko D'Angelice. Głos w sprawie zabrała rzeczniczka ofiary z fundacji Operation Care.

- Sprawę ujawniliśmy na prośbę rodziny. Na przestrzeni lat Dominic nie przestaje gonić za sławą. Za każdym razem, gdy rodzina widzi jego wizerunek w mediach, jej członkowie czują, że jest to kolejny policzek. Nikt nie wysłuchał ocalałej dziewczyny, ona nie otrzymała możliwości opowiedzenia swojej historii. Za to, gdy wchodzi do sklepu i i widzi jego twarz na billboardzie, za każdym razem wyzwala to w niej ogromne emocje - powiedziała w rozmowie z serwisem Ofeminin.

Kobieta twierdzi, że próbowała skontaktować się ze stacją TVN jeszcze w sierpniu. Wysłała informacje na temat sprawy Dominica w wiadomości na Instagramie. Możliwe, że administratorzy profilu programu jej nie odczytali. Z oświadczenia telewizji wynika, że dowiedzieli się o zarzutach dopiero z mediów.

- To, co było dla nas w tamtym momencie ważne, to uznanie pewnych faktów. Mogli zatrzymać Dominica w programie, mogli zrezygnować z współpracy. Mogli zrobić cokolwiek. Dla nas było ważne to, by byli świadomi (...) Zniszczenie jego życia, czy kariery, nigdy nie było naszym celem. Celem było to, że chciałyśmy wiedzieć, czy mamy do czynienia z międzynarodową firmą, która świadomie decyduje się na promocję określonego rodzaju osób - dodała.

Według rzeczniczki ofiary 15-latka po kilku godzinach od zdarzenia, na które rzekomo nie było zgody z jej strony, zgłosiła się do szpitala. Tam udokumentowano to, co przeszła.

- Podczas badania, które zostało wykonane przez pielęgniarkę, okazało się, że na plecach i pośladkach dziewczyny widnieją napisy. Sprawcy podpisali się swoimi imionami na jej ciele, gdy dziewczyna była nieprzytomna - twierdzi.

Rodzina ofiary była zaskoczona zachowaniem Dominica D'Angelica podczas rozprawy sądowej. Mężczyzna zgodził się na ugodę, co oznaczało przyznanie się do winy, czyli "bezprawnego współżycia seksualnego z osobą nieletnią".

Otrzymał wyrok w zawieszeniu, ale później wdał się w bójkę, czym naruszył warunki ugody.

- Rozmawiałam dziś z mamą ofiary, która przypomniała mi, o jego zachowaniu z sali sądowej. (...) Wspominała, że podczas czytania tego stanowiska, Dominic uśmiechał się pod nosem, a nawet śmiał się. Przypominam, że ona miała wtedy 15 lat, on był 21-letnim mężczyzną. Podczas rozpraw, w ławach znajdujących się za oskarżonym, siadały nastolatki w strojach cheerleaderek chodzące wtedy do liceum, a to wszystko, by wspierać Dominica. Pytałam się wtedy: jaki dorosły mężczyzna zadaje się z dziećmi w wieku 14 i 15 lat? - zrelacjonowała rzeczniczka ofiary.

Dziewczyna po rozprawie była pod opieką terapeuty, ale według jej mamy dalej nie może uporać się z traumą. Jej bliscy martwią się, że coś sobie zrobi. Obecnie dziewczyna studiuje i zajmuje się sportem.

- Ciągle powtarzam moim podopiecznym, że możemy nie uzyskać sprawiedliwości tu i teraz, ale prawda zawsze wychodzi na jaw. Czasami musisz milczeć przez bardzo długi czas. Ta cisza rani ludzi. Ofiary zawsze czują, że muszą milczeć, podczas gdy sprawcy często wychodzą w świat i mówią, że "to nigdy się nie stało", a swoją ofiarę nazywają kłamcą. To łamie mi serce. Dla matek, dla ojców, dla członków rodzin, którzy obserwują ofiarę, nie ma nic gorszego i powodującego większą złość. Wtedy mówimy "wystarczy" i zaczynamy działać - podsumowała pracownica fundacji wspierającej ofiary napaści seksualnych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)